Kolejne niespodzianki

1.1K 117 21
                                    

- Mamy kolejną zamieć - poinformowała ich Zębuszka, wlatując do Bazy. North westchnął ciężko i przetarł dłonią zmęczoną twarz.

- Gdzie tym razem? - spytał.

- Ameryka Południowa - odparła Ząbek. - Jak zwykle zdążył uciec.

Mężczyzna oparł się o panel sterowania i wpatrzył w światła na globie. To już chyba dwudziesty taki przypadek. W jakieś części świata rozpoczynała się groźna zamieć, czasami z ofiarami śmiertelnymi. Ale kiedy lecieli w tamto miejsce z zamiarem porozmawiania z Jackiem, jego już nie było. Po prostu znikał. Od kilku tygodni nikt go nie widział, nikt z nim nie rozmawiał. On najwyraźniej nawet tego nie chciał. I jak niby mieli do niego dotrzeć?

- Jamie i Sophie o niego pytali - odezwał się nagle Zając, odchodząc od kominka. - Muszę im powiedzieć, North.

- Ale co powiedzieć? Że zawaliliśmy sprawę i teraz Jack jest po stronie zła? - spytał z ironią Święty. - Czy może że ich najlepszy przyjaciel może w każdej chwili zasypać miejscowość, w której mieszkają?

Zębuszka podleciała do niego i położyła mu drobną dłoń na ramieniu. Po obu było widać zmęczenie. Nawet Piasek nie był w stanie dopilnować ich snów. Ledwo panował nad snami dzieci. Wszyscy byli wykończeni całą tą sytuacją. Nie wiedzieli już, co mają robić. A to dopiero początek. I co, od teraz tak ma wyglądać ich życie? Mają walczyć z przyjacielem?

- Ta sytuacja dotknęła nas w takim samym stopniu, jak i ciebie. Oni mają prawo wiedzieć - odparł całkiem poważnie długouchy. Miał rację, ale nikt nie chciał tego przyznać. Jak niby mieliby po takiej informacji spojrzeć tym dzieciakom w oczy?

- Zając ma rację. Powinniśmy im powiedzieć. Co, jeżeli Jack sobie o nich przypomni i będzie chciał coś im zrobić? Oni mu ufają. Nie możemy na to pozwolić - powiedziała Zębuszka. North westchnął. Że też oni zawsze musieli mieć rację.

- Dobra. Przygotować sanie! - krzyknął, w końcu odchodząc od panelu sterowania. Czas zająć się praktycznymi rzeczami.

***

Sielankowe życie. Inaczej nie mógłby tego nazwać. Zero zobowiązań, pracy. Po prostu zabawa, zabawa, zabawa. Poprzeplatana kilkoma zniszczeniami. Nic, tylko żyć!

Z dość głośnym chichotem wleciał z powrotem do Podziemi. Czarnego Pana oczywiście nie było, znowu pałętał się gdzieś po świecie. Co oczywiście nie zmieniało faktu, że mógł się tu pojawić w każdej chwili. 

- A tobie co znowu tak wesoło? - usłyszał z lekka zirytowany głos Kate. Rany, czy ta dziewczyna w ogóle kiedykolwiek wychodziła na zewnątrz? Nic, tylko gnije w tych ciemnych korytarzach, nie robiąc prawie żadnego pożytku ze swojego daru. 

- Bawiłem się z dziećmi - rzucił z lekka ironicznie. - Mają odśnieżania na najbliższe trzy lata.

Znowu się zaśmiał i oparł o swoją laskę, rozglądając się dookoła. Żywioł bardzo lubiła cienie, bo zwykle się w nich kryła. Chyba wzięła to od Mroka. Jego to za to irytowało, bo nie mógł patrzeć jej w twarz podczas rozmowy. Skierował spojrzenie w miejsce, z którego usłyszał ciche parsknięcie śmiechu.

- Nietypowy sposób spędzania wolnego czasu - stwierdziła. Jack uniósł brwi.

- Nietypowy? - powtórzył. - A więc jaki sposób spędzania wolnego czasu jest dla ciebie typowy?

Gdyby ją widział, pewnie mógłby przysiąc, że wzruszyła ramionami.

- Pewnie nie jest dla ciebie odpowiedni.

- Skąd taki pomysł? - rozejrzał się ponownie, bo głos dziewczyny zaczął się przemieszczać. Nie lubił tego. 

- Bo jesteś inny. To chyba oczywiste.

- Jesteś bardzo zamknięta w sobie - zauważył. Znowu ten ironiczny śmiech.

- Bardzo jesteś spostrzegawczy. Przecież już ci mówiłam, że mam gdzieś innych. Rozumienie tekstu mówionego, mój drogi.

- W takim razie co cię w kółko interesuje co robię i dlaczego jest mi wesoło? - tym razem to on się uśmiechnął.

- Dla mojej własnej wiadomości - jej głos nabrał chłodnego wyrazu. Robiło się niebezpiecznie.

Jack lubił igrać z niebezpieczeństwem.

- A może ja też chcę wiedzieć coś o tobie dla swojej własnej wiadomości? - spytał.

- Już ci mówiłam, że nie. I tak wiesz już za dużo - warknęła ostro. Mróz wołał ją jeszcze przez chwilę, ale najwyraźniej sobie poszła. Albo się nie odzywała. Nie, to nie, łaski bez. Wściekły wyleciał z Podziemia. Dwie zamiecie tego samego dnia nikomu nie zaszkodzą. 

Przynajmniej teoretycznie.

***

Po jakimś czasie w końcu wylądowali pod domem Bennett'ów. Całą drogę milczeli. Nadal nie mieli pojęcia, jak powiedzieć młodym o wydarzeniach minionych dni. Dni, tygodni...

Zanim zdążyli w ogóle sprawdzić, czy są w domu, otworzył im brązowowłosy chłopak z szerokim uśmiechem na twarzy.

- O rany, jak miło was widzieć! Mamy nie ma, możemy spokojnie pogadać - powiedział. Zupełnie jakby się ich spodziewał. Wpuścił całą ekipę do środka, zaproponował coś do jedzenia, do picia, ale wszyscy zgodnie odmówili. Dopiero po chwili padło to niezręczne pytanie.

- A gdzie Jack?

Strażnicy wymienili smutne spojrzenia.

- Widzisz... właśnie po to przyjeżdżamy - zaczął Zając. Jamie zmarszczył brwi.

- Coś mu się stało? - spytał zaniepokojony.

- W pewnym sensie - odparła Ząbek. - Księżyc ostrzegł nas, że Mrok znowu zaatakuje. Tym razem spróbował z innej strony.

Chłopak był coraz bardziej zdezorientowany. Mrok? Znowu? O co im chodziło?

- A więc co się stało? - zadał pytanie po raz kolejny. North westchnął ciężko.

- Mrok zatruł Jacka swoim piaskiem. I... Jack pracuje teraz po jego stronie.

Zapanowała cisza. Jedna z tych, przy których powietrze można by spokojnie kroić nożem kuchennym.

- I... że niby Jack jest teraz tym złym?

Strażnicy pokiwali głowami. Ich miny były takie... zgaszone. Smutne. Pełne goryczy. Jamie pokręcił głową, chcąc wyrzucić tę myśl. To nie mogła być prawda.

- Nie, nie. To nie możliwe - powiedział. 

W tym samym momencie za oknem usłyszeli głośny huk wiatru. Wszyscy jak na zawołanie doskoczyli do szyby. Na zewnątrz szalała straszliwa śnieżyca.

- Nie możliwe, powiadasz? - spytał ponuro Zając.

____________________________________________________________________________________

No wiem, wiem, krótko. Nie zabijcie mnie, ale więcej pomysłów na ten rozdział nie miałam. Spoko niedługo będzie się dziać więcej ;)

Dzięki za gwiazdki i komy, motywują mnie jak nie wiem :D

Do zobaczenia niedługo! :D

Och, no i u góry dodałam swój rysunek Jacka. Robiłam go wczoraj, bo się nudziłam. Powiedzcie szczerze, co o nim myślicie :)

Serce w CiemnościWhere stories live. Discover now