Rozdział 2"Schwytana..."

61 2 1
                                    

  Gdy dziewczyna razem z przyjacielem szli pieszo do bazy, rozmyślała rozmowę z Radą i analizowała plan misji. ,,Będzie z tym jednak dużo pracy'' stwierdziła. Ich sprzęt nie był jeszcze gotowy, konie również, więc przygotowywanie do wyprawy musiało jeszcze potrwać. Podeszli do dużej stajni przy wejściu. Ich wzrok padł na końcu alejki przy jednym boksie, gdzie stał wysoki chłopak.

- Hej! Przyjacielu, czy jutro będzie gotowe? - Spytał się mężczyznę, który sprawdzał sprzęt dla koni i po chwili ten mu odpowiedział:

- Taa! Jutro będziecie mieli wszystko przygotowane! Konie się dokarmi i opatrzy, a sprzęt  się przeglądnie! - Powiedział ciągle sprawdzając to samo siodło, po czym odwrócił głowę w ich stronę - Więc musicie poczekać. Do jutra będzie wszystko gotowe! Między czasie idzie do swoich pokoi i odpocznijcie!

  Obie postacie przytaknęły i poszły do swoich kwater.  ,,Jednak rada będzie musiała jeszcze z tym poczekać" Uśmiechnęła się pod nosem do swoich myśli. 

 Popołudnie...

  Dziewczyna się wykąpała i przebrała. Po szła jeszcze do pokoju na przeciw siebie gdzie było "Kobiece zebranie" jak ona to nazwała. Gdy weszła do pokoju, pierwsze co się rzuciło w oczy, to gromadka kobiet w wieku od 19 do 25 lat. W pokoju było nie więcej niż 25 osób. Połowa kobiet to blondynki, co nie dziwiło ją, bo wszystkie jasnowłose były ich kuzynkami a inne siostrami, a jeszcze inne ciociami tych złotowłosych panienek - czyli "Blondynkowa rodzinka". Reszta kobiet to brunetki lub brązowowłose. Ściany w kwaterze były koloru białego a podłoga koloru brązowego. Mieściły się cztery piętrowe łóżka, które stały na przeciw siebie a obok nich stały na przeciw siebie dwie duże ciemnobrązowe szafy. A na wprost było jedno duże okno z granatowymi firankami, które wisiały luźno.

- O! Witaj Wilczku! A jednak przyszłaś! - krzyknęła uradowana brązowowłosa, która siedziała na górnym piętrowym łóżku, gdy ona zamykała za sobą drzwi.  

- Przyszłam, bo mnie męczyłaś pytaniem, czy przyjmę za proszenie od was - powiedziała.

- Musiałyśmy cię o to, po prosić bo jak nam powiedziano bardzo, bardzo rzadko bywasz na takich spotkaniach - odezwała się blondynka z piwnymi oczami.

- Cóż, ja rzadko kiedy mam ochotę, czy też czasu na babskie spotkania, czy tam na zaproszenie - powieszała z uśmiechem, z założonymi rękami na piersi, opierając się o drzwi - Więc jak? O czym będziemy rozmawiać? - spytała od niechcenia, bo nie chciała tu długo siedzieć. Wszystkie oczy były skierowane w jej stronę - Co? - Odezwała się po dłuższej chwili

No cóż... dziewczyna czuła się co nie, co skrępowana, bo nie ukrywając nie była chętna na tematy typu - rozmowy o chłopakach, byciu damą dworu, rolę matki czy też malowanie twarzy. Nagle ktoś zapukał do drzwi ,,Dzięki Bogu!" uśmiechnęła się do swoich myśli. Obróciła się, schwyciła za klamkę i płynnym ruchem otworzyła drzwi, a za nimi stał ten sam mężczyzna z którym wracała do kwatery.

- O co chodzi? - Spytała, po czym dodała - jeżeli chodzi o te siodła, to już się z nimi za ją Igor, więc nie musisz się martwić, każdemu się to zdarza podczas misji, nawet mi - uśmiechnęła się do niego ciepło, ukrywając prawdę.

- Tobie nigdy się to nie zdarzyło, na to miast innym, tak - powiedział  wiedząc, że właśnie zbił ją z tą prawdą, co trochę jeszcze bardziej skrępowało dziewczynę.

- No... tak, ale może i mi się też kiedyś przydarzy, no nie? W końcu ja, też jestem człowiekiem!

- Za ileś lat, to na pewno - Zakpiła ta sama piwnooka.

- Nahum, czy mogę wyjść? - spytała się dziewczyna.

-Tak.

 Wyszli na pusty korytarz. Kobieta zamknęła za sobą drzwi i po chwili się o nie podparła. Zapadła  cisza, którą przerwał męski głos.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Aug 08, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Wolność lub Śmierć [SnK]Where stories live. Discover now