Forgiveness

509 18 1
                                    

Nie wiem, jak to się stało, ale kiedy otwieram oczy, po zamknięciu ich na sekundę, słońce już dawno zaszło. W moim pokoju jest ciemno, a jedyne światło to blask księżyca wpadający przez moje okno. Ziewając, przecieram powieki i niechętnie podnoszę się do pozycji siedzącej. Przeklinam pod nosem, kiedy sięgam po swój telefon, by sprawdzić, która godzina. Lata narzekania, a wciąż nie kupiłam sobie zegara do pokoju. Co do cholery? To już dziesiąta trzydzieści?! Spałam przez pięć godzin! Och, i mam nową wiadomość. Jay wrócił.


Od: King Jay (20:54)


Hej, kochanie. Już jestem. Był problem z wydarzeniem, przy którym pracuję, więc wróciłem wcześniej do domu. Tęsknię za Tobą, porozmawiajmy.


Wrócił. I za mną tęskni. Awww. Od razu odpisuję mu, że zasnęłam, ale już wstałam, jeśli chce teraz porozmawiać. Ponieważ odpowiadam mu trochę późno, nie oczekuję, że od razu dostanę od niego wiadomość i tak się nie dzieje, więc postanawiam sprawdzić zeszyty i odrobić zadanie domowe, jeśli w ogóle je mam. Ugh, nie chcę wracać do szkoły. Wzdycham, kiedy myślę o kolejnych dwóch miesiącach, które będę musieć spędzić w tej dziurze, ale mały uśmiech pojawia się na mojej twarzy, gdy przypominam sobie, że to ostatni rok, że wreszcie kończę szkołę. Mój uśmiech robi się jeszcze większy, kiedy myślę o swoich planach po ukończeniu liceum. To będzie najlepsze lato w historii. Na szczęście dla mnie, nie mam nic zadane, więc mogę się zrelaksować. Kładę się z powrotem na łóżku, kiedy burczy mi w żołądku i zdaję sobie sprawę, że jeszcze nie jadłam kolacji. Chwytam telefon i wpychając go do kieszeni dżinsów, wstaję i udaję się do kuchni, by coś zjeść. Jestem w trakcie robienia prostej sałatki z tuńczykiem, pomidorami i kukurydzą, gdy mój telefon wibruje, dając mi znać, że mam nową wiadomość. Myję ręce, wycieram je w starą ściereczkę i wyciągam urządzenie z kieszeni, by zobaczyć, kto chce się ze mną skontaktować. Uśmiecham się, gdy widzę, że to Jay pyta mnie czy może do mnie zadzwonić, by lepiej nam się rozmawiało. Zamiast odpisać mu na esemesa, po prostu naciskam kilka przycisków, by nawiązać połączenie. - Kochanie - odpowiada już po pierwszym sygnale, a ja chichoczę z jego zapału. - Cześć Jay, jak się masz? - Pytam, upewniając się, że mój telefon jest bezpiecznie umiejscowiony między moim policzkiem a ramieniem, kiedy biorę swój talerz i widelec, by zanieść je na stół. Siadam na jednym z krzeseł i biorę telefon z powrotem do ręki. Tymczasem Jay opowiada mi o swojej dzisiejszej pracy, gdzie miał być fotografem na imprezie z okazji zaręczyn, ale wszystko poszło nie tak, gdy jedna z pijanych dziewczyn przyznała się, że spała z przyszłym panem młodym. Jem swój posiłek i śmieję się w odpowiednich momentach, kiedy on dzieli się wszystkimi głupotami, jakich był świadkiem na imprezie, ale dbam tylko o to, że znów słyszę jego głos, a on rozmawia ze mną, jakby nigdy mnie nie opuścił i przez to robi mi się cieplej na sercu. Może będziemy mogli udawać, że tego tygodnia w ogóle nie było. Oczywiście po tym, jak to przedyskutujemy... - Ro! - Krzyczy nagle Jay, a ja rumienię się, bo akurat musiał złapać mnie, kiedy go nie słuchałam. On się śmieje, kiedy go przepraszam, a ten dźwięk znów sprawia, że czuję przyjemny dreszcz. - Mówiłem ci o tych wszystkich dziewczynach, które tam ze mną flirtowały i tego nie skomentowałaś, więc pomyślałem, że mnie nie słuchasz - mówi i mogę sobie wyobrazić, jak uśmiecha się łobuzersko. Również się uśmiecham, oznajmiwszy mu, że może po prostu mnie to nie obchodzi. - Tak, jasne - kpi, śmiejąc się i to sprawia, że sama zaczynam się śmiać i nagle śmiejemy się z siebie jak wariaci, dopóki nie braknie nam tchu. Biorę głęboki oddech, starając się w końcu uspokoić, gdy słyszę za sobą kroki. Odwracam się gwałtownie. Mój brat stoi przy schodach w swojej luźnej koszulce i bokserkach, jego twarz wyraźnie odzwierciedla zmęczenie, jakie musi czuć. Uśmiecham się do niego przepraszająco, gdy każe mi się zamknąć, a potem tak po prostu wraca na górę po schodach. - Przez ciebie obudziłam swojego brata - mówię prawie szeptem i mimo, że staram się brzmieć na obrażoną, on tylko się śmieje, więc nie mam jak się na niego gniewać. - Przepraszam, kochanie. Ale to dziwne. Ile on ma lat? To ten, który stał za tobą na lotnisku, prawda? On wydaje się trochę za stary, żeby iść spać o jedenastej wieczorem - komentuje Jay i mówię mu, że Jace ma siedemnaście lat i że zazwyczaj kładzie się spać po północy, ale to chyba zmęczenie spowodowane zmianą stref czasowych. - Wiesz, ja też jestem zmęczona - dodaję złośliwie, jakby oczekując, że znów się zaśmieje, ale słyszę "aww, biedactwo, powinnaś iść spać". - Och, naprawdę? To ty chciałeś ze mną rozmawiać. - Tak, ale jesteś zmęczona i w ogóle. Nie chcę, żebyś mi tu zaczęła zaraz marudzić - prycha, kiedy go zapewniam, że nie będę marudzić i zdaję sobie sprawę, że właśnie udowodniłam jego punkt widzenia. - Dobra - prycham specjalnie, wcale nie próbując brzmieć na złą, ale Jay wzdycha i przeprasza, a ja po chwili robię to samo. - Więc o czym chcesz ze mną porozmawiać? Jeśli o tym, o czym myślę, to nie wiem, czy teraz mogę. Naprawdę jestem zmęczona. Jay ponownie wzdycha po moich słowach, okazując dezaprobatę, kiedy nie mogę powstrzymać ziewnięcia. Nie mówi nic przez kilka sekund, a po dźwiękach, które do mnie docierają, mogę stwierdzić, że on zastanawia się nad tym, co powiedzieć. Więc daję mu czas i postanawiam odłożyć sałatkę do lodówki, bo nie jestem już głodna. Jestem w połowie drogi po schodach do swojego pokoju, kiedy Jay wreszcie się odzywa. - Chcę wiedzieć jak się czułaś, kiedy odszedłem. Bo dla mnie był to jeden z najgorszych tygodni w życiu, a jeśli czułaś się tak samo, to musisz mi wyjaśnić, dlaczego mi wybaczasz. Bo gdyby ktoś skrzywdziłby mnie tak bardzo, to nie sądzę, bym potrafił mu wybaczyć. Cholera. Muszę się powstrzymać przed zrobieniem kolejnego kroku, bo jestem prawie pewna, że nie trafiłabym w stopień, gdybym spróbowała i spadłabym w dół po schodach. Moje oczy zaczynają piec, bo przestałam mrugać powiekami, ale wiem, że jeśli teraz zamrugam, to łzy zaczną spływać mi spod powiek. O, rany. Biorę dwa głębokie oddechy, przed udaniem się do mojego pokoju i odpowiadam Kingowi dopiero, gdy jestem w swoich bezpiecznych czterech ścianach, a moje ciało wygodnie leży na łóżku. - Wybaczam ci, bo wiem, że mi to wynagrodzisz. Wybaczam ci, bo łatwiej to zrobić, niż nie mieć cię w ogóle. Rozumiem, czemu to zrobiłeś, Jay. Ja wiedziałam, że nie potrzebuję być z dala od ciebie, aby wiedzieć co czuję, ale ty tego potrzebowałeś. Do bani, że nie udało nam się spotkać, bo nie byliśmy w kontakcie. Ale będziemy mieć swoją szansę. Mówiłam ci, że planuję wrócić do LA, by Jace mógł odwiedzić swoją przyjaciółkę, a my się zobaczymy, Jay. Całe lato przed nami. Słyszę, jak ciężko oddycha i z jakiegoś powodu, obawiam się jego reakcji. Ale jak to zwykle z nim bywa, to co mówi, to chyba ostatnia rzecz, jakiej się spodziewałam. - Całe lato? Naprawdę? Poważnie, Jay? Powiedziałam to wszystko, a jedyne na czym możesz się skupić to moje dwa ostatnie słowa? Uśmiecham się najszerzej, jak potrafię i czuję przyjemne ciepło w sercu, gdy słyszę ton jego głosu. Brzmi jak dziecko, które dowiedziało się właśnie, że jedzie do Disneylandu. - Tak, Jay. Całe lato - odpowiadam i przygryzam wargę, żeby powstrzymać chichot, kiedy słyszę jego okrzyk radości. Boże, on jest uroczy. - Więc poznasz moje dwie najbardziej ulubione osoby na świecie - mówi, a kiedy pytam go kto to, on tylko dodaje, że dowiem się, jak już przyjadę. Jęczę niezadowolona, a on śmieje się krótko, a potem poważnieje. - Między nami na pewno wszystko w porządku? Wzdycham, słysząc jego pytanie, lecz uśmiech nie znika z mojej twarzy. - Między nami wszystko w porządku, Jay. Ale... - Chichot ucieka z moich ust, gdy Jay pyta "o co chodzi?" takim głosem, po którym jestem przekonana, że jest troszkę przestraszony tym, co teraz powiem. Podobnie, jak podczas oglądania horroru, kiedy zamykasz oczy gdy coś złego ma się wydarzyć i myślisz "o Boże, co teraz?" - Cóż, Mack jest na ciebie wkurzona i będzie wkurzona na mnie, jak nie dam ci żadnej nauczki. I Jace dowiedział się, że wcześniej rzeczywiście się nie znaliśmy, więc nie za bardzo cię lubi. I będzie trochę niezręcznie, ponieważ wszyscy będziemy w Los Angeles - wyjaśniam mu, uśmiechając się lekko, wyobrażając sobie, co by zrobiła Mack, gdyby teraz spotkała Jay'a. Pewnie rozerwałaby go na strzępy. - Ona mnie zabije, jak mnie zobaczy? Może mógłbym z nią porozmawiać? Przeprosić, czy coś? - Sugeruje, a moje oczy się rozszerzają. Mówi poważnie? Zmierzyłby się dla mnie z furią panny Mackenzie "nadopiekuńczej i w wielkim błędzie" Taylor? - Chcesz to zrobić? Mogę dać ci jej numer, ale obawiam się, że jak już będzie miała twój, to cię namierzy i będzie cię ścigać z nożem rzeźniczym - żartuję, ale jego jęk przerażenia mówi mi, że tego nie załapał. - Żartuję! Raczej nic ci nie zrobi. Wie, że nigdy już bym się do niej nie odezwała, gdyby cię skrzywdziła. Moje policzki robią się mocno czerwone, gdy zdaję sobie sprawę z tego, co właśnie powiedziałam, a odcień ten ciemnieje gdy słyszę jego urocze "aww" i jak mówi, że jestem urocza tym denerwującym gruchającym tonem, którego ludzie używają, gdy zachwycają się małym dzieckiem. Nie wiem, czy to dlatego, że brzmiał tak niesamowicie słodko, czy dlatego, że nazwał mnie uroczą, ale w końcu się uśmiecham. - Cieszę się, wiedząc, że byś mnie ochroniła, kochanie. Ale naprawdę chcę to zrobić, jak już o tym wspomniałaś. Więc proszę, wyślij mi jej numer. Dam ci znać, kiedy będę z nią rozmawiał, więc miej oko na noże rzeźnicze - prycha, a ja drwię sobie z jego jęku przerażenia wcześniej, na co jęczy dziecinnie, że robię sobie z niego żarty. - Biedactwo - wysuwam dolną wargę do przodu, a on znów jęczy. Oczywiście ja, kompletnie zauroczona, uważam, że to było super słodkie i mu to mówię. Jay się śmieje i oznajmia mi, że to jedna z jego najlepszych cech. Przewracam oczami, żałując swoich słów, ale odwracam to, mówiąc, że to jego jedyna dobra cecha. Choć oboje wiemy, że to kłamstwo. - Tak, tak, żyj sobie dalej w nieświadomości - stwierdza z zadowoleniem i mam zamiar odpowiedzieć, ale zamiast tego ziewam. Odsuwam telefon od ucha i wydaję zaskoczony odgłos, widząc, która jest godzina. - Cholera, Jay, już jest tak późno! Mam jutro szkołę - krzyczę, nie do końca na niego, ale na siebie i wstaję z łóżka, by wziąć piżamę. Kładę telefon między policzek, a ramię i udaję się do szafy, by wyciągnąć jedwabną różową piżamę. - Przepraszam, kochanie. Nie zdawałem sobie sprawy, że już jest tak późno. Pozwolę ci już iść spać - Jay mówi cicho i jestem zdumiona, jak szybko potrafi zmienić ton głosu. Był taki zabawny chwilę temu, a teraz brzmiał po prostu tak słodko. Uśmiecham się,oznajmiając mu, że nie musiał przepraszać i mówię mu, by chwileczkę zaczekał, abym mogła przebrać się w piżamę, a kiedy będę już schowana w łóżku, będziemy mogli rozmawiać, dopóki nie zasnę. Nie wiem, czy to mi się śniło, czy nie, ale przysięgam, że słyszałam jak śpiewa tuż przed tym, jak moje oczy zamknęły się na dobre. Mam nadzieję, że to prawda, bo jeśli tak, to brzmi niesamowicie i dostanie mu się za to, że nie powiedział mi, że potrafi śpiewać. Oczywiście śnię o nim, o nas razem i przez to czuję w sercu nadzieję, że może nasza historia będzie trwała dłużej, niż myślałam. Nie wiem. Zobaczymy. Nadal czekam na to, aż zostanę ukoronowana na królową.


Tak, nie mogę się tego doczekać.


________________________

Co myślicie o rozdziale? Oni są tacy uroczy, niech już przestaną.Hm, kiedy chcecie następny rozdział? Hahaha, dobra. Dodam go gdzieś jutro może pojutrze, ale tylko, jak będziecie komentować.I wielkimi krokami zbliżamy się do momentu, na który wszyscy czekamy ;)PS. Życzę Wam pomyślności w nowym roku! Oby był lepszy od poprzedniego :D



Not Safe For WorkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz