Rozdział 2: 'ona szuka miłości, bo tylko to ją może uratować '

2.9K 160 1
                                    

Alan już, od godziny latał po swoimi mieszkaniu w samych bokserkach starał się wyrobić na omówiona godzinę, z Arkiem. Nie miał problemów z dobraniem sobie ciuchów, raczej z ich znalezieniem w tym bałaganie. Jak na typowego, samotnego faceta przystało ciuchy, skarpetki czy bielizna walały się po całym mieszkaniu. Brak kobiecej ręki był widoczny gołym okiem. Kiedy już znalazł, to czego szukał, usłyszał swój telefon. Był „lekko" zdenerwowany. Dalej musiał przewalić cały ten burdel , aby go znaleźć.

- Czego? -warknął do słuchawki, bo po dziesięciu minutach szukania okazało się, że leży na stole w kuchni.

- Cóż, za miłe przywitanie braciszku -usłyszał tan ironiczny i niezwykle irytujący go głos.

- Czego chcesz? -zapytał poprawiając włosy i jednocześnie, dalej szukając kluczy do swojego lokum.

- Poleć mi jakiś dobry klub -poprosiła ignorując jego oschły ton.

- „Red", ale po co Ci to? -zapytał już trochę milej, bo chciał się dowiedzieć o co może jej chodzić. Znał ją trochę i wiedział, że nie przepada za takimi miejscami.

- Mam zamiar, wyjść dziś z koleżanką na imprezę. To takie dziwne? Jest piątek !

- Tak, to jest dziwne. Przecież wiem, że tego nie lubisz -powiedział, zbity z tropu.

- Nic, nie wiesz bracie. Muszę kończyć, paaa... -odpowiedziała Alanowi i szybko się rozłączyła. Ten nawet nie zdążył jej odpowiedzieć. Nie miał jednak czasu, aby o tym myśleć, bo była już 18;55 a na godzinę 19;00 był umówiony z Arkiem.

Po dwudziestu minutach kiedy był już w pełni gotowy, wziął klucze od auta i pojechał w stronę domu kolegi. Nie mógł doczekać się tej imprezy. W swojej wyobraźni, już wiedział te napalone małolaty, z cyckami na wierzchu i tona tapety na twarzy. Z jednej strony cieszył się z takiej rzeczywistości, a z drugiej znudziły mu się już takie panny. On lubił wyzwania, lubił choć przez dziesięć minut postarać się o dziewczynę.

Kiedy podjechał pod blok Arka i zaparkował swoje Audi, postanowił iść do jego mieszkania, aby go pośpieszyć. Wbiegł do klatki schodowej i udał się schodami na drugie piętro. Gdy, już stał pod drzwiami, zaczął w nie energicznie pukać. Jak na zawołanie, usłyszał dźwięk przekręcanego klucza.

- Powaliło Cię stary?! Głośniej się nie dało? Nie jestem głuchy! -powiedział do Alana wkurzony Arek.

- A ty co? Okres masz? Zaraz wyluzujesz. Zbieraj się, jedziemy na imprezę -odpowiedział mu uradowany Alan.

- Ehem... -mruknął nie okazując tak wielkiego entuzjazmu jak jego kolega.

- Ludzie co z wami? Nie pie*dol, tylko się ruszaj -chwycił Arka za bluzę i wyciągnął go, z mieszkania, nie czekając na jego reakcję wepchnął go do samochodu.

Sam do niego wsiadł i szybko ruszył, aby ten drugi nie uciekł. Przez całą drogę, ani on ani Arek nie odezwali się słowem. Kiedy już dojechali na miejsce i weszli do środka, automatycznie na ich ustach pojawił się szeroki uśmiech. Tak, to było jedno z tych miejsc w którym obydwoje uwielbiali się zabawić.

- Idź zajmij jakieś miejsce, ja pójdę zamówić nam drinki -krzyknął Alan do ucha Arkowi. Ten tylko pokiwał potwierdzająco głową. Gdy, już Alan zamówił napoje procentowe, usiadł na wysokim krześle przy barze i zaczął obserwować bawiących się ludzi. Nie widział jeszcze celu na dzisiejszy wieczór. Same napalone małolaty. Kiedy tak siedział i patrzył jego wzrok zatrzymał się na drzwiach wejściowych. O mały włos nie zakrztusił się własną śliną. W progu klubu stała wysoka blondynka, która jak się później okazało była jego siostrą. Lecz nie temu mało nie wypluł swoich płuc. Tuż za nią stała, mała, przestraszona brunetka, która ze spuszczoną głową, ślepo podążała za blondynką.    

- Ale laski, szczególnie ta mała -usłyszał głos kelnera.

- Nie dla Ciebie, jesteś w pracy, a i dzięki za drinka -odpowiedział chamsko Alan. Ona będzie jego, musi ją mieć. Wszyscy jego znajomi wiedzieli, że jak już on sobie coś postanowi to będzie do tego dążył, dopóki nie osiągnie wyznaczonego celu.

- No w końcu jesteś. Ile można czekać, patrz jakie lale na nas czekają -powiedział Arek, jednocześnie obejmując siedzące obok niego dziewczyny.

- Przepraszam śliczne panie, ale muszę zamienić parę słów na osobności z moim kolegą -Alan delikatnym uśmiechem spławił dziewczyny.

- Co ty odwalasz? Pacz jakie dupy! -krzyknął zdziwiony Arek.

- Och, daj spokój. Napalone małolaty i tyle -odpowiedział.

- à propos, widziałem twoją siostrę z jakąś laską. Niezła dupa, ale strasznie nieśmiała -Arek jak zawsze musiał skomentować wygląd nowo poznanych dziewczyn. Inaczej nie był by sobą.

- Mówiłem Ci już, że lubię wyzwania? -zapytał Alan z chytrym uśmiechem.

- No chyba żartujesz. Stary odpuść, widać po nie, że ona nie z tych -Arkowi zrzedła mina kiedy zobaczył co jego przyjaciel ma zamiar zrobić.

Naucz mnie kochaćWhere stories live. Discover now