1

4.2K 349 41
                                    

Walentynki to jeden z najbardziej znienawidzonych, przez Aleca, świąt w roku. Tak było dopóki nie poznał Magnusa, a teraz mieli je spędzić razem.

Otworzył drzwi mieszkania własnym kluczem. Odwiesił kurtkę na wieszak i wszedł w głąb mieszkania.

- Magnus, jeste...- Przerwał w pół zdania wchodząc do salonu. Na kanapie, dzisiaj w stylu old fashion, siedziała dziewczyna. Malowała paznokcie błyszczącym lakierem Magnusa. Podniosła na Aleca wzrok i uśmiechnęła się. Miała złote oczy, podobne do Magnusa, ale ludzkie z normalnymi źrenicami. Kiedy się uśmiechała Alec spostrzegł piętno czarowników, czyli w tym przypadku długi, czarny koci ogon, który zaczął machać. Na jego końcu zawiązała czarną kokardę z dzwoneczkiem, który pobrzękiwał cicho.

I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie była ubrana w ciuchy Magnusa. Nosiła jego koszulę i jeansy, które były na nią ewidentnie za duże. I ze zgrozą stwierdził, że nie założyła bielizny. W głowie Aleca nagle pojawiło się milion scenariuszy. Zamarł z rozdziawioną buzią.

- Dzień dobry!- Przywitała się wiedźma przekrzywiając głowę i potrząsając dwoma czarnymi warkoczami. Zanim Alec zdążył odpowiedzieć do salonu wszedł Magnus.

- Alexander!- Zawołał radośnie. W rękach trzymał dwa kubki parującej kawy. - Poznałeś już Caroline?

Wzrok Nocnego Łowcy wędrował od Magnusa do tajemniczej wiedźmy i z powrotem. Magnus postawił kubki na stoliku i podszedł do Aleca. Spróbował go objąć, ale ten odsunął się gwałtownie.

- Wytłumacz to.- Powiedział krzyżując ramiona na piersi. Usłyszał jak z tyłu dziewczyna chichocze. Zirytowało to Aleca, ale Magnus tylko się uśmiechnął w tak uroczy sposób, że Alec miał ochotę go pocałować, gdyby nie był wściekły.

Magnus odsunął się i usiadł na kanapie obok dziewczyny, a ona skończywszy malować paznokcie zakręciła buteleczkę i sięgnęła po kubek.

- Caroline to moja stara znajoma. Nie mieliśmy romansu.

Alec poczuł, że się czerwieni. Z rezygnacją opadł na kanapę. Dzwoneczki na ogonie dziewczyny dźwięczały teraz irytująco.

- To co tu robi?- Warknął. Magnus spojrzał na przyjaciółkę, ale ta nie raczyła odpowiedzieć. Patrzyła nieobecnie w sufit jakby wcale nie rozmawiano o niej. Magnus nachylił się przez stół do Aleca.

- Sam chciałbym to wiedzieć. Przyszła dzisiaj w nocy poraniona i brudna. Musiałem jej pomóc, ale nie chce mi powiedzieć co się stało.- Wyszeptał dostatecznie głośno, żeby mogła to usłyszeć, ale ona najwidoczniej tego nie chciała. Magnus odchrząknął. - Caroline, kochana, Alexander jest Nocnym Łowcą.

Alec zmierzył go spojrzeniem za to "kochana", ale dziewczyna gwałtownie odwróciła głowę i na niego spojrzała.

- Nocnym Łowcą?- Powtórzyła, zerwała się i chwyciła Aleca za ramię, odwinęła rękaw jego swetra odsłaniając blizny po runach. - Faktycznie.

I tyle z jej entuzjazmu. Opadła ponownie na kanapę, chwyciła przechodzącego po oparciu Prezesa Miau i zaczęła drapać go za uchem.

- Nadal nie chcesz nic powiedzieć?- zapytał Magnus. Ona tylko pokręciła głową. Nocny Łowca i Czarownik wymienili spojrzenia.

- Ona tak zawsze?- Mruknął Alec nie oczekując odpowiedzi- Zresztą... jak się poznaliście?- Zgrabnie zmienił temat. Ta sprawa podejrzanie cuchnęła. Magnus otworzył usta żeby coś powiedzieć, ale Caroline nagle się ożywiła.

- 500 lat temu!- Zawołała uwalniając Prezesa Miau z uścisku.

- Znacie się 500 lat? Jesteś pewien, że nie mieliście romansu?

Magnus wywrócił oczami otworzył usta, ale znowu przerwała mu Caroline.

- Fuj... Miałabym romansować z własnym bratem?

Alecowi opadła szczęka.

- Bratem?

Tym razem to Magnus się odezwał zakrywając najpierw dłonią usta Caroline.

- Nie jesteśmy spokrewnieni. Caroline pojawia się i znika... Au!- Krzyknął, gdy dziewczyna wbiła zęby w jego dłoń. Teraz Alec zobaczył, że koci ogon to nie jedyna cecha upodabniająca ją do kota. Miała też kocie kły, bardzo ostre, które przebiły skórę czarownika. Caroline zachichotała.

- Przepraszam.

- Chwila...- Uciszył ich Alec.- Masz siostrę i nie raczyłeś mi o niej powiedzieć?

- Przecież mówię, że nie jesteśmy spokrewnieni.

- Nie to mam na myśli.

Alec zerwał się na równe nogi.

- Powiedz... Caroline, czy gdybyś była na miejscu Magnusa, powiedziałabyś mi, że masz brata?

Dziewczyna ponownie przekrzywiła głowę. Jej ciekawe złote oczy błyszczały.

- Jasne. Czemu nie? Fajny jesteś. Magnus by Cię polubił... Znaczy... Tego... Chyba... jestem skonfundowana.

Alec zignorował drugą część wypowiedzi i zmroził swojego Czarownika zirytowanym spojrzeniem. Ręce oparł na biodrach.

- Wystarczy.- Powiedział Magnus również wstając.- Wystarczy zanim wyniknie z tego jakaś kłótnia. A jutro Walentynki.

Alec prychnął, gdy Magnus wyszedł z pokoju. Zerknął na Caroline, która nagle opuściła wzrok na swoje ręce i obracała na palcu pierścień z dużym czerwonym kamieniem.

- Wszystko w porządku?- Zapytał Alec. Nagle zrobiło mu się jej żal.

Usiadł ponownie na kanapie i położył dłoń na jej ramieniu. Podniosła na niego wzrok. Przypominała mu Isabelle, ale mniejszą, bardziej niewinną, zagubioną.

- Magnus Ci nic nie mówił?

Alec pokręcił głową. Caroline przez chwilę nic nie mówiła, a potem jej oczy się zmieniły. Ze smutnych w wesołe. Ta dziewczyna naprawdę szybko zmieniała nastrój.

- No nie ważne. Co masz dla Magnusa na walentynki?- Zapytała radośnie.

Dlaczego musiała zadać akurat takie pytanie? Skąd ma wiedzieć co dać czarownikowi, który może sobie wszystko wyczarować? Caroline zerwała się natychmiast z kanapy.

- Walentynki są już jutro, a ty nic nie masz?- Zdziwiła się. Alec drgnął wstał i zakrył jej usta dłonią, po czym przypomniał sobie jak ugryzła Magnusa, więc natychmiast ją zabrał.

- Nie tak głośno, bo jeszcze usłyszy.

Caroline zachichotała.

- Pomóc Ci?- Zapytała, ale nie oczekiwała odpowiedzi. Natychmiast ruszyła do pokoju gościnnego.- Daj mi chwilę!

I zniknęła zostawiając Aleca samego w salonie z Prezesem Miau, który nagle zaczął syczeć z niewiadomego powodu.

Walentynkowy artefakt z 1477 r. || MalecWhere stories live. Discover now