Akt

1K 115 26
                                    


Jak co dzień biegłem ile sił w nogach na autobus. To nie tak, że zawsze się spóźniam, ale mój kochany irlandzki przyjaciel Niall codziennie bierze pół godzinny prysznic, śpiewając przy tym Baby Justina Biebera by zagłuszyć moje krzyki dochodzące zza drzwi z prośbami o wyjście, a czasami nawet groźbami ale on parcie stoi na swoim. Mały leprechaun zawsze robi mi na złość. A to przez jeden mały incydent który wydarzył się w dzieciństwie. Mianowicie był to pewien z deszczowych dni gdy przyszedłem do niego. Podczas gdy on brał prysznic nie wiedząc, że przyszedłem ja grałem na konsoli na którą złożyli się nasi rodzice. W pewnym momencie usłyszałem przekręcający się zamek od drzwi. Uśmiechnąłem się przez chwile, lecz moja twarz nagle znacznie poczerwieniała i wybuchłem śmiechem. Niall nie wiedząc, że przyszedłem wyszedł z łazienki kompletnie nagi a po zobaczeniu mnie pisnął nienaturalnie i biegiem uciekł do łazienki zakrywając przy tym ręką swój pulchny tyłek. Do końca dnia nie wyszedł z łazienki a ja zalewałem się łzami między spazmami śmiechu.

~ ~

Wracając do dzisiejszego dnia. Nie mogłem się dziś spóźnić, ponieważ będziemy jak to powiedziała nasza wykładowczyni rysowali coś niezwykłego. Przygotowałem się do tego, ponieważ bardzo chciałem skończyć szkołę z wysokim wynikiem z zajęć artystycznych bym mógł dostać się na wymarzone studia. Szkicowniki leżały w moim plecaku, wszystkie pędzle umyte, a ołówki pięknie ostrugane. Wystarczyło tylko nie spóźnić się na autobus. Przyśpieszyłem a gdy dotarłem na przystanek od razu wsiadłem do autobusu, który podjechał parę sekund wcześniej. Usiadłem na jednym siedzeniu oddychając głęboko. Zdecydowanie nie miałem formy. Trzeba zacząć biegać, choć i tak wiem, że jestem na to za leniwy. Wolałem siedzieć cały dzień w łóżku rysując wszystko co było w pokoju popijając przy tym gorącą, zieloną herbatę. Zawsze działała na mnie dość uspokajająco.

Moje przemyślenia przerwało zatrzymanie się na jednym z przystanków. Po chwili do autobusu wszedł chłopak. Piękny chłopak. Lekki zarost panował na jego twarzy a włosy ułożone były w idealnego quiffa. Jego oczy były jak u szczeniaczka. Brązowe, duże oczy patrzące na wszystko z nieufnością ale i z delikatnością. Uśmiechnąłem się do niego a on zarumienił się słodko. Musiałem go poznać. Usiadł na przeciwko mnie spoglądając za szybę a od czasu do czasu spoglądając na mnie i od razu spuszczając wzrok na swoje dłonie gdy nasze spojrzenia się spotykały. Nagle autobus zatrzymał się gwałtownie a tajemniczy chłopak wylądował na moim kolanach. Nasze twarze dzieliły centymetry a oboje spoglądaliśmy sobie głęboko w oczy. Nagle chłopak zorientował się co się dzieje i szybko ode mnie odsunął, rumieniąc się wściekle.

- Prze-przepraszam. Nie chciałem to w-wina aut..

- Nie masz mnie za co przepraszać. - przerwałem mu – To ten kretyn nie wie jak jeździć. Wolałbym się ciebie spytać czy wszystko w porządku?

- Ta-tak – zająknął się słodko.

- Jestem Zayn a ty piękny? - zarumienił się. Teraz chce to widzieć codziennie.

- Li.. - i wtedy przerwał nam po raz drugi pieprzony kierowca zatrzymując się na przystanku.

- Prze-przepraszam ale to mój przystanek. - i wybiegł szybko podtykając się o nogi.

Wiedziałam, ze muszę poznać jego imię. I nie tylko.

~ ~

Gdy dotarłem do szkoły akurat zadzwonił dzwonek. Biegiem skierowałem się do klasy artystycznej widząc, że wszyscy już wchodzą do środka. Z ciężkim oddechem zająłem swoje miejsce i uśmiechnąłem się. Uwielbiałem tu przebywać. Rysowanie wyzwalało moje prawdziwe ja. Gdy już zaczynałem rysować nikt nie miał prawa mi przerywać.

Powoli zacząłem się rozpakowywać spoglądając na dziewczyny, które z uśmiechami wymalowanymi na ich twarzach rozmawiały o czymś zawzięcie, co chwile spoglądając na osobę stojącą na zapleczu. Niestety nie mogłem jej ujrzeć bo moje stoisko stało z daleko. Westchnąłem ciężko i zmrużyłem oczy. Nie mogłem już doczekać się ujęcia w rękę moich ołówków i namalowania czegoś wspaniałego, oraz magicznego. To był mój drugi świat. Podobnież posługiwałem się pędzlem jak Michał Anioł. Ale ja tylko kiwałem głową z dezaprobatą i uśmiechałem się nie śmiało.

- Witajcie na zajęciach. - zawołała głośno wykładowczyni – Dziś będziecie rysować coś czego nie mieliście w swoim portfoliach, a mianowicie mówię o akcie. Będziecie szkicować męski akt tego oto pięknego chłopca. Liam zapraszam! - i wtedy we mnie uderzyło. To był ten sam chłopak, który mnie zauroczył. To ten z którym nasze twarze dzieliło parę centymetrów. To ten anioł. - Podejdź tu kochanie. Dziś będziecie musieli narysować naszego kochanego Liama nago. Liam już ukończył szkołę ale nadal uczestniczy w zajęciach. Prosze kochanie rozbierz się a wy zacznijcie szkicować. Od tego rysunku zależy wasza ocena końcowa więc zabierajcie sie do pracy.

Chłopak rozebrał się do naga a ja siedziałem z otwartymi ustami i rumieniłem się wściekle. Miał wspaniałe ciało, lepsze od wszystkich ludzi na świecie. Był po prostu boski. W pewnym momencie chłopak zauważył mnie i skamieniał. Pewnie nie spodziewał się mnie tutaj bo był bardzo zaskoczony. Jego twarz zrobiła się cała czerwona.

- Liam czy wszystko w porząku ? - a więc miał na imię Liam. Wspaniałe tak jak on sam. - Nie stresuj się. Przecież wiele razy już tak pozowałeś.

Uśmiechnąłem się szelmowsko a on spuścił wzrok. Niesamowite jak bardzo był wstydliwi. Ale jednak odważył się żeby tu przyjść.

Powoli zacząłem szkicować jego ciało zacząłem od twarzy, której kości policzkowe seksownie się odznaczały. Zacząłem powoli rysować jego wspaniałe obojczyki i jakże piękną klatkę piersiową. Powoli zacząłem zjeżdżać w dół a on sam to zauważył i odwrócił głowę w bok. Chciałbym go zobaczyć u siebie w łóżku. Nagiego. Rozłożonego pode mną. STOP! Zayn ogarnij się, najpierw rysuj potem fantazjuj. Gdy kończyłem rysunek wykładowczyni zaczęła zbierać pracę chwaląc każdego. Gdy zabrała mój zacząłem powoli się pakować. Nagle poczułem lekkie pchnięcie mojego ramienia. Odwróciłem się i zobaczyłem Liama. Całego czerwonego ale było to na swój sposób urocze.

- Prze-przepraszam? - zająknął się nieśmiało.

- Tak ?

- Może miałbyś ochotę... spotkać się ze mną po zajęciach?

I mógłbym przysiąść, że to był najpiękniejszy dzień w całym moim życiu.

----------------------------------------------------------------------------------------

przeczytałeś/aś? daj gwiazdkę i skomentuj :)

ponad 900 słów :) 

napisałam to ponad pół roku temu i zalegało to gdzieś w moich pracach na laptopie, ale dzięki @LiamDaddySlut przypomniałam sobie o tym one-shocie i wstawiłam :) mam nadzieję, że wam się spodobało.

Zapraszam także na inne moje prace i tłumaczenie o Ziam'ie i Muke'u :)

  



You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Dec 28, 2015 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Akt | ziam auWhere stories live. Discover now