Six

294 20 4
                                    

~Keira

-Więc jestem szalą pomiędzy dobrem i złem?-powiedziałam.

-Coś tym de sens. -odparła Ahsoka.

-Mogę władać jakimkolwiek z czterech żywiołów.

-Taak.

-Ekstra!-powiedziałam uradowana.

Zamknęłam oczy i skupiłam się w Mocy. Gdy otworzyłam oczy w mojej dłoni pojawiła się kula ognia. Usłyszałam nad sobą dźwięk alarmu i po chwili włączyły się w pokoju zraszacze, no i kula zgasła. A ja do tego wszystkiego byłam cała mokra. Musiało to wspaniale wyglądać. Wiem to, ponieważ pewen duch się ze mnie śmieje. 

-Nie powinnaś być na zebraniu?-powiedziała Ahsoka, przestając się śmiać.

-Zebranie!-wybiegłam z pokoju, jak oparzona. 

Ślizgając się do tego po podłodze i wpadłam na ścianę. Ale po miłym spotkaniu z ścianą, na swoje nieszczęście wpadłam na kogoś.

-Przepraszam!-powiedziałam równocześnie z pewną osobą.

-Luke.-spojrzałam na brata.

-Keira, jesteś cała mokra!-powiedział Luke-Co się stało?

-Później ci opowiem, ale najpierw zebranie.

Luke złapał mnie za ramiona.

-Właśnie się skończyło.

Keira punktualna to po matce nie jesteś.

-Ou.

-Ale wraz z Hanem, Chewie'm i Leią lecimy na misję na Endor.

-Lecę z wami?

Blondyn przytaknął. 

-A teraz powiesz mi czemu jesteś cała mokra.-Luke skrzyżował ręce na klatce piersiowej.

-Okay, ale nie tu.


*** 

Gdy wysuszyłam się do suchej nitki i przebrałam się suche ciuchy. Nastał czas na rozmowę z starszym braciszkiem.

-Więc, czy ta wiadomość ma coś wspólnego z tymi wszystkimi wizjami i tym że byłaś cała mokra?-blondyn skrzyżował ręce na piersi.

-To wydaję się leciutko dziwne.-usiadłam obok Luke'a.

-Keira. Jesteśmy Skywalkerami, w genach mamy bycie  dziwni.

-Eeee...więc jestem tak zwaną szalą pomiędzy jasną a ciemną stroną.-Luke słuchał mnie uważnie, kontynuowałam -Potrafię widzieć przyszłość, a przez dotyk mogę poznać całe życie danej osoby. Moja dusza może przemieszczać się pomiędzy naszym światem żywych a światem zmarłych. Mam tą ,,śpiączkę mocy'', o której już wiesz.-blondyn przytaknął-Mogę władać wszystkimi czterema żywiołami  oraz jestem nieśmiertelna, no prawie.-skończyłam mój monolog.

-Hmmm. Co ma oznaczać to ,,prawie''?-Luke spojrzał na mnie opiekuńczym wzrokiem.

-To znaczy, że mogę zrezygnować mą nieśmiertelność  dla ,,tej jedynej osoby'' lub jeśli zostanę zabita przez broń, której opis znajduje się w księdze Kenobiego.

-Czyli wychodzi na to, że musimy i tak znaleźć tą właściwą księgę.

Księgę którą znaleźliśmy na Tatooine jest jedynie wskazówka do tej właściwej. 

-Tak.

-Mam jeszcze jedno pytanie. 

-Mów.

-Jesteś wybrańcem?

Czy ja wyglądam ci na naszego ojca?

-Nie. Ktoś inny nim jest. 

Luke wstaje i podchodzi do drzwi.

-Powinniśmy już iść.-mówi odwracając się do mnie twarzą.

-Ok.-wstaję z łóżka.

Następnie przypięłam mój miecz świetlny do pasa i mogłam ruszać.

-Jak ręka.-powiedziałam, gdy z moim bratem szliśmy jednym z kilku korytarzy.

Blondyn uniósł jedną brew w górę?

-No chodzi mi o twoją sztuczną rękę. Ponieważ masz na jednej dłoni rękawiczkę. 

-A, jest z nią w porządku.

Nagle Luke się zatrzymał, spojrzałam niezorientowana na brata. Luke patrzył wprost przez siebie, odwróciłam się. W naszą stronę szła Jyn Erso. Wiecie to ta jedna z rebeliantów, którzy skradli Imperium plany pierwszej Gwiazdy Śmierci.

-Cześć Keira.-powiedziała Jyn. 

-Cześć Jyn.-odparłam.

-Hej słodziaku.-Jyn zwróciła się do Luke'a.

-Aaa...cc-cześć ...Jyn.-blondyn oblał się rumieńcami. 

Brunetka uśmiechnęła się. 

Jakby to powiedziała Maddie: ,,Ach. Na kilometr czuć, że pomiędzy nimi jest chemia''.

Czemu cytujesz swoją koleżankę?

Ahso, co ty robisz w mojej głowie?

Nic, nic, nic.

Przyrzekam ci na odcięte kończyny mojego ojca, że dowiem się czemu siedzisz w mojej głowie.

Przyrzekaj sobie na co tam chcesz, ale i tak ci nie powiem.

-Nie będę wasz zatrzymywać, macie przecież misję do wykonania.-głos Jyn wyrwał mnie z konwersacji z Fulcrum- Powodzenia!-po chwili brunetki już przy nas nie było.

Spojrzałam na mojego brata, który patrzył w miejsce w którym przed chwilą stała Jyn. Uśmiechnęłam się sugestywnie do blondyna. Po chwili wrócił z krainy marzeń do świata żywych i spojrzał zdziwiony na mnie.

-Co?

-Jyn ci się podoba?-szczerzyłam się nadal.

-Co??? Niee wcalee.-Luke nagle ruszył z miejsca postoju, musiałam zanim biec, aby dotrzymać mu kroku.

-Więc Leia przestała ci się podobać?

Luke nagle się zatrzymał i ja wpadłam na jego plecy. Odwrócił się do mnie twarzą i spojrzał mi prosto w oczy.

-Leia to nasza siostra.-odparł.

-Wiem.

Braciszek zrobił zdziwioną minę.

-Jak?

-No normalnie. 

-Keira.

-Nie powiem ci.- wbiegła po platformie (chyba tak to się zwie.-dop. autora) do statku-To moja mała tajemnica!-po chwili byłam już w środku statku.

-Keira! Czekaj!


~Padmè

Moje utraty przytomności było coraz częste. Anakin uznał, że powinnam zrobić badania, więc to zrobiłam. Właśnie wraz z Anakinem, czekamy w salonie na wyniki badań.

-Czemu to tak długo trwa?-powiedział zniecierpliwiony Anakin.

Położyłam dłoń na dłoni mojego męża. Gdy nagle otworzyły się drzwi, Anakin w szybkim tempie ubrał swój hełm. Do pokoju wkroczył robot medyczny.

-Więc.-powiedział Vader.

-Spodziewają się państwo dziecka.-powiedział droid- Lady Vader jest w siódmym miesiącu ciąży.

-Co???-powiedziałam równocześnie z Anakinem.


_____________________________________________________

696 słów. 

 




I'm A Jedi Like My Father Before Me (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz