Rozdział trzeci

469 45 2
                                    

- Daleko jeszcze? - to pytanie zostało zadane poraz niewiadomo który tego dnia. Zwiadowczyni i jej uczennica podróżowały już trzy dni.
- Nie. - padła krótka odpowiedź Maddy, która od jakiegoś czasu miała wielką ochotę się roześmiać. W końcu kiedy sama była uczennicą sama pytała dokładnie o to samo. Ostatniego wieczoru omówiły kilka spraw i haseł, właśnie padło jedno z nich. Obie cicho zeszły z koni i znikły w gąszczu. Kilka miesięcy pracy nie poszło na marne. Raven chodziła prawie tak cicho jak Maddy. Doszły do polany, na której znajdywało się trzech zwiadowców. Raven spostrzegła, że Pierwszy był szpakowaty, drugi kasztanowy ( jak można było stwierdzić po brodach), a trzeci stał do niej plecami. Spojrzała się na swoją mistrzynię, która pokazała głową na pobliski dąb. Raven lekko kiwnęła głową po czym szybko i cicho wspięła się na to drzewo. Za nią jak duch przemknęła Strzała. Wchodząc na drzewo przysłuchiwała się rozmowie zwiadowców.
- Gil, czekamy jeszcze na Maddy czy już jedziemy? - spytał głęboki głos z lekkim hibernijskim akcentem.
- Spytaj się Willa, w końcu to jego była uczennica. - odpowiedział przyjemny, roześmiany głos.
- Możemy poczekać, w końcu zlot zacznie się za dwie godziny.- odparł trzeci głos. Raven spojrzała się na Maddy, która bezgłośnie powiedziała "teraz". Uczennica szepnęła do Strzały
- lawina i podaj saksę. - choć brzmiało to bezsensownie kotka od razu pojęła te dwa polecenia. Zeskoczyła z drzewa pomknęła do kamienistego pagórka, a znalazłwszy się na szczycie wywołała małą lawine kamieni. Wszyscy zwiadowcy wzrócili się w tą stronę. " Tak jak Maddy przewidziała" pomyślała Raven i spojrzała w jej stronę. Nie dostrzegła jej. W tym krótkim czasie mężczyźni dotarli do kotki.
- Kici, kici, kici, no chodź do Gilana. - rzekł (oczywiście) Gilan, lecz kotka zamiast tego wykonała drugą komendę. Gwałtownie podskoczyła i wyszarpnęła saksę od najbliżej stojącego Willa, który szybko ochłonął i pognał za Strzałą.
- Nie łatwiej nadziać ją na strzałę? - zapytał Halt. "Nadziać Strzałę na strzałę. Niezłe." przemknęło przez myśl Raven.
- Szkoda zwierzęcia Halt. Wystarczy ją złapać. - odpowiedział najwyraźniej rozbawiony Gilan. Tymczasem Maddy cichutko podeszła do koni ipo poluzowaniu popręgów zaprowadziła konie w krzaki. Zwierzęta nie protestowały. Raven uznała, że może już odwołać Strzałę i lekko zagwizdała. Kotka od razu podeszła do zziajanego Willa i oddała saksę. Halt się obejrzał i cicho zaklął.
- Ta kotka miała nas zdekoncentrować. - ponuro oznajmił towarzyszom, pokazując na miejsce, gdzie jeszcze przed chwilął stały ich koniki. Raven uznała, że to dobry moment.
- A podobno nie da się ukraść zwiadowczego konia. - rzuciła. Will wyraźnie zdenerwowany puścił w jej stronę strzałę. Gdyby nie to ,że leżała na gałęzi to by ta strzała mogła jej przebić głowę.
- Macie zamiar strzelać do mnie czy koło mnie? - spytała, skrzętnie skrywając strach, który się pojawił zaraz po strzale wkurzonego zwiadowcy.
- Często bawisz się w chowanego? - spytał Halt podnosząc jednął brew.
- Ze zwiadowcami to częto. - odparła Raven, której bardzo się spodobał ten opanowany  człowiek i jego spokojnie wypowiedziane pytanie.
- A z zwykłymi ludźmi to rzadko? - spytał Will patrząc to na drzewo, to na Strzałę, która siedziała patrząc na swoją panią, która najwyraźniej świetnie się bawiła.
- A co, jesteś czarnoksiężnikiem? - zabrzmiała odpowiedź.
- Halt - przerwał tą wymianę zdań - czy ty masz swojego kobiecego bliźniaka? - pytanie było chaotyczne, ale wszyscy zrozumieli. Tymczasem Maddy narzucała wierzchowcom zapasowe płaszcze przyjaciół, po czym puściła je w krzaki.
- O pojawił się zwiadowca. - powiadomiła zwiadowców Raven.
- Od siedmiu boleści. - burknął, po czym podszedł do krzaków.Szybko rozłożył liście i spotkał się twarzą w pysk z koniem Gilana, który miał narzuconą na uszy płaszcz zwiadowców. Will skrył uśmiech i powiadomił przyjaciela
- Koń do ciebie. - spojrzał za Blazea i napotkał wzrok swojej uczennicy. Była uśmiechnięta od ucha do ucha.
- Co się szczerzysz? - warknął wyraźnie zły Halt, który nie przywykł do tego typu zasadzek. Maddy wzruszyła ramionami.
- Sami poszliście za Strzałą. - oznajmiła nadal uśmiechając się.
- Za czym? - spytał zaciekawiony Gilan
- To moja kotka. - głos Raven uprzedził odpowiedź swojej mistrzyni.
- Strzała, chodź. - i puknęła lekko w futerał na noże. Haltowi nie umknął ten szczegół.
- Czemu puknęłaś futerał? - sytał
- Próbuję zmienić polecenia słowne na jakiś dźwięk lub ruch. - rzekła, lekko ruszając się w stronę lekko zdenerwowanych zwiadowców. Kotka od razu zrozumiała polecenie i poczęła ocierać się o nogi Halta, Willa i Gilana. Will zmierzył Raven wzrokiem.
- Jesteś nową uczennicą Maddlyn? - a gdy obie skinęły głowami spytał
- Po co masz dodatkowy futerał? - spytał, pokazując futerał na drugim biodrze dziewczyny, ale zanim Raven zdąrzyła odpowiedzieć Gilan się wtrącił
- Will, może najpierw się przedstawimy, zanim zalejesz uczennicę Maddy nowymi pytaniami? - Will skinął głową więc Gilan mówił dalej
- Więc ten zwiadowca, co ciągle się pyta to Will, za mną stoi Halt, a ja się nazywam Gilan. -
- Mam na imię Raven, a odpowiadając na pytanie Willa, to dodatkowy futerał jest na dmuchawkę na strzałki. - wyjmując przy okazji dmuchawkę. Wyglądał jak prosty patyk z dziurką w środku, z tą różnicą, że była oszlifowana i polakierowana, choć lakier był matowy. Halt spojrzał na tą banalną broń i rzekł
- Jak przyjdzie Wyrwij i Abelard to zobaczymy, jak sobie z nią radzisz. Zostało nam poł godziny, zanim zacznie się zlot. - Z końmi nie było kłopotu, (w końcu były to konie zwiadowcze) więc pojechali na polanę, która była miejscem zlotów. Postawili tarczę i poprosili o zademonstrowanie możliwości Raven i dmuchawki. Ta spojrzała na cel i z szybkością błykawicy załadowała broń. W 5 sekund w tarczę wbiło się 5 strzałek. Raven nie od dziś strzelała z dmuchawki, właściwie była to jej pierwsza broń i jedna z niewielu rzeczy, które przetrwały napaść piratów. Will spojrzał na tarczę. Wszystkie strzałki znajdowały się na środku. Kiwnął głową, ale zanim zdążył wygłosić jakiś komentarz, na polanę wjechało 7 zwiadowców.
>>>----------------->
Kiedy wszyscy zwiadowcy ucztowali, Will zaintonował pieśń "Chata wśród drzew", do dźwięków mandoli dołączył się flet. Maddy od razu wiedziała kto gra, od jakiegoś czasu Raven grała na flecie poprzecznym, kupionym na jednym targu, ale nie lubiła, kiedy ona grała pierwsze skrzypce. Maddlyn uśmiechnęła się pod nosem, spostrzegając zakapturzoną postać z matowym fletem. Will zagrał jeszcze kilka utworów i podszedł do Raven.
- Często grywasz na flecie? - spytał, z uznaniem patrząc na instrument.
- Grywam pomiędzy ćwiczeniami, więc raczej rzadko. - odparła Raven, patrząc na twarz Willa. Ponieważ była wśród zwiadowców, spięła grzywkę i każdy mógł spojrzeć na zielono-brązowe oczy. Will pokiwał głową, po czym poszedł na swoje miejsce. Nadal myślał o Raven. Widział z jaką prędkością strzelała z łuku bądź dmuchawki lub rzucała nożami. Choć było jej jeszcze daleko do zwiadowcy, to mogłaby z łatwością sobie poradzić z jakimś innym uczniem tej samej rangi. Tymczasem Raven, wcale nie wiedząc o rozmyślaniach Willa, zajmowała się Seren i Strzałą, notując przy okazji kilka ciekawych notatek w swojej książce.

ZwiadowczyniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz