Rozdział 8

9.9K 302 10
                                    

*u góry zdjęcie naszej kochanej Rose <3

-Czego chcesz?- starałam się mówić spokojnie.

-Wiesz co skarbie gdybyś wtedy ze mną porozmawiala, mam na myśli w klubie to by teraz do tego nie doszło.- miał cwaniacki uśmieszek na twarzy. Przełknęłam ślinę, miałam wielką gule w gardle . Nie wiedziałam czy mówił prawdę, ale i tak czułam się winna.

-Błagam oddaj mi to i skasuj resztę, zrobie dla ciebie wszystko.- poczułam się zdesperowana, nie wiedziałam co zrobić.

-Oto dowód jak człowiek potrafi się zniżyć w obronie dobrego imienia. Zobacz Rosie od razu zaczynasz chodzić jak w zegarku.- usłyszałam, że do pokoju wchodzi Shane i Allie. Odetchnęłam z ulgą.

-Co tu się dzieje, nie powinno cię tu być.- Shane był zdenerwowany widząc Liama.

-Do zobaczenia później kochanie, prezent zostawiam na biurku, miłej zabawy w domu.- podszedł i pocałował mnie w czoło. Chciałam aby jak najszybciej wyszedł, ciągle nie znałam jego intencji. Na szczęście od razu opuścił pomieszczenie.

-Rose co tu do cholery się dzieje?- blondynka wyczekiwala mojej odpowiedzi. Wiedziałam, że nie mogłam powiedzieć jej prawdy, zaczęła by mnie osądzać.

-Nic, chciał się tylko ze mną umówić po pracy.- to w sumie nie było kłamstwo. Jestem pewna, że będzie na mnie czekał aż wyjdę z budynku.

-Ostatnio nie byłaś nawet chętna do rozmowy z nim. Nie rozumiem Cię.- prychneła i usiadła na swoje miejsce.

Ta cholerna płyta parzyła mnie w oczy. Schowałam ją do torebki. To dziwne, ale chciałam mieć rozmowę z Liamem za sobą, nie mogłam przestać myśleć o jego przyszłym szantażu. Czego ode mnie oczekiwał. Po kilku minutach wszyscy zajęli się swoją pracą, a ja patrzyłam pusto w monitor.

-Harry nie płaci ci za opierdalanie się.- nie musiałam odwracać głowy, żeby zobaczyć kto to powiedział.

-Charles mógłbyś przestać być wulgarnym gburem.- uśmiechnęłam się przypominając sobie, że tak właśnie Harold o nim powiedział.

-Nie mów tak do mnie bo pożałujesz, zresztą i tak pewnie wkrótce wylecisz, jak projekt nie przejdzie to będą ciąć koszty a stażyści w takich sytuacjach idą na pierwszy ogień.- uśmiechał się złośliwie.

-Groźby są karalne i nie sądzę, że projekt zostanie odrzucony. Chyba nie wierzysz w charyzmę Harry'ego.- wytrzeszczył oczy, cholera mogłam się ugryźć w język.

-No proszę ktoś tu ma bliskie relacje z naszym szefem. Inteligencją nie świecisz, więc w inny sposób musiałaś dostać robotę.- nie mogłam uwierzyć, że nikt na to nie reagował.

-Zamknij się Charles bo pieprzysz głupoty. Nie dość, że się ośmieszasz to jeszcze ją obrażasz i naszego pracodawcę.- Allie jak zawsze mi pomogła. Obdarzył ją krótkim spojrzeniem, nie odzywając się.

Gdy wybiła 16 godzina stres na nowo powrócił. Zeszłam na dół  do samochodu. Nie było dla mnie zdziwieniem kto przy nim stał.

-Dobra Liam mów szybko czego chcesz.- stałam na przeciwko niego patrząc mu w oczy.

-Ty zniszczyłaś moje życie, więc teraz ja to zrobię z twoim.- zaskoczył mnie tymi słowami.

-Niby jak ci zniszczyłam życie? To ty mnie zdradziłeś.

-Zostawiłaś mnie, byłem załamany , chciałem wszystko naprawić, ale ty uciekłas jak tchórz. 2 lata związku skreśliłaś w jeden dzień.- jak on mógł nie widzieć swojej winy!? Nic nie mogłam zrobić bo był na wygranej pozycji.

-A gdzie twój rycerz w srebrnej zbroi ? Już nie ma kto ci pomóc ?- milczałam

-Ale ty jesteś irytująca nawet nie odpowiesz. Dobrze postawię sprawę jasno skasuję to wideo i wszystkie płyty jak zrezygnujesz z pracy tutaj.

-Oszalałeś !? Co ma praca tutaj do tego wszystkiego?- byłam zdziwiona jego warunkami.

-Nie pracując tu nie dostaniesz się do Global Technology. Papa marzenia, papa kariera.- byłam załamana.

-Mówiłem, że cię zniszczę. A i tak żeby cię bardziej zmotywować to włamałem się do komputera twojego szefa z którym się pieprzysz i wysłałem filmik. Chyba nie zapomniałaś o moich zdolnościach.-to niemożliwe.

-Kłamiesz, nie wierzę w to.- byłam bliska płaczu.

-To twój wybór czy wierzysz czy nie, tak samo jak to czy ludzie na tym zasranym spotkaniu będą oglądać prezentacje czy twój zajebiście podniecający filmik, jak świecisz gołym ciałkiem. Oj tak to był najlepszy prezent urodzinowy jaki dostałem.- wiedziałam,że nie ma wyjścia z tej sytuacji. Jak mógł być takim potworem.

-Dobrze zadzwonię i powiem,że rezygnuję. Zadowolony? - łzy leciały mi z oczu niczym wodospad.

-Jeżeli tego nie zrobisz, to się dowiem i będziesz skończona.-pocałował mnie na odchodne.

Rzuciłam się biegiem w stronę recepcji po numer do Harry'ego. Czemu go sobie wcześniej nie zapisałam? Przy biurku była Dastin nie rozmawiałam z nią od imprezy.

-Hej potrzebuję numer Harry'ego.- musiałam wyglądać okropnie. Rozmazane oczy i zasmarkany nos.

-Rose co się stało, czemu płaczesz?- nie chciałam z nią o tym rozmawiać.

-Możesz dać mi ten cholerny telefon.- mój ostry ton głosu podziałał i zaczęła coś zapisywać na karteczce. Podała mi ją.

-Jak ochłoniesz to się odezwij.- czułam się okropnie tak ją traktując, ale nie miałam czasu. Zestresowana wróciłam do samochodu.

Jechałam ostrożnie aby nie powtórzyć sytuacji z rana. Gdy dotarłam do domu wybuchłam płaczem. Zwinęłam się w kulkę i płakałam. Tak bardzo potrzebowałam tej pracy. Gdy zrezygnuję będę musiała wrócić do domu. Juz widzę reakcje rodziców, będą mówili,że nic nie potrafię zrobić.

Po godzinie zebrałam się na odwagę i zadzwoniłam pod zapisany na kartce numer. Z każdym sygnałem serce biło coraz mocniej. Po chwili usłyszałam zachrypniety głos.

-Z tej strony Harry Styles słucham - nic nie odpowiedziałam, starałam się nie rozpłakać jednak łzy gromadzily się w moich oczach.

-To numer prywatny wiec wątpię, żeby to była pomyłka.- zaczynał się irytować.

-Haaarry to ja Roose.- głos mi się załamał.

-Halo Rosie co się stało ? Ty płaczesz.- jak na zawołanie prawie wybuchłam szlochem.

-Ja cię bardzo przepraszam, ale muszę zrezygnować z pracy.- przez chwile trwała cisza

-Chszesz urlop mam rozumieć? Ja się tym nie zajmuję skarbie.- byłam pewna, że się uśmiecha, to tylko pogorszało sprawę.

-Nie Harry, ja musze odejść z pracy.

-Jak kto musisz? Rose ja nie wiem o co ci chodzi. Jeżeli to przez piątek lub przez nasze relacje to możemy je zmienić na bardziej oficjalne.- nie wiem czemu, ale zabolały mnie jego słowa.

-To nie ma nic wspólnego z tobą, wyjaśnię ci jak wrócisz.- przywaliłam ręką w podłogę aby ból przenieść na strefę fizyczną.

-W takim razie wrócę od razu po spotkaniu. Martwię się o ciebie.- on się o mnie martwi?

-Jak masz jakiś problem to wspólnie go rozwiążemy. Muszę kończyć tu jest inna strefa czasowa i zaraz będę przedstawiał projekt. Trzymaj się.- nie zdążyłam nic odpowiedzieć bo się rozłączył. Oby to co pokaże się na ekranie okazało się rzeczywiście projektem. Po chwili dostaje SMSa.

Dobra robota perełko :*

______________________________
🤷‍♀️

Chance || H.SWhere stories live. Discover now