Confusion

582 18 0
                                    

"Ale nie sądzę, bym kiedykolwiek chciał pieprzyć się z kimś tak bardzo, jak chcę z Tobą".


Te szesnaście słów w kółko rozbrzmiewa w mojej głowie, przez co mięśnie w dole mojego brzucha zaciskają się za każdym razem. Jestem teraz w stanie permanentnej wilgoci. Nie mogłam odpisać mu od razu, byłam zbyt zszokowana, więc starałam się skupić na szkole. Ale około pół godziny później mój umysł nadal tkwi przy jego słowach i oczywiście moje ciało reaguje na nie natychmiast. Musiałam dwukrotnie zmieniać bieliznę. Mażąc i pisząc, jeszcze raz mażąc i od nowa pisząc na pogniecionej kartce, kiedy starałam się coś dokończyć, moja podświadomość nagle przypomina mi o Kingu i o tym, co mi napisał. Nikt nigdy nie sprawił, że czułam się tak... dobrze... w tak krótkim czasie. Ja go nawet nie znam, ale nie mogę przestać sobie wyobrażać, jak bardzo byłabym rozpieszczona, gdyby był mój. To jest takie niewłaściwe. Ale coś jeszcze z jego ostatniej wiadomości przykuło moją uwagę - dopisek na końcu: "jeśli mi obiecasz, że mogę Ci zaufać". Może mi zaufać? Oczywiście, że może, nie ma co do ego wątpliwości. Skoro nie potrafię pokazać jego zdjęć swojej najlepszej przyjaciółce, dlaczego miałabym mówić komuś innemu rzeczy, które King pisze mi o sobie? No właśnie.Tak, masz moje zaufanie, King. Ale co to będzie oznaczało? Cóż, nie dowiem się, dopóki go nie zapytam, a teraz jestem gotowa olać naukę i po prostu mu odpisać. Problem w tym, że Mack dzwoniła kilka minut temu, że tu wpadnie, bym mogła jej pomóc przygotować się na randkę z Damienem. Dlatego nie mogę teraz napisać do Kinga. Będę się rozpraszać i Mack mnie zabije. Muszę poczekać aż sobie pójdzie. Ponownie spoglądam na swoją kartkę, jakbym chciała spalić ją wzrokiem, by nie musieć się tym więcej przejmować. Ale nie mogę, jeśli chcę wreszcie ukończyć szkołę. Ale co, jeśli nie odpiszę teraz Kingowi i on pomyśli, że odstraszył mnie tym, co napisał. Dał mi do zrozumienia, że zdaje sobie sprawę, że mogę uciec. Tyle, że ja nie chcę uciekać. Chcę jego. Bardzo. Skup się na swojej pracy domowej, Rorie. Nie, idź napisz do Kinga. Nie, nie możesz z nim teraz rozmawiać. Musisz się uczyć. Nauka może poczekać. Porozmawiaj z nim. Nie rozmawiaj z nim. Mack zaraz tutaj będzie. Jeszcze masz trochę czasu. Zamknąć się! Wzdycham, próbując zagłuszyć głosy w mojej głowie. Tylko mi mieszają. Boże, dlaczego w ogóle do niego napisałam? Wiedziałam, że to nie skończy się najlepiej. Nie powinnam w ogóle z nim rozmawiać. Powinnam była się powstrzymać. Och, ale to jest takie wciągające. - Yo, yo, yo co tam?! Bang! Tak, dokładnie ten dźwięk wydał mój tyłek, gdy uderzył o podłogę. Właśnie spadłam z krzesła. Jęczę, gdy zaczynam odczuwać ból i kiedy trudno jest mi usiąść ponownie. Podnoszę głowę, a kiedy w końcu jestem twarzą w twarz z intruzem, moje oczy niemal ciskają gromy. - Zabiję cię, Taylor - krzyczę, krzywiąc się na zadowolony uśmieszek Mack, opierającej się o framugę drzwi. Śmieje się i wystawia mi język, po czym wchodzi wgłąb mojego pokoju. - Nie możesz mnie zabić, za bardzo byś za mną tęskniła - oznajmia, przerzucając swoje blond włosy przez ramię i udając, że głośno żuje gumę. Uwielbia zachowywać się, jak diwa, przysięgam. Wzdycham ponownie i wyciągam rękę w stronę Mack, żeby pomogła mi wstać, ale ona tylko patrzy na mnie jak głupia. Więc tą samą ręką pokazuję jej środkowy palec, warcząc ciche "pierdol się", a ona oczywiście śmieje się głośniej. Biorę głęboki oddech, zanim zbieram się z podłogi. Docieram do łóżka, rzucając się na nie, po czym krzywię się z bólu, kiedy moja kość ogonowa uderza w twardszą część materaca. Tyłek będzie mnie bolał przez jakiś czas... Mam nadzieję, że nic nie jest złamane. Czuję, jak materac ugina się obok mnie i podnoszę głowę, by spojrzeć na Mack. Nie wygląda na tak rozbawioną, jak wcześniej, ale wciąż ma ten zadowolony uśmieszek, który tak mnie irytuje. - Przepraszam, że spadłaś, Rorie - mówi cicho, ale wiem, że wcale nie ma tego na myśli. - Ale byłaś zupełnie nieobecna i to było zbyt kuszące. Założę się, że myślałaś o tym kolesiu. Przewracam oczami, a Mack porusza sugestywnie brwiami, za co dostaje w ramię. Krzywi się lekko. Dobrze ci tak, ha! Jęczy jak mała dziewczynka i oczywiście teraz ja się z niej śmieję. Znikąd, nasza kłótnia się kończy i obie piszczymy radośnie z powodu randki Mack. Mówi mi, że przyniosła dwa zestawy ciuchów w torbie, której nie zauważyłam, dopóki nie podniosła jej do góry. W jednym z zestawów jest klasyczna czarna sukienka i myślę sobie, jak niewygodnie byłoby tkwić w samochodzie przez dwie godziny w takim czymś, więc mówię jej, żeby zamiast tego włożyła bluzkę i dżinsy. Moją wymówką, by nie zdradzić, że wiem, gdzie Damien ją zabierze jest to, że niebieska bluzka będzie pasowała do jej oczu i po przymierzeniu jej, Mack zgadza się ze mną i piszczy jeszcze bardziej. W międzyczasie robię jej makijaż, zaplatam włosy i jest już szósta piętnaście, a jej randka jest za piętnaście minut. Mack pisze do Damiena, podając mu adres, żeby mógł ją stąd odebrać. Oczywiście robi to bez konsultacji ze mną, ale szczerze mówiąc nie mam nic przeciwko. Chcę, by już sobie poszła, bym mogła odpowiedzieć na wiadomość Kinga.To brzmiało nieco szorstko, no ale cóż. Dziewczyna ma potrzeby. Dokładnie o szóstej trzydzieści słyszę podjeżdżający samochód i uśmiecham się do Mack, ale ona wciąć przypatruje się swojemu odbiciu w lustrze, więc zdaję sobie sprawę, że nie wie, że Damien już przyjechał. Następnie słyszymy dzwonek do drzwi, trochę zbyt głośno jak na mój gust i spoglądam na odbicie Mack w lustrze widząc, jak uśmiecha się szeroko. Gdy wstaję z łóżka, ona piszczy mi w ucho, na co się wzdrygam i chwyta mnie za rękę. Zostaję wyprowadzona, nie, wyciągnięta siłą z pokoju i po schodach, bym mogła "poznać" Damiena. Oczywiście już go spotkałam, ale ona o tym nie wie. Pokonujemy ostatni stopień i słyszymy otwieranie drzwi, zanim do nich docieramy i po chwili widzimy Jace'a. - Kim ty do cholery jesteś? Mack otwiera szeroko oczy, nabiera głośno powietrza i puszcza moją rękę i dobiega do Damiena. Ja nie biegnę, ale szybko docieram w to samo miejsce. - Przyjechałem tylko odebrać... - On jest tu po mnie, Jace - Mack przerywa Damienowi, brzmiąc o wiele spokojniej, niż w rzeczywistości. Damien uśmiecha się do niej, a ona odwzajemnia uśmiech i rumieni się. Rumieni! Mackenzie Taylor się nie rumieni! Cholera. Jace musiał pomyśleć o tym samym bo uniósł brew patrząc na nią. A potem przyłapałam go jak dyskretnie lustruję ją wzrokiem od stóp do głów. Mam mętlik w głowie. Jace ją obczaja? Więc odwaliłam kawał dobrej roboty, przygotowując ją na tą randkę. - Jesteś gotowa Mackenzie? - Pyta Damien, wyciągając ramię w jej stronę. Mack chichocze i kiwa głową, odchodząc do niego bliżej i ujmuje jego biceps.- Już ci mówiłam, abyś nazywał mnie Mack, jak wszyscy inni - mówi mu, chichocząc i musi unieść głowę, by mu się przyjrzeć. Damien uśmiecha się i pochyla, by cmoknąć ją w policzek. - Cóż, ja nie jestem, jak wszyscy inni, więc zamierzam używać twojego imienia i nazwiska. Poza tym, twoje imię jest zbyt piękne, aby je skracać - mówi, uśmiechając się lekko, a ona ukrywa twarz w jego ramieniu. Jezu, co on zrobił z moją najlepszą przyjaciółką? Kątem oka widzę, jak Jace przewraca oczami i mruczy coś pod nosem, co brzmiało jak "to wszystko, na co cię stać?". Próbuję sobie wmówić, że Jace zachowuje się jak nadopiekuńczy brat w stosunku do Mack, ale to nie bardzo działa, więc po prostu staram się odepchnąć te myśli w głąb umysłu. Po tym jak Mack przedstawia mnie Damienowi, a ja ściskam jego dłoń i posyłam mu spojrzenie to-zostaje-między-nami, na które kiwa głową z wdzięcznością, oboje wychodzą, zamykając za sobą drzwi. Jace wrócił do swojej sypialni, a ja dopiera dostrzegam, że nie ma już jego przyjaciół. Wzdycham, myśląc o tym, jaki to był dziwny dzień i postanawiam go zakończyć, zanim mój mózg się przegrzeje. Więc idę do pokoju Jace's, pukam chicho, mając nadzieję, że będzie chciał teraz ze mną porozmawiać. - Wejdź, Rorie. Drzwi są otwarte - mówi, a ja się uśmiecham, wdzięczna, że mnie wpuścił. Otwieram drzwi i zaglądam do środka. Widzę, jak siedzi na łóżku plecami do ściany i pisze coś w swoim notesie. - Wciąż piszesz piosenkę dla Kylie? Jace przestaje skrobać w notesie i spogląda w górę, przez uśmiech na jego twarzy prawię robię krok do tyłu. Nie widziałam tego uśmiechu od wyjazdu cioci Chloe. - Nie, tamta piosenka jest już w koszu. Teraz piszę nową - mówi i wręcza mi notes. Jestem zaskoczona, gdy widzę, jak dużo już napisał i jeszcze bardziej zaskoczona, gdy zdaję sobie sprawę, że to piosenka o związkach na odległość, ale to co naprawdę sprawia, że moje serce przyspiesza swój rytm, to fakt, że przez tą piosenkę zaczynam myśleć o Kingu. - Rorie, nie podoba ci się? Zbladłaś - słabo słyszę głos mojego brata, ale to chłód jego dłoni na moich ramionach przywraca mnie do rzeczywistości. Odchrząkuję, kręcąc głową, aby odepchnąć teraz te dziwne myśli i wymuszam uśmiech na twarzy, kiedy w końcu spoglądam na Jace'a. - To jest naprawdę niesamowite. Co jest inspiracją? - Pytam w nadziei, że Jace będzie w stanie odciągnąć mój umysł z dala od Kinga. Jace patrzy na mnie z niepokojem i muszę go zapewnić, że wszystko jest w porządku, choć wcale nie jest. Widzę, że mi nie wierzy, ale wzrusza ramionami i gestem wskazuje mi, abym usiadła na łóżku. Kiedy to robię, zaczyna opowiadać. Mówi mi, że bójka z Garrettem była przez to, że koleś chciał namówić Kylie do przespania się z nim, zanim ona wyjedzie do Los Angeles. Następnie mówi, że gdy przyszli tu wcześniej w końcu powiedzieli mu, że nie byli ze sobą tak naprawdę. To wszystko było ściemą, aby Jace przyznał, że lubi Kylie. I tak się stało. Wreszcie mówi mi, dlaczego jest taki szczęśliwy. Kalie też go lubi. Postanowili, że nie będą ze sobą ze względu na przeprowadzkę Kylie, ale jeśli w tym czasie, żadne z nich nikogo sobie nie znajdzie, to spróbują. - I w zasadzie to wszystko - mówi Jace, gdy nie ma już nic więcej do powiedzenia. Wyciągam ramiona, by go przytulić, widząc uśmiech na jego twarzy. Ale nie przytulam go z gratulacjami, jak mogłoby mu się wydawać, robię to, jakby chcąc powiedzieć "powodzenia". Mam wrażenie, że Kylie nie ma pojęcia, jak bardzo Jace ją lubi i to nie najlepiej dla niego wróży. - Okej, więc zostawię cię teraz z muzyką. Muszę się uczyć - mówię, kiedy odsuwamy się od naszego uścisku. Te słowa nie są kłamstwem, ale nie są też do końca prawdziwe. Nie zamierzam się jeszcze uczyć.


Muszę porozmawiać z Kingiem.


______

Ten rozdział to tzw "filler". W następnym będzie więcej Kinga. Komentujcie! :)



Not Safe For WorkWhere stories live. Discover now