trzynaście

86 11 1
                                    

Konsekwencje. Jak dojrzałym trzeba być, aby je przewidzieć. Zdecydowanie 20 lat to jeszcze nie ten wiek. Jeszcze lekko skacowana przeklinałam dźwięk wibracji telefonu. Trudno, trzeba wstać i wrócić do świata żywych. Grace opuściła pokój, gdy ja byłam w fazie półsnu. Po omacku znalazłam mój telefon i odblokowałam go. Smsy, dużo smsów od Jasona. "Wróć. Błagam." - to ostatni. Przez chwilę to do mnie nie docierało. Wstałam i poszłam do łazienki się odświeżyć. Wzrok każdego w przyczepie zwrócił się na mnie. Nie miałam teraz siły odpowiadać na pytania. W mgnieniu oka zamknęłam drzwi. Chłodna woda od razu otrzeźwiła mój umysł.
- Dobra. Jeszcze raz. O co mu chodzi - powiedziałam cicho do siebie.
14:30 09.07.15
od: Jason
"Adrianne. Przemyślałem to wszystko. Nie powiedziałem Ci jednej rzeczy. Bardzo ważnej. Moje uczucia do Ciebie... one wcale nie zniknęły. Żyłem dziesięć lat w Dovecoast szukając czegoś. Czegoś, czego nie umiałem opisać ani znaleźć. Dopóki nie poczułem znowu zapachu twoich włosów. Nie zobaczyłem twoich pięknych oczu. Tego właśnie szukałem. Kamrat stracił największy skarb w swoim życiu i znalazł się w kropce. Chcesz czy nie, widziałem to spojrzenie zakłopotania, gdy twój chłopak nas znalazł. Wiem, że"
14:59 09.07.15
od: Jason
"czujesz coś do mnie. Widziałem to w twoich oczach, syrenko. Zasługujesz na coś więcej niż on. Wróć do mnie. Będę na Ciebie czekał. Jason"

Emocje jak bomba uderzyły mnie, zalaną łzami.
- Jesteś silna, nie możesz płakać - pomyślałam. Musisz znaleźć jakieś rozwiązanie.
15:20 09.07.15
od: Jason
"Byłem zbyt śmiały w mojej poprzedniej wiadomości. Przepraszam, ja... bardzo mi na Tobie zależy. Chodziło mi o to, że chciałbym się z Tobą jeszcze spotkać. Pokazać Ci, dlaczego warto zostać w Dovecoast ze mną."
15:43 09.07.15
od: Jason
"Błagam, powiedz mi, że pamiętasz wczorajszy wieczór. Było tak wspaniale. Chciałbym to powtórzyć"
16:03 09.07.15
od: Jason
"Nawet jeśli mnie nienawidzisz, nie odcinaj się ode mnie tak po prostu. Napisz coś. Nawet coś w stylu "pierdol się" Tylko napisz. Błagam."
16:18 09.07.15
od: Jason
"Wróć. Błagam."

Czy ja chcę do niego wracać? To chyba najważniejsze pytanie. Martwi mnie tylko moja odpowiedź na nie. Bo chcę. Ta chwila z nim na pomoście, to była prawdziwa radość. Czy czuję coś do niego? Nie mam pojęcia. Ale chcę to odkręcić. Muszę to odkręcić. I nawet chyba mam plan. Wyszłam z łazienki, gdy nagle drogę zatamował mi Theo. Nie był zły na mnie, a przynajmniej na takiego nie wyglądał. Przytulił mnie i powiedział:
- Adrie, kochanie. Przepraszam za wczoraj. Nie powinienem być zazdrosny. Kocham Cię nad życie, i wiem, że Ty mnie kochasz. Nie możemy tak się kłócić.
- Masz rację, Skarbie - miał absolutną rację. A jego aksamitny głos był tak przyjemny dla ucha. Kocham go niesamowicie. Nie mogę tej znajomości zniszczyć. Jednak coś nadal skłania mnie, żeby wrócić do Dovecoast. Wyobraziłam sobie dwie małe postaci namalowane nad moją głową: anioła i diabła. A w mojej głowie toczy się bitwa dwóch armii.
- Cieszę się, że tak to wyszło. Po odnalezieniu was wszystko jakby wróciło do normy. Nawet Lisa i Olivia się nie kłócą. Możemy w spokoju spędzić wakacje razem - pocałował mnie, po czym wypuścił z objęć. Ruszyłam do pokoju, nadal szarpana wątpliwościami. Kocham Theo. Ale chcę wrócić do Jasona. To głupie. Zachowuję się jak kolejna idiotka z książek. Umiem użyć mózgu, i chyba umiem mieć oba naraz. Czas stać się aktorką.
- Kurwa! - Wrzasnęłam z pokoju, przyciągając tym samym uwagę wszystkich w przyczepie.
- Co jest Adrie? - Spytał Theo.
- Zostawiłam portfel w Dovecoast. Nie ma go w torebce - wszystko było odgrywane w bardzo ryzykowny sposób. Mam go przecież przy sobie, każdy mógł w trakcie mojego snu zobaczyć zawartość mojej torby.
- Jesteś pewna, że go nie ma? Pomóc Ci szukać? - Spytała Olivia.
- Tak, szukałam w torebce, jedynie tam mógłby być. Musimy wrócić do Dovecoast. Dzwońcie do Lance'a.
Theo z poirytowaniem na twarzy wziął telefon do ręki i wybrał numer kierowcy. Po chwili ten odebrał.
- Lance, musimy zawracać. Adrianne zostawiła portfel.
Nawet z odległości paru metrów zdołałam usłyszeć przekleństwo.
- Wiem, wiem, oddam Ci za paliwo, obiecuję. To tylko parę kilometrów.
- No dobra, może i 90. Ale sam mówiłem, ta wycieczka nie jest zaplanowana. Wszystko może się zdarzyć.
- Jakbyś Ty chociaż raz zrobił coś dla dziewczyny, Lance. Chociaż raz.
Theo rozłączył się i usiadł na kanapie. Po chwili zmęczony powiedział:
- Lance zawróci jak będzie miał okazję. Jest wkurzony, mam mu oddać za paliwo. Ale gówno to mnie obchodzi. Narzeka, że za dużo robię dla swojej dziewczyny. A sam był jaki był - westchnął cicho po tych słowach. - Olivia, pamiętaj, zasługujesz na kogoś lepszego.

Im bliżej nas była Łabędzia Zatoka, tym szczęśliwsza się stawałam. Zaczynałam wręcz żałować, że rodzice się wyprowadzili. A to przecież po przeprowadzce poznałam Theo i całą paczkę. Źle się czułam z tymi myślami, nieczysto. Jednak jakaś niewidoczna siła skłaniała mnie do okłamywania moich przyjaciół, zmieniania ich planów. A Theo mimo wszystkich moich wybryków nadal pozostawał mi wierny i wspierający. To jego powinnam pragnąć i doceniać.
Ale jestem chyba zbyt niedojrzała, aby podejmować rozsądne wybory.
A konsekwencje? Mam je gdzieś. Nawet nie wiem, co zrobię, gdy dojedziemy.
Wyszłam z mojego świata przemyśleń, aby zadać ważne pytanie.
- Gdzie jest Grace? - Wychyliłam głowę z pokoju.
Dopiero po chwili zauważyłam rudy warkocz odbijający słońce na blacie w kuchni. Siedziała i piła herbatę, patrząc gdzieś w dal. Gdy usłyszała moje imię, odwróciła na chwilę głowę, pokazując smutne oczy. Zastanawiałam się, co nagle ją tak przygnębiło.
- Grace, co Ci jest? - Spytałam.
- Nie, nic, jestem tylko zmęczona - odparła. - Pójdę się położyć, jeśli już nie korzystasz z sypialni. Dobranoc.
- Dobranoc - odpowiedzieli wszyscy, po czym wrócili do swoich obowiązków. Wzięłam telefon do ręki i napisałam:
16:55 09.07.15
do: Jason
"Jadę do Ciebie."

________________________________
Zaskoczeni?
~ahalloway

PerfekcjaOù les histoires vivent. Découvrez maintenant