Dom, słodki dom

1K 66 11
                                    

R.21

Z.P.W. Loave

Jack wręczył mi dwa cukierki unikając mojego spojrzenia, wzięłam je i szybko zjadłam. Czułam jak głód ustępuje. Clown posłał mi uśmiech, który odwzajemniłam.

-Może... chciałabyś zobaczyć mój dom?-Spytał gładząc się ręką po szyi.

-Mhm!-Odpowiedziałam natychmiast, a on widząc mój zapał zaśmiał się szczerze. Wstał i podał mi rękę, na której się oparłam. Kiedy już wstałam zaczął mnie prowadzić wciąż trzymając mnie za rękę. Wyglądał na skupionego, więc postanowiłam, że nie będę zadawać mu pytań. Błądziłam myślami, przypomniałam sobie Jeffa i wszystko mi się rozmazało. Wytarłam oczy ręką, by clown nie zauważył chwili mojej słabości i ruszyłam żwawszym tempem, tak bym mogła stanąć koło niego. Dostrzegłam lekki uśmiech na jego twarzy, prawdopodobnie spowodowany możliwością powrotu do domu lub... moją obecnością...

Ostatnio zaczęłam się dziwnie zachowywać...

-To tu.-Z zamyślenia wyrwał mnie głos Jacka. Kiedy wyszliśmy z lasu zauważyłam opuszczone, wesołe miasteczko otoczone lasem ze wszystkich stron.

-To jest twój dom?-Spytałam nie kryjąc zdziwienia.

-Tak.-Potwierdził.-Długo mnie tu nie było...

-Mieszkałeś tu całkiem sam?!-Spojrzałam na niego szeroko otworzonymi oczyma.

-Nie do końca.-Pociągnął mnie za sobą, do domku z biletami i otworzył drzwi. Pomieszczenie pochłonięte było w mroku, jedynie dość duża szyba wpuszczała blade światło dzienne do środka. Jack kliknął włącznik światła i zapaliła się nad nami stara żarówka, dzięki niej dostrzegłam jeszcze pobrudzony krwią stół do tortur, oraz mnóstwo "zabawek" Jacka, którymi "bawił" się ze swoimi ofiarami. Na stole w rogu postawione były również dwa pudła, na jednym z nich wyryty był napis „Roześmiany Jack z pudełka" , a na drugim, tym położonym obok niego „Roześmiana Jill z pudełka" , oba były pomalowane mniej więcej w te same kolory, a na ich bokach zauważyłam korby.

"A więc to pozytywki... dość duże..."pomyślałam

-To są moi przyjaciele!-Krzyknął Jack.-pozwól, że przedstawię ci...-zaczął nakręcać pozytywkę, która otwarła się pod koniec melodii „The pup goes on weasel". Pojawiło się czarno-białe konfetti, z którego wyłoniła się również czarno-biała clownica. Była około głowę niższa od Jacka, miała czarne, falowane włosy, rajstopy i sukienkę, w jej ręce zauważyłem piłę mechaniczną, którą szybko odłożyła rzucając się Jackowi na szyję. Poczułam ukłucie zazdrości, gdy clown odwzajemnił uścisk.

-To Jill?-Spytałam Jacka, który pokiwał głową.

-A to kto? Nasza kolejna ofiara?-Odezwała się Jill piskliwie szczerząc przy tym swoje kły.

-Nie, to...

-Corella.-Powstrzymałam go od wyjawienia mojego prawdziwego imienia.

-Co...rella?-Jill spojrzała na mnie z obrzydzeniem i się zaśmiała.-A po co ja tu przyprowadziłeś?-Zwróciła się do Jacka.

-To moja przyjaciółka...

"Przyjaciółka?! To zabolało..."

Widziałam złośliwy uśmiech clownicy.

-Jill, dziś pozwalam ci wybrać dom.-Dotknął jej ramienia, a ona posłusznie wybiegła z pomieszczenia ze swoją piłą mechaniczną.

-Czy to już wszyscy?-Spytałam, na co on przecząco pokiwał głową. Schylił się po stare, zakurzone pudełko, bez barw, odsłaniające gołe drewno. Dostrzegłam lekki napis – „[...] Elliot".

Pudełku brak było korbki, więc Jack wyjął kilka cukierków i zrzucił je na ziemię. Pudło się otworzyło i... było puste. Poczułam czyjąś obecność, więc się obróciłam. Za mną stał chłopak o blond włosach i lodowato niebieskich oczach. Na głowie miał maskę, pozorującą dziób ptaka, która zasłaniała mu całe czoło i nos i się gało do jego klatki piersiowej. Patrzył obojętnie na Jacka, a nie było to problemem, bo byli tego samego wzrostu.

-To jest Elliot.-Jack spojrzał na mnie. Chłopak obdarzył mnie lodowatym spojrzeniem.

-J-jestem Corella.-Powiedziałam patrząc na niego z niepokojem. Kiedy odwrócił wzrok odetchnęłam z ulgą. Elliot skinął do Jacka i zaczął wychodzić.

"Ciekawe kim jest?" pomyślałam.

Twoim największym koszmarem...

Usłyszałam głos w swojej głowie i spojrzałam na chłopaka. Patrzył się na mnie, a uśmiech na jego twarzy był nieopisywalny, na samą jego myśl przechodziły mnie ciarki i robiło mi się słabo. Odwróciłam wzrok i spojrzałam na Jacka, który nawet nie wiedział, że Elliot nadal jest w pomieszczeniu.

Trochę mnie to zaniepokoiło...

Jeff - zakochany mordercaWhere stories live. Discover now