Epilog

1K 50 45
                                    


Wszystko kończy się w miejscu, w którym się zaczęło. W cichym, spokojnym domku na przedmieściach Londynu. Domu Eleonory i Blaise'a Zabiniego...

W zaniedbanym ogrodzie, gdzie rośliny zaczęły żyć już na swój własny, dziki sposób, a żar lał się z nieba w jednym z najgorętszych dni w roku. Na drewnianej, szerokiej huśtawce siedziała Nora, przeglądając kolejne listy od swoich przyjaciół. Nie widziała ich od zakończenia roku i nie wiedziała, kiedy znowu zobaczy... Jeszcze nie powiedziała im o swojej decyzji.

Tamara odeszła z LOCHu; uciekła od swojej despotycznej ciotki, w czym bardzo wspierał ją Albus wraz z całą rodziną Potterów. Rosjanka została ciepło przyjęta przez całą rodzinę swojego chłopaka; wciąż ciężko przychodziło jej nawiązywanie relacji z innymi ludźmi, ale uczyła się i otwierała – dzięki Alowi, który niesamowicie ją kochał.

Elena i Cristian na jakiś czas wrócili do Rumunii, do swojego dziadka.

Albert Nott zaczął umawiać się z Dominique Weasley, czym wszystkich zaskoczył. Ale wyglądało na to, że był szczęśliwy. I to liczyło się najbardziej.

Roxie i Jules wkręcili się w akcje pomocy odrzuconych – jak zaczęto nazywać charłaków, mugoli, którzy wiedzieli o magii i wszystkich tych, którzy byli powiązani z Łowcami. Odbyto długie rozmowy, rząd czarodziei zastanawiał się, co powinien zrobić. Każdego Łowcę potraktowano w indywidualny sposób. Nie chciano posyłać wszystkich do Azkabanu – bo jaki to miałoby sens? By pojawiła się kolejna organizacja, niezadowolona z takiego postępowania? Trochę inaczej było z wampirami i śmierciożercami... Ale w ostateczności postanowiono, że w miejscu, gdzie znajdowała się siedziba Łowców, powstanie instytut, gdzie czarodzieje, mugole i charłacy razem będą współpracować, by eksperymentować z magią i technologią. Otworzono także sekcję dla nastolatków, w której właśnie Roxie i Jules zajęli się nauką o smokach. Krowa – należąca do Weasley – o dziwo, bardzo dobrze czuła się pod ziemią i służyła do lekcji pokazowych.

Nora odbyła także szczerą rozmowę z Jamesem, w której obydwoje zdecydowali, że ich związek nie ma sensu i każdy z nich poszedł w swoją stronę. Nie wiedziała, co się teraz z nim działo.

Lucy i Joss spędzały wakacje w Norze. Dla Weasleyów był to spory szok, gdy czarna owca rodziny wróciła do domu. A jeszcze bardziej zdziwiło ich to, że dziewczyna tak wspierała Rose i całą ich rodzinę po stracie Hugona...

Hugo.

Nora próbowała wyrzucić z głowy krzyk rozpaczy Hermiony. To, jak szlochała, miotała się, wyrywała sobie włosy z głowy. Rzuciła się na Eleonorę, szarpiąc ją – nawet się nie broniła. Wiedziała, że na to zasługuje. Dopiero Kastiel i James odciągnęli zrozpaczoną kobietę od niej. Nora pragnęła coś powiedzieć. Cokolwiek. Że tego nie chciała. Że zamierzała zwrócić jej syna. Ale to nic by nie dała. Hugo odszedł. I to wszystko wina Eleonory...

Pogrzeb był straszny. Nie potrafiła spojrzeć im w oczy. W wielu z nich krył się żal – oni też uważali, że to Hugo, a nie ona, powinien żyć.

Przyjaciele zapewniali ją, że to nie była jej wina. Nic nie mogła zrobić. Ale ona... nawet nie czuła się źle. Czuła się... rozbita. Zdruzgotana. Na zawsze złamana.

Nie pomagał fakt, że Chris także się za nią poświęcił.

Czy w oczach Tamary naprawdę krył się wyrzut, czy tylko to sobie wyobrażała? Czy Rose rzeczywiście odsuwała się od niej, ilekroć próbowała do niej podejść, porozmawiać? Czy myśleli to, co mówili? Czy tak naprawdę wszyscy ją winili?

Chciała umrzeć. Chciała zwrócić im syna, przyjaciela, brata, wnuka, siostrzeńca. Chciała ożywić Chrisa i Hugona.

Nie potrafiła.

Nowa w HogwarcieWhere stories live. Discover now