Rozdział 5

528 51 35
                                    

~Oczami Lloyda~
*By Gwiazdeczka & Czesieł*

   Lilianne dalej leżała nieprzytomna. A może martwa? Na taką przynajmniej wyglądała. Blada, nieruchoma, z grymasem cierpienia na twarzy. Współczuję Cole'owi, jeśli ją straci... Przecież nie potrzebujemy tu takich tragedii!
   Zane ponownie skanował Lily. Tym razem wynik wskazywał śmierć.
   Mistrz Ziemi nie powstrzymywał już łez. Ja też czułem, że jestem bliski płaczu.
   ,,Nie, to niemożliwe! Ona nie może tak po prostu odejść!" - myślałem.
   Duch nagle otarł łzy i zbliżył swoją twarz do twarzy Lilianne.   Złożył na jej wargach ostatni pocałunek. Odsunął się i uklęknął obok łóżka, ściskając jej zimną, bezwładną dłoń.   Pochylił głowę i przygryzł wargę. Starał się ukrywać uczucia, ale nie szło mu to najlepiej.
   Nagle dziwnie się uspokoił.   Przyjrzałem się, co było tego przyczyną.
   Dłoń Lilianne, którą duch trzymał, drgała, jakby starała się zacisnąć na palcach Mistrza Ziemi.
   Czarny Ninja ponownie pochylił się nad byłą syreną i delikatnie ją pocałował.
   I nagle... Sam nie wiedziałem czy to jawa, czy sen!   Zobaczyłem, jak Lily owija swoje ramiona wokół karku Cole'a i przytrzymuje go przy swoich wargach. Jej oczy zaczęły się otwierać, szukając wzroku ducha.
   Nie wydawało mi się. Ona naprawdę żyła! Oderwała się od ukochanego i przyjrzała mu się uważniej. Zobaczyła poparzenia na jego twarzy.
   - Cole, ja przepraszam... - spuściła głowę, a on chwycił jej podbródek i oczekiwał spojrzenia.
   - Lily, rany znikną. Ważne, że żyjesz. Myślałem, że ciebie straciłem - powiedział. Lilianne chyba powoli zaczęła kojarzyć, co robi wewnątrz naszej bazy. Z przerażeniem zerknęła na dolną część swojego ciała.
   Nie znalazłszy ogona, rozpłakała się.
   - Ja mam nogi... - szepnęła, przytulając Mistrza Ziemi.
   - Nie płacz, proszę - odpowiedział do niej Cole. Łza z oka Lily skapnęła na jego ramię, raniąc je.
   Dziewczyna zauważyła to i uspokoiła się.
   - Jestem głodna. Popłyniemy... To znaczy... Pójdziemy coś zjeść? - zapytała, spuszczając nogi z łóżka. Skinęliśmy głowami, patrząc na ocierającą łzy Lilianne.
   Ruszyłem w stronę drzwi tak, jak pozostali, ale cofnąłem się, słysząc huk upadku.
   Lily leżała na ziemi.
   - Cole, ja nie umiem chodzić - rzekła, powstrzymując nawroty płaczu. Czarny Ninja ze spokojem podniósł ją z podłogi i wziął na ręce. Wyszliśmy do kuchni.

~Oczami Jaya~
*By Gwiazdeczka & Czesieł*

   Ryczałem. Nie ze wzruszenia, nie ze szczęścia, tylko ze smutku. Chociaż większość naszej paczki miała powód do świętowania, ja byłem załamany.
   Widząc szczęśliwych zakochanych, cierpiałem bardziej. Stanąłem pod ścianą kuchni i płakałem jak małe dziecko.
   - Jay, nie smuć się. Znajdziemy Nyę - Sensei Wu od razu zrozumiał powód moich łez.
   - Ja wiem, kto ją porwał - Lily wtrąciła się do rozmowy.
   - Kto?! - zapytałem od razu.
   - Wygnani. Syreni zamienieni w ludzi i zesłani na ląd - odparła. Nie wiedziałem czy się cieszyć, że wiem, co z Nyą, czy bać się, że jest w niebezpieczeństwie. W końcu wybrałem drugą opcję:
   - A jeśli oni zrobią jej krzywdę? - spytałem.
   - Jay, nie martw się. Na pewno jej nie zabiją - stwierdził Zane. On zawsze ma rację, zaufałem więc tym słowom.

~Oczami Nyi~
*By Gwiazdeczka & Czesieł*

   Obudziłam się i otworzyłam oczy. Nie byłam w bazie, tylko gdzieś indziej. W tym dużym, ciemnym pomieszczeniu zauważyłam kilka mrocznych postaci opartych o przeciwległą ścianę. Wpatrywali się we mnie.
   Chciałam wstać i uciec, ale zorientowałam się, że uwiązali mnie do łańcucha wczepionego w podłogę.
   - Widzę, że nasza Śpiąca Królewna już się obudziła - usłyszałam głos mężczyzny.
   - Czego ode mnie chcecie?! - zdenerwowałam się.
   - My? Niczego. Ale syreni ród owszem. Sami nie wiemy dokładnie, o co chodzi - odpowiedział drugi z nich.
   - To po co im pomagacie? - spytałam. Idioci. Nie wiedzą co i jak, a uwięzili mnie tutaj.
   - Dla zysku. Jeśli przetrzymamy cię tu określony czas, to będziemy mogli wrócić do domu jako trytoni - wyznał trzeci mężczyzna.
   - Wrócić do królestwa syren? - zadałam kolejne pytanie z niedowierzaniem.
   - Zostaliśmy wygnani na ląd. O ile się nie mylę, dzisiaj spotkało to także twoją przyjaciółkę, Lilianne - tłumaczył ten pierwszy. Dotarło do mnie każde słowo. Spanikowałam.  Jestem tu uwięziona i wszyscy z tego powodu cierpią.
   - A przez twojego niedoszłego męża musieliśmy zmienić kryjówkę. Niezły pomysł z nadajnikiem w bransoletce, ale to na nic. Twój ukochany przyszedł tam sam. Bronił się dzielnie, ale gdy wbiliśmy mu nóż w brzuch, to od razu padł - chciałam, żeby to był koszmar, a nie prawda... Jednak tak wyglądała moja nowa rzeczywistość.
   Ja - uwięziona, Lily - zmieniona w człowieka, a Jay... Prawdopodobnie martwy. To ostatnie zabolało mnie najbardziej.
   - Dlaczego mu to zrobiliście? - zapytałam łamiącym się głosem.
   - A to już zupełnie inna sprawa - krzyknął znowu ten drugi. Załkałam cicho.
   - Wypuśćcie mnie stąd! - wrzeszczałam, próbując nieudolnie wyszarpać łańcuchy z podłogi.
   - Słodkich snów - powiedział trzeci, uderzając mnie w głowę.
   Chwilę stałam w szoku.  Poczułam ból, przed oczami widziałam ciemne plamy.
   Starałam się ustać na nogach, ale kręciło mi się w głowie.   Upadłam. Znowu ciemność.

   I dalej lecimy ze smutasami XD Jeśli chociaż dobrze się czytało, to zapraszamy do gwiazdkowania i (przede wszystkim) komentowania :*

   PS Oboje wyjeżdżamy na majówkę, więc się nie denerwujcie, gdy parę dni nas nie będzie.

Zakazana Miłość 2 (Ninjago)Where stories live. Discover now