Wstęp

10.9K 356 18
                                    

Dzisiaj nadszedł ten dzień. Dzień w którym nareszcie opuszczę to więzienie potocznie zwane domem dziecka. Jestem tutaj odkąd skończyłam piętnaście lat. Byłam pewna, że do ukończenia osiemnastu lat nikt mnie nie zaadoptuje. W końcu szczęśliwe małżeństwa zazwyczaj pragną mieć małe dziecko. A nie nieznośną siedemnastolatkę, którą jestem. Jednak nie mogę narzekać. W końcu od jutra będę już w zupełnie innym miejscu. Zacznę wszystko od nowa. 

Pakuje ostatnie swoje rzeczy do plecaka, żegnam się z moim jedynym tutaj przyjacielem Shawn'em i kieruje się do poczekali, w której znajduje się moja nowa rodzinka. Nigdy ich nie widziałam. Ale ponoć to oni obserwowali mnie od dłuższego czasu, przychodzili na różne uroczystości, dni otwarte i takie tam. Mam tylko nadzieje, że nie widzieli jak podczas urodzin jednej dziewczynki grałam dla niej na fortepianie, i śpiewałam piosenkę. Nie chcę grać. To było jednorazowe zdarzenie, które nie powinno się w ogóle powtórzyć. To przypomina mi wszystko, to czego próbowałam zapomnieć...


Niepewnie podchodzę do drzwi. Uchylam je. Gdy moja stopa przekroczyła próg, mój wzrok od razu napotkał sylwetki trzech osób. Jedną z nich była moja ulubiona opiekunka pani Melissa. Podawała jakieś dokumenty wysokiemu mężczyźnie z lekkim zarostem. Obok niego stała nie za wysoka, szczupła blondynka. Gdy Melissa mnie zobaczyła zrobiła gest ręką, co oznaczało, ze mam podejść.

- Ronnie, poznaj proszę twoich nowych podopiecznych. Bob'a i Sally Black-powiedziała uśmiechając się od ucha do ucha. 

- Witaj Ronnie -powiedziała słodkim głosem Sally.

- Dzień dobry...- odpowiedziałam niepewnie

- Chodźmy czeka nas długa droga,a musimy zdążyć na samolot do Nowego Yorku-wtrącił Bob biorąc z ręki moją walizkę. 

Żegnam się z opiekunką, po czym kieruje się razem z państwem Black do wyjścia. Na zewnątrz czeka już taksówka. Mam nadzieje, że w NY nie będzie tak źle...

Zostaw mnie...Where stories live. Discover now