Rozdział 2

918 67 2
                                    

Nick:
Zadzwoń do mnie

Po chwili rozdzwonił się telefon blondyna:
- Hejka, co tam?- zapytał chłopak
-Nick, musimy pogadać...- powiedziała Nicole
- O co chodzi? Czy mam się bać?- zażartował
- To poważne, Nick, nie śmiej się...
- No dobrze... To mów kochanie-
- Nick, proszę, nie mów tak do mnie-
- Chyba nie chcesz powiedzieć że...-
- Tak... To chcę powiedzieć... Nick, zrywam z tobą... Poznałam kogoś, nasz związek nie miał sensu...- chłopak się nie odzywał, był w zbyt dużym szoku, więc Nicole kontynuowała- Jesteśmy strasznie daleko od siebie, nie mamy prawie radnego kontaktu... Przepraszam Nick, muszę kończyć...- rozłaczyła się.
Blondyn stał bez ruchu na wejściu do stołówki. Nie był smutny, był tylko zły ale też tylko trochę... Zastanawiał się dlaczego to, że dziewczyna którą wydawało mu się że naprawdę kochał, zerwała z nim a jego to w ogóle nie ruszyło. Czuł się nawet lepiej... Taki... Wolny...

Po obiedzie wrócił do pokoju. Dopiero tam zorientował się co się stało... Nicole go zostawiła, teraz dopiero to do niego dotarło. Mimo wszystko, był wrażliwy. Usiadł na łóżku a po policzku spłynęła mu łza.
Akurat Zac musiał wejść do pokoju... On zawsze musiał znaleźć sobie poprostu 'idealny' moment żeby się zjawić.
Popatrzył na Nicka z miną "WTF?!" i poszedł na balkon zapalić.
Blondyn otarł szybko łzę i także wyszedł na balkon. I oparł się o barierkę.
Zapadła niezręczna cisza. Zac zaczął dyskretnie patrzeć na Nicka. Niebieskooki po chwili także spojrzał na chłopaka, a ten szybko odwrócił wzrok i dalej palił. Nagle telefon Nicka zaczął wibrować lecz on tego nie zauważył.
- Telefon ci chyba dzwoni- odezwał się czarnowłosy
-Aaa...fakt...-odebrał telefon
Rozmawiał chwilę a potem się rozłaczył.
- To tylko moja mama- powiedział Nick. Zac spóścił głowę po czym wyszedł z balkonu rzucając tylko krótkie:
- Spoko...- Usiadł na łóżku, sprawdził telefon a blondyn także wszedł do pokoju i spojrzał Zacowi prosto w oczy widząc że poczerwieniały, zebrały się w nich łzy. Szarooki nie patrzył na niego ale z daleka było widać jego przygnębienie. Nick przez chwilę zastanawiał się co powiedzieć a raczej zrobić żeby go pocieszyć ale nie znając powodu wydawało się to dość trudne.
- Zac, coś się stało?- oczy chłopaka były naprawdę piękne...
- Nie twoja sprawa- wstał, wziął paczkę papierosów i wyszedł.

Nick kręcił się po Starbucksie nie wiedząc którą kawę wybrać. Wypiłby coś mocnego. W końcu zamówił po prostu espresso. Usiadł przy jednym ze stolików, wyciągnął zadanie z chemii i zaczął je rozwiązywać popijając kawę. Rowiązywał kolejne podpunkty i przypomniał sobie o Zacu. Zrobił jeszcze jeden łyk i spakował swoje rzeczy. Wyszedł i dopił resztę kawy po czym skierował się w stronę akademika...

- Robimy ten projekt z chemii?- zapytał Nick otwierając laptopa
- Z tobą?! Nigdy.- powiedział Zac siedząc na swoim łóżku i paląc papierosa, (jak zawsze...) jego łóżko było na tyle blisko okna że nie było problemu żeby robił to w pokoju.
- Uwierz mi, że wcale nie jestem zadowolony z tego że muszę go robić z tobą. Ale... musimy, co innego mogę ci powiedzieć?-
- To za chwilę. Teraz nie mam ochoty.- powiedział szarooki jakby to od niego wszystko zależało
- Jak chcesz... - powiedział Nick, nie miał zamiaru się z nim kłócić, poza tym i tak by to nic nie dało. Wziął jabłko ze swojego biur
ka i zaczął je jeść. Trwała cisza. Do Nicka przyszła wiadomość:

Nathan:
Gadałem z kolesiem od historii, kazał przekazać że masz same niedostateczne z jego przedmiotu oraz chemii...
Współczuję...

Nathan był znajomym z zajęć blondyna. Nickowi całkowicie odeszła ochota na robienie czegokolwiek. Zrobił ostatni gryz jabłka. Spojrzał ostatni raz na ogryzek a potem rzucił nim prosto w papieros Zaca który wylądował za oknem.
- Niezły jesteś - powiedział Zac patrząc za okno.
- Nie robimy tego projektu z chemii- powiedział Nick.
- Szybko zmieniasz zdanie. Masz okres??- zapytał rozbawiony chłopak
- Nie zgadłeś- odpyskował - Ten dzień jest w ogóle bez sensu...
- Może dlatego że masz okres?- zapytał Zac poruszając brwiami a po chwili zaczął się śmiać
- Nic mi się nie chce... Nic, kompletne zero...-
- Tak w ogóle to wisisz mi papierosy- rzekł czarnowłosy.
-...kompletne zero...- szeptał, ale tak by czarnowłosy go usłyszał.
- Chwila.. Czy ty mnie namawiasz na zwianie z zajęć?- spytał Zac
- Dokładnie- powiedział Nick uśmiechając się szeroko.
- To w takim razie ci się udało. Nienawidzę chemii.- powiedział chłopak uśmiechając się i wstał z łóżka.

Mimo że minął tylko tydzień od ich pierwszego spotkania, a oni nadal uważali że są wrogami, ich relacje były koleżeńskie. Jednak nie była to przyjaźń, łączył ich jedynie wspólny pokój. Byli całkowicie różni. Nick był raczej 'grzecznym' chłopakiem który starał się być dla wszystkich jak najbardziej miły i nie wchodzić w konflikty. Zac był jego przeciwieństwem, z czego wynikały ich częste kłótnie o byle co.

Dzisiaj pierwszy raz planowali spędzić czas razem. Gdyby nie to że chcieli się o sobie czegoś dowiedzieć, pewnie żadnemu z nich nie przyszedł by nawet na myśl ten pomysł.

----------------------------------------------------------
Hejka :* mam nadzieję że rozdział wam się podobał, pozdrawiam cieplutko :) gwiazdkujcie i komentujcie, to bardzo motywujące
-----------------------------------------------------------

Bez Zasad / Shounen Ai [Zawieszone Do Odwołania]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz