(6)

1.3K 119 6
                                    

*Ellie*

Stwierdziłam, że najlepiej będzie iść sprawdzić, czy nie ma go w swoim pokoju. Weszłam po schodach na piętro chłopaków. Poszła pod odpowiednie drzwi, gdzie mieścił się pokój blondyna i delikatnie zapukałam. Czekałam tam jakieś 5 minut i nadal nikt mi nie otwierał, dlatego bez namysłu postanowiłam wejść do środka. Otworzyłam drzwi, a w pokoju było ciemno i pusto. Zapaliłam światło, żeby upewnić się, czy on rzeczywiście tam jest, czy moje zmysły nie zawiodły i nie zastałam go w pokoju. Okazało się, że miałam rację i nie ma go w pomieszczeniu. Szybko zgasiłam światło i wyszłam z pokoju, zamykając za sobą drzwi.

Przeszukałam cały budynek, a niebieskookieo, jak nie było tak nie było. Westchnęłam zrezygnowana i usiadłam na schodach, na zewnątrz ośrodka. Spojrzałam w niebo, gdzie błyszczały piękne gwiazdy. Gdzie może się podziewać moja zguba? Myślałam tak, gdy usłyszałam, jakiś szelest w moim pobilżu. Odwróciłam się w danym kierunku, czyli na ławkę, która znajdowała się w małym parku po prawej stronie od budynku. Nareszcie go znalazłam. Szybko zeskoczyłam ze schodów i skierowałam się w stronę zakapturzonego blondyna, który przez cały czas nie spuszczał ze mnie wzroku, gdy do niego podchodziłam. To było strasznie krępujące, ze zdenerwowania zaczęłam przegryzać moją wewnętrzną stronę policzka.

Gdy stanęłam przed nim, nadal wlepiał we mnie swoję piękne oczka, patrząc mi głęboko w oczy. Byłam zażenowana całą sytuacją, więc usiadłam szybko obok blondyna, całe szczęście jego wzrok tym razem utkwił w ziemi pod swoimi stopami.

- Hej. - powiedziałam pewnie i radośnie.

Odwrócił się w moją stronę, siadając po turecku na ławce i znów wpatrył się we mnie. Uśmiechnęłam się delikatnie w jego stronę, na co on spuścił wzrok na swoje palce, zaczynając się nimi bawić.

- Ale ładnie dzisiaj widać gwiazdy, co nie? - zapytałam, uśmiechając się i zwróciłam głowę w stronę nieba.

Widziałam kątem oka, jak również patrzy w górę i uśmiecha się lekko. Chciałam skakać z radość, że wreszcie jakiś pozytywny gest z jego strony. Nastała niezręczna cisza, której nie mogłam wytrzymać.

- Tak wogóle to podoba ci się tu? - zapytałam, odwracając się znów w jego kierunku.

On znów wrócił do swojego wcześniejszego zajęcia, czyli do wlepiania we mnie swoich cudnych oczu. Co, jak co, ale mogłam ze spokojem stwierdzić, że Luke ma najpiękniejsze niebieskie oczy, jakie kiedykolwiek widziałam.

- Mam nadzieję w takim razie, że ci się podoba, choć sądzę, że jest inaczej, ale będę żyć nadzieją. - zaśmiałam się, a blondyn leciutko się uśmiechnął. - Słyszałam, że ty i Zoe się dobrze dogadujecie, co nie? - zapytałam, blondyna, który jak się spodziewałam nawet się nie ruszył. Westchnęłam głośno i podniosłam się z miejsca, jak się spodziewałam blondyn nadal nie spuszczał ze mnie swoich paczydełek. - Chodź wracajmy do środka, bo zaczyna się robić zimno. - podałam mu rękę, którą on przyjął.

Pociągnęłam go za nią, co spowodowało, że stanął na 2 nogach. Puściliśmy swoje dłonie i ruszyliśmy w stronę budynku. Przez całą drogę nie spuszczałam z niego oczu, czego on nawet nie zauważył, bo był zbyt pochłonięty swoimi myślami. Tak mi się zdaję. Stanęliśmy przed głównymi drzwiami, gdy w ostatnim momencie Luke wyprzedził mnie i otworzył mi drzwi, przepuszczając mnie pierwszą, co było naprawdę miłym zaskoczeniem. Posłałam mu ciepły uśmiech, na co on delikatnie się uśmiechnął, nerwowo przegryzając wargę. Było widać, że się denerwuję, tylko czym? Weszłam do środka, a niebieskooki zaraz za mną.

- Dzięki Luke. W takim razie już cię nie zamęczam. - zaśmiałam się wesoło. - Było miło cię spotkać. - uśmiechnęłam się.

I nagle wpadłam na pomysł. Podeszłam bliżej do blondyna w celu przytulenia się do mnie, na co on odskoczył, jakby przestraszony. Mój wzrok powędrował na jego twarz, było widać na niej jeden wielki strach. Zaczął iść powoli do tyłu i, gdy był jakieś 2 metry odemnie odwrócił się i uciekł w stronę męskiej części. Ja patrzyłam zdezorientowana na znikającą postać Luke'a.

'Ale chciałam go tylko przytulić. Czemu przestraszył się tak zwykłego uścisku?' - pomyślałam, nadal stojąc w tym samym miejscu.

Luke Dangers nadal jest dla mnie zagadką. Westchnęłam zrezygnowana, kręcąc głową i idąc w kierunku gabinetu mojej mamy.

*******

Kocham was,

xx

-Nat


Another Boy {l.h}Where stories live. Discover now