Dzisiaj był poniedziałek, a za tym idzie kolejny dzień szkoły. Jednak ja nie pojawiałam się na zajęciach. Od niedzieli leżałam w łóżku z złym samopoczuciem. Podejrzewam, a raczej jestem pewna, że to z powodu sobotniego wyjścia. Mocny wiatr, który panował tamtego wieczoru, musiał przewiać mój organizm. Skutkiem tego jest ból gardła i gorączka.
Jestem osobą, która nawet pomimo choroby idzie do szkoły. Jednak tym razem nie miałam siły. Byłam zbyt słaba, a nie chciałam ryzykować zasłabnięciem na środku korytarza.Rose i Sam od razu do mnie dzwonili, kiedy zauważyli, że mnie nie ma. Wytłumaczyłam im sytuacje, a blondynka zaproponowała, że później wpadnie do mnie z lekcjami. Wybiłam jej ten pomysł z głowy, ponieważ dziewczyna mogła łatwo się zarazić, a tym bardziej nie miałam ochoty na sterczenie nad książkami.
Od południa odcięłam się od wszystkiego i przespałam prawie cały dzień. Obudziłam się dopiero wieczorem, kiedy leki leżały na mojej szafce podane przez mamę. Dołączony był także liścik, informujący, że rodzicielka wzięła nacną zmianę w pracy. Jednak gdybym czegoś potrzebowała miałam dzwonić.
Połknęłam szybko leki, z nadzieją na szybką poprawę. Później znowu położyłam się spać a za chwilę zasnęłam.
~~~
Na następny dzień, czułam się trochę lepiej. Jednak i w tym dniu odpuściłam szkołę. Od południa przychodziły do mnie wiadomości od Sama i Rose, którzy pytali się czy czegoś potrzebuję oraz komentowali co dzieje się na szkolnym korytarzu.
Co godzinę wysyłali wiadomości z zapytaniem o moje zdrowie. Kiedy stało się to już męczące, napisałam im, że przecież nie umieram. Chyba zrozumieli o co mi chodzi, ponieważ nie zapytali już ponownie.
Około godziny siedemnastej znowu dostałam esmesa, ale tym razem nie od Rose ani Sama, tylko Nialla.
Od:Niall
Muszę ci coś przekazać. Mogę wpaść?Zmarszczyłam lekko nos, czytając tą wiadomości.
Do: Niall
Jeśli nie boisz się choroby...Odpisałam blondynowi, nie widząc co może mieć mi do przekazania.
Chłopak już nic więcej nie odpisał, a ja uznałam, że albo odpuści sobie wizytę, albo jest w drodze do mojego mieszkania.
Prawdą okazało się to drugie, kiedy usłyszałam moją mamę i Nialla na korytarzu.
Uświadomiłam sobie, jak strasznie muszę wyglądać w piżamie i potarganych włosach. Zaczęłam się wygrzebywać z pod kołdry w momencie, kiedy drzwi się otwarły. Rozbawiony Niall stanął w framudze, a ja dalej siedziałam na łóżku.- Spokojnie, leż czy coś - ruchem ręki pokazał, żebym spowrotem się położyła. - Ja tylko na chwilę.
Chłopak wszedł w głąb pokoju, zamykając za sobą drzwi. Jednak go nie posłuchałam i zaczęłam poprawiać kołdrę i poduszki na łóżku. Kiedy wstałam, chłopak mógł zobaczyć mnie w niezbyt eleganckiej piżamie.
- Nie patrz się tak. - powiedziałam - Może pójdę się przebrać...
Chciałam odejść w stronę szafy, ale rękę Nialla mnie zatrzymała.
- Nie musisz. - odezwał się, kiedy na niego spojrzałam - Wyglądasz słodko.
Puścił moją dłoń, siadając na łóżku. Próbowałam swoimi włosami zasłonić zakłopotanie na twarzy. Chłopak czekał aż usiądę obok niego i dopiero zaczął mówić:
CZYTASZ
Silent Passion | N.H. (Edit)
FanfictionOPOWIADANIE JEST W CZASIE EDYTOWANIA (POPRAWIANIE BŁĘDÓW ITD.) NIC INNEGO SIĘ NIE ZMIENIA. Lucy to cicha i bezproblemowa dziewczyna. Wraz z mamą przeprowadza się do stolicy Anglii. Nowa szkoła, nowi ludzie. Czy pozna kogoś godnego zaufania? A co j...