TWELVE

674 7 0
                                    


Listy. Spójrzmy na listy. Opanuj się. Omówić termin spotkania z Mike'm. Claudia dzwoni. Kurwa, Jestem pojebany. Jestem pojebany z moją nagłą reakcją M. Pierce. Lexie zanotowała. To jest jakbyś miał toporem usunąć biednego autora.Ten biedny autor to ja. Przesadziłem z tym. Mój gniew był podejrzany, sposób, w jaki szydziłem z Lexie uwielbiającą moje książki. Sposób, w jaki usypiałem Pierce. Powinienem był grać z tą odmiennością. Powinienem był udawać obojętność.Teraz mam Lexie sprawozdanie dla mojego cholernego agenta. Kurwa. Genialny krok, Justin. Tylko nie mogłeś się oprzeć okazji do wyrzucenia wokół swojego ciężaru.Nie, to nie to. Nie mogłem się oprzeć okazji, by pomóc Lexie zdobyć pracę.
Ale ja nie jestem biznesmenem. Nie miałem tuzina znajomości w Denver. Miałem jedną znajomość i to z Lexie, teraz nie mogę przez to spać. Utracony sen? To znaczy, nie mogę zasnąć i nie mogłem zmrużyć oka ostatniej nocy. Rzucałem się i przekręcałem w mojej sieci kłamstw.
- Odbierz, odbierz. - Bąknąłem, gdy przemierzałem przez swój apartament.- Dobry. - Claudia brzmiała dociskająco. - Jak idzie pisanie?
-Nijak. Musimy porozmawiać.
- Potrzebujesz terapeuty. Daję Ci pięć minut.
- Jestem cholernie poważny, Claudia. Tu chodzi o Lexie. Ty wiesz, że...
- Tak, wiem. Ona faksowała swoje podsumowanie do czwartego, bez pomniejszania. Mam nadzieję, że je podliczy.
- Co? Bierzesz ją?- Postaram się. Jest na dobrej drodze. Będę myśleć o podziękowaniu dla Ciebie, jeśli nie będzie miała załamania pod koniec następnego tygodnia.
- Traktuj ją łagodnie- warknąłem. Kurwa! Pociągnąłem za swoje włosy. Dlaczego to powiedziałem?
- To jest cel, dla którego dzwonisz? Doceniam sekretarzy. Nie doceniam tego, gdy ktoś mówi jak idzie mój biznes. Zakładam, że gdy rekomendujesz Lexie, czujesz, że staje się...
- Claudia, przepraszam. Słuchaj. Zapomnij o tym. Ona jest przyjaciółką. Dlatego zadzwoniłem. To jest oczywiste, ale jest konieczne, żeby...
Przestałem chodzić. Zacząłem pocierać swój kark, gdy szukałem słów.
Po raz pierwszy w jej życiu Claudia nie bała się mojej ciszy, miała możliwość do wtrącenia się. Nawet wytrącała mnie z równowagi. Czy była ciekawa moich relacji z Lexie? Claudia robiła dobrą robotę, gdy ukrywała jakiekolwiek zainteresowanie mną i moim życiem, ale była też jedną z najbardziej chytrych osób, jakie znałem. Ona bodajże rozgryzła większość rzeczy o mnie przez te lata.Boże, teraz analizuję Claudię. Czy Claudia analizowała mnie? Kurwa, potrzebowałem jedzenia. Poranna kawa w moim pustym żołądku skręcała mnie.
- Rozkazuję, żeby ona... Nie wiedziała kim jestem... - Zaciąłem się. Wspaniałe sformułowanie. Długa droga do bestsellerowego autora. - Ach, to jest to, dokumenty i... rzeczy, które mogłeś mieć z moim imieniem... w związku z...
Claudia pozwoliła mi w to brnąć. Gardzę nią przez to.
- Claudia, Wiem, że bierzesz moją prywatność równie na poważnie jak ja, ale w tej okoliczności ja...-
W końcu odezwała się stalowa suka. Cholerny Boże, byłem szczęśliwy mając Claudię Wing jako przyjaciółkę, a nie wroga.
- To jest niepotrzebne w tym biurze,- powiedziała, - Na papierze lub w przeciwnym razie w związku z tym. To wszystko jest w moim domowym biurze i nawet tam komputery mają hasła, a plik w szafce jest zamknięty. Jestem zaskoczona, nigdy wcześniej mnie o to nie zapytałeś.Claudia miała rację. Aż do teraz, nigdy nie dbałem o to jak Claudia chroniła moją tożsamość, ja tylko dbałem o to, żeby to robiła. Ona musiała się zastanawiać jak Lexie inspirowała moją paranoję. Kurwa, cholera. Ten telefon to kolejna pomyłka.
- Mówisz, że wiesz iż zajmuję się twoją prywatnością poważnie,- kontynuowała, -Ale chyba nie wiesz. Twoi wydawcy i ja nie możemy Ciebie reklamować... więcej litości. Wszystko co możemy reklamować to zagadki o Tobie. Wierzę, że to ma dla Ciebie sens. Mam własny interes w Twojej anonimowości. Teraz, zamiast obrażać mnie z insynuacją, że jestem nie ostrożna, zastanów się czemu nie pracujesz na skalę światową i więcej nie piszesz. Twoje pięć minut minęło.
Claudia rozłączyła się.
Opadłem na moje biurowe krzesło.
Kurwa, czułem się jakbym rzygał.Normalnie, Claudii celna uwaga zachwyciłaby mnie, ale nie dzisiaj.
Otworzyłem swoje listy. Jestem tworzycielem list. Mike mówi, że potrzebuję oderwać się od nich; mówi, że muszę poczuć się komfortowo z warunkami życia, które często wymykają mi się z pod kontroli.
Mówię, że to pierdolę.
Po prostu otworzyłem dokumenty, gdy moje ręce przestały się trząść.
Mogłem odrzucić wszystkie swoje myśli. Nie żyłem podwójnym życiem. Chroniłem swoją integralność w mojej prozie. Mogłem być z Lexie. Mogłem ją trzymać od dostawania bólu. Mogłem to wszystko zrobić.
Wyłączyłem się, gdy skanowałem moje listy.Po pierwsze, miałem listę ludzi, którzy wiedzieli, że byłem M. Pierce (i ich umowa nieujawnienia w kartotece): Clara, jedna z moich byłych, moi bracia Nate i Seth, mój wuj, jeden przyjaciel, Claudia i jej partnerka Laura, mój psychiatra Mike i wybrana grupa w Knopf.
Miałem również listę ważnych dat. Miałem listę zabezpieczonych od wzięcia moich chronionych dowodów tożsamości. Musiałem robić listy. Listy rzeczy, które mnie przerażają. Listy niezdrowych projektów wzorów. Listy pomysłów na swoje nowele. Ludzi, do których dzwonię w nagłych wypadkach. Sposobów, by zostać trzeźwym. Dobrych restauracji. Filmów. Piosenek i artystów. Książek. Przymiotników. Stron internetowych. Kolorów. Krytyków. Blogów. Sklepów z książkami. Ulic. Książek. Cytatów. Laureatów nagród. Magazynów. Klubów.
Wszystko tam było. Wszystko było zorganizowane. Niczego nie gubiłem.
Otworzyłem nowy dokument i nazwałem go: RZECZY, KTÓRE CHCĘ ROBIĆ Z LEXIE.
Uśmiechałem się i rozmyślałem, gdy żołądek przestał mi podchodzić do gardła.
Rzeczy, które chcę zrobić z Lexie: tańczyć, oglądać film, biwakować, pływać, chować się, jeździć rowerem, zabrać na wycieczkę, coś zbudować, bić się o jedzenie, więcej pisać, zrobić święta...
Mój telefon zadzwonił.To była wiadomość od Lexie.
Pracuję dla rekina. Przerwa na lunch o 13. Spotkasz się ze mną?
Moja ostrożna, opanowana i skupiona strona została rozproszona. Lexie. Pracowała dla Claudii. Chciała mnie spotkać. Za pięć godzin. Moje ręce zaczęły się trząść ponownie.
Nie potrzebowałem jedzenia przez pięć godzin. Potrzebowałem go teraz. Zbyteczny lęk zabijał mój apetyt.
Napisałem do Lexie.
Wbrew mini-załamaniu nerwowemu musiałem iść, wpadłem na pomysł odwiedzenia jej. Piekielnie za nią tęskniłem.
Brzmi dobrze. Powinienem podać swoje miejsce i tak żadne z nas nie wróci do pracy. No tak. delikatesy.
Starałem się pisać przez około następne dwie godziny. Bez kości. Próbowałem jeść dużo kaszy. To było jak żucie kleju. Ostatecznie, próbowałem zasnąć.Musiałem mieć drzemkę, ponieważ wstałem ze wstrząsem o 12:50. Cholera, muszę iść. Teraz.
Byłem w garażu, gdy uświadomiłem sobie, że mój strój nie jest definitywnie na "biznesmana". Nawet nie na "luźnego piątkowego biznesmana". Bardziej "wychodzę z psem na spacer".
Kurwa. Sprintem wróciłem do windy.
O 13 przyszedłem i poszedłem jak przewróciłem garderobę.
O 13 jak w każdy piątek w przeszłości, powinienem rozsiąść się przed moim komputerem , popijać kawę i dodawać zdania do mojej najnowszej noweli. Teraz zakładałem garnitur od Brooks Brothers w celu spotkania się z dziewczyną, która myślała, że jestem biznesmanem.
Nawet nie usunąłem Clary rzeczy z apartamentu, czułem się paskudnie.
Zaczynałem naprawdę siebie nienawidzić.
Dwadzieścia po, zrzucając marynarkę z moich ramion, podbiegłem chodnikiem do delikatesów Mediterranean . Byłem obficie spocony i nie mogłem zatrzymać drżenia moich rąk.
Zauważyłem Lexie przy jednym ze stolików na zewnątrz. Promieniała, gdy mnie zauważyła. Kiedy podszedłem bliżej, jej uśmiech zmalał.
- Hej - powiedziała niepewnie.- Hej ptaszku. Wyglądasz szykownie.
Przytuliliśmy się i dalej trzymała się na mnie. Przyznaję, dłuższe patrzenie na Lexie tyłek w ołówkowej spódnicy, gdy mnie przytulała, dekoncentrowało mnie. Nie mogłem tłumić mojej paniki. Czułem się cholernie obskurnie i widok Lexie rozrywał mi serce.
- Justin, trzęsiesz się.
Odciągnąłem się od niej.
-Tak, tak, ja...- Opadłem na krzesło naprzeciwko Lexie. Nic z tego, żebym mógł zjeść coś teraz. Trzymałem głowę w swoich rękach. Wiedziałem jak wyglądałem: zaszklone i blade spojrzenie, z ciemnymi worami od bezsenności. "Byłem też gorący jak diabli." Bardziej zwracałem na to uwagę zanim Lexie zauważyła krople potu na moim czole. A to pech, kolejne kłamstwo. Byłem w zimnym pocie, moje skóra była lepiąca. Przykryłem marynarkę na około swoich ramion.
- Justin...Spojrzałem w górę. Spotkałem duże brązowe oczy Lexie pełne niepokoju.
- Praca jest stresująca,- mruknąłem. -Naprawdę stresująca. To jest toporny dzień, ale w porządku. Mogłem jeszcze zaparkować na gównie, Ja...
Przynajmniej powiedziałem trochę prawdy.
Lexie znalazła moje ręce i je ścisnęła. Takie bezwarunkowe uczucie napotkało od niej. A ja byłem śmieciem. Byłem brudniejszy od śmiecia.
Wysunąłem swoje ręce z jej.
- Hej- powiedziała, -Weźmy coś do jedzenia, dobrze?
-Nie jestem głodny.- Wyciągnąłem pięćdziesiątkę ze swojego portfela i rzuciłem nią przez stół. -Weź co chcesz.
-Justin, Nie biorę...
-Po prostu to weź!- Uderzyłem w ławkę. Parasolka zatrzęsła się nad nami.Lexie trzymała nerwowo banknot i marszczyła na swoim krześle. Niektórzy ludzie się zatrzymali i popatrzyli na nas. Boże, zatraciłem się.
- Przepraszam. Lexie, przepraszam. To przez pracę.- Gestykulowałem nieco. -Jak jest... Jak jest w pracy, przy okazji? Claudia nie była potworna?
- Nie.- Lexie wpatrywała się w swoje kolana. - Um... Ona jest w porządku. Jest pod wrażeniem, tak myślę.
- Pytała się o mnie?- Oparłem się do przodu. Staranie się wyglądać normalnie.
- Nie, Justin. Nie przejmuj się, ponadto nie pytałam się o Ciebie. Ja...- Lexie stanęła. - Pójdę po mój lunch. Zaraz wrócę.Oglądałem ją, gdy szła do delikatesów.
Kiedy widziałem ją zamawiającą, zgarnąłem swoją marynarkę i wymknąłem się.
Nie mogę zrobić tego więcej.
Muszę to naprawić.
Muszę zadzwonić do Clary.
Może nie powinienem mówić ani Clarze, ani Lexie całej prawdy, musiałem powiedzieć, że to koniec, ale tak naprawdę musiałem powiedzieć inaczej- to się zaczyna.
Kiedy wsiadłem do samochodu, napisałem do Lexie.
Tak mi przykro. Dostałem wezwanie. Przepraszam, że na Ciebie nakrzyczałem. Jutro będę lepszy. Mam obowiązek na tę noc. Wolałbym być z Tobą, ale muszę to zrobić. Pozwól mi zabrać siebie na biwak w ten weekend. Jutro. Pojedziemy w góry. Powiedz tak.

Night OwlWhere stories live. Discover now