22.

15K 572 5
                                    

4 miesiące później...

Poprawiałam makijaż przed lustrem. Dzisiaj mieliśmy ostatni występ z moją grupą taneczną, przed długą przerwą świąteczną.
Tańczę z powrotem dopiero od miesiąca. Wcześniej chodziłam na rehabilitację związaną z moją nogą, oraz... nie. Nie wiem, czy jestem w stanie to wykrztusić. Wspomnienia ostatnich miesięcy zalewają mój umysł, oczyma wyobraźni znowu widzę krew, która wypływała ze mnie. Znowu czuję znajome uczucie braku i pustki.
Oczywiście, z Harrym nie widziałam się nawet jeden jedyny raz. Od czterech miesięcy nie słyszałam jego głosu, nie przeczesałam jego włosów. Od czterech miesięcy nie byłam z nikim w łóżku. Miałam wrażenie, że ja i on pasowaliśmy do siebie jak dwie połówki jabłka, i z nikim nie będzie mi tak dobrze, jak było mi z nim.
Wstałam, zarzucając moją torbę na ramię, i wychodząc z szatni. Mój partner taneczny, Calum, właśnie wyszedł z męskiej szatni. Był naprawdę wysoki i wysportowany. Lubił eksponować swoje bicepsy, nosząc tank topy. Jego czarne oczy, zbliżone kolorem do włosów, kipiały energią i radością. Miał śniadą cerę i kilka tatuaży. Był cholernie przystojny, i niestety gustował w mężczyznach. Mimo wszystko, uwielbiałam spędzam z nim czas. Od tygodnia był singlem, z czego egoistycznie się cieszyłam. Przynajmniej byliśmy w tym razem.
- Kocie, to był zajebisty występ - zapiszczał niczym mała dziewczynka, a ja lekko się uśmiechnęłam. Podeszłam do niego i pocałowałam w policzek. Już od pierwszych zajęć Calum i ja świetnie się dogadywaliśmy, więc po miesiącu myślę, że mogę go nazwać przyjacielem.
Calum zaproponował mi podwózkę, z czego skorzystałam. Po dziesięciu minutach spędzonych głównie na naszej gadaninie, rozpoznałam swoją ulicę.
Podjechaliśmy pod mój dom. Zaparkowaliśmy na posesji.
- Dzięki, Hood- wyszczerzyłam się do niego, na co skinął głową i odjechał. Wzięłam wdech i wparowałam do domu.
- Nie ma za co, kocie. Wesołych świąt - uśmiechnął się, marszcząc brwi. - Widzimy się jutro?
- Um... jasne, wpadnij do mnie jak najwcześniej - mrugnęłam do niego, na co się zaśmiał. Calum był zwolennikiem wczesnego wstawania, w przeciwieństwie do mnie. I zwykle, przychodząc do mnie, przy okazji mnie budził. Rodzice już się do tego przyzwyczaili, i zupełnie im to nie przeszkadzało. Hood jest wspaniałym człowiekiem z kulturą i poczuciem humoru.
W końcu wyszłam z samochodu. Akurat dzisiaj wieczorem Ann i Marcel nie mogli widzieć mojego występu, bo był on zarezerwowany. Także nie martwiłam się z szukaniem kluczy w torebce, po prostu weszłam ptzez otwarte drzwi frontowe.
- Jestem! - krzyknęłam, ale odpowiedziała mi cisza. Coś było innego w tym pomieszczeniu. Kiedy zobaczyłam, co, stanęłam jak wryta. W przedpokoju stała duża walizka. Buty, kurtka... To on.
Łzy napłynęły mi do oczu, kiedy przeszłam przez hol, docierając do salonu. To naprawdę był on, w uścisku Ann i Marcela.
Z początku mnie nie zauważył, ale po chwili złapał ze mną kontakt wzrokowy. Nerwowo wyginałam palce w różne strony. Dalej błyszczał, jego oczy lśniły, ale był smutny. Dalej wwiercał się we mnie zielenią swoich tęczówek. Jego włosy były nieco dłuższe, usta lekko bledsze. Szczęka była bardziej podkreślona, a na przedramieniu zauważyłam nowy tatuaż. Nie zdążyłam mu się przypatrzeć, bo rodzice jakby uświadomili sobie o mojej obecności. Oderwali się od chłopaka.
Wydoroślał, miał więcej masy mięśniowej. Miał na sobie czarną koszulę w samolociki, oraz nieodłączne czarne, obcisłe spodnie. Z trudem hamowałam się, aby nie podejść do niego z płaczem i krzykiem, żeby albo go uderzyć, albo pocałować.
Spuścił wzrok na moje pięści, nieświadomie przez mnie zaciskane. Znowu pokierował się na górę, patrząc na przygryzaną wargę, którą uwolniłam. Oblizał usta.
Nigdy więcej nie dotknę jego ust.
Wzięłam kilka uspokajających oddechów. To naprawdę był on, w pełnej okazałości, moja miłość. Już wiedziałam, że niestety jest to prawdziwa miłość, bo jedynie nasilała się w czasie rozłąki. Cholerne uczucie wyżerało mnie od środka. Z drugiej strony go nienawidzę. Zostawił mnie, samą, pewnie nawet nieświadomy, przez co w tym czasie przechodziłam. I nie mówię tu tylko o leczeniu się z uczucia, jakim do darzę.
- Zobacz, kto zrobił nam niespodziankę!

my sexy brother / stylesWhere stories live. Discover now