XII Nieprawdopodobny Rozejm

8.6K 542 221
                                    

Mistrz Eliksirów wygonił Harry'ego kilka minut przed rozpoczęciem lekcji by poszedł przodem. Szybko przybiegł pod klasę i oparł się o ścianę oceniając otoczenie. Jego przyjaciele musieli przyjść jeszcze przed nim, ale na całe szczęście jeszcze go nie zauważyli. Przypomniał sobie, że on i Ron siedzą na Eliksirach razem i jęknął w duchu. Mam przejebane. Zastanawiał się czy mógłby przekonać Severusa by coś z tym zrobił. Jego rozważania przerwało pojawienie się blond czupryny w zasięgu wzroku i drwiący głos Malfoya.

-Potter, gdzie zgubiłeś swoją ekipę? Porzucili cię by móc się w samotności obściskiwać? -obrzydzenie jakie spłynęło na gryfona po tych słowach musiało być doskonale widoczne na jego twarzy gdyż Malfoy wyglądał na zmieszanego.- Potter?

-Malfoy, mogę mieć prośbę?

-Mieć możesz. Tylko dlaczego miałbym ją spełnić?

-W ramach pokuty za zniesmaczenie mnie swoimi słowami. -ślizgon uśmiechnął się ironicznie i oparł o ścianę obok niego.

-Skoro tak to przedztawiasz, to mogę się zastanowić.

-Mógłbym usiąść z tobą?

-Co?

-Ciszej. -machnął na niego ręką i jęknął tym razem na głos widząc zbliżających się przyjaciół.- Chociaż ten jeden raz. Proszę.

-Pokłóciliście się?

-Coś w ten deseń. Malfoy, proszę... Obiecuję, że ci się jakoś za to odwdzięczę.

-Draco. Jak mamy razem siedzieć to mów do mnie po imieniu. I nie tylko na jeden raz.

-Do końca szkoły jeżeli chcesz, tylko się zgódź.

Gryfoni byli już praktycznie przy nich i mieli doskonały widok na to jak blondyn wyciąga rękę do Pottera z, jak na niego, miłym uśmiechem.

-Zgoda. -gryfon prawie opadł na ziemię z wdzięcznosci, ale przyjął ofiarowaną dłoń.

-Harry, co wy...? -zapytał Weasley, który na widok ślizgona przybrał już odcień swojego domu.

-Właśnie doszedłem do wniosku, że nasze animozje były dziecinne i postanowiłem zakopać topór wojenny. Mamy rozejm. -w duchu pogratulował swojej ślizgońskiej części umysłu za przejęcie kontroli.

Na szczęście pojawił się nauczyciel, który wpuścił uczniów do klasy. Obrzucił pogardliwym spojrzeniem dwójkę gryfonów i zabrał się za odczytywanie listy obecności. Podniósł wzrok gdy usłyszał, że głos Pottera dochodzi z innej strony niż powinien. Ku jego zaskoczeniu chłopak siedział razem z jego chrześniakiem, a reszta Trójcy siedział razem. Uznał, że nie powinien zostawić tego bez komentarza.

-Panie Potter, podzieli się pan z nami powodem zmiany swojego miejsca?

-Miałem ochotę usiąść dzisiaj z Draco. Czy jest to dla pana problem?

-Skądże, o ile pan Malfoy nie ma nic przeciwko. -skutecznie zignorował użycie prze gryfona imienia sąsiada.

-Nie jest. Harry jest świetnym towarzystwem.

Pozostawił nagły rozkwit ich przyjaźni bez komentarza i powrócił do odczytywania listy. Rzucił krótko przesączonym jadem głosem, że instrukcje na dzisiaj mają na tablicy.

[A/N:"przybrał odcień swojego domu." Nie wiem dlaczego, ale podoba mi się to wyrażenie. Zarówno przy czerwieni jak i zieleni. Niestety żółć nie pasuje, a sytuacje z błękitem są zbyt rzadkie. Jak wrażenia? Chyba coś mam do przyjaźni tej dwójki. Jako para mi nie pasują, ale jako kumple to jak najbardziej. Swoją drogą ciekawe, że Severus "usłyszał", że Harry się przesiadł. ]

OklumencjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz