Rozdział 8

404 44 7
                                    

~Oczami Nyi~
*By Gwiazdeczka & Czesieł*

   Zapowiadała się chłodna noc, a w tym paskudnym miejscu było zimno jak na dworze. Zdjęłam welon z głowy i okryłam swoje odsłonięte ramiona. Chłopak obok mnie pewnie bardziej marzł.
   - Hej, obudź się! - zawołałam go kolejny raz. Tym razem lekko drgnął. Może się uda...
   Oczy nieznajomego nieznacznie się uchyliły.
   - Błagam, obudź się! - byłam coraz bardziej zdesperowana, potrzebowałam rozmowy.
   - Hej... Kim jesteś? - zapytał słabym głosem.
   - Jestem Nya - odpowiedziałam krótko i westchnęłam z ulgą.
   - Jason. [czyt. Dżejson. Postać wymyślona przez sis Czesieła] - przedstawił się chłopak, podnosząc się do pozycji siedzącej. - Zimno tu... - zmienił temat. Widziałam, jak na jego kościste ciało wstąpiła gęsia skórka.
   - Weź mój welon - podałam długą płachtę materiału. Okrył się i lekko uśmiechnął.
   - Dziękuję - szepnął. - Jak długo tu siedzisz?
   - Jakieś dwa... Trzy dni - stwierdziłam i oczekiwałam na odpowiedź chłopaka.
   - Ja ponad tydzień... Nawet nie wiesz, jak bardzo jestem głodny i spragniony - opowiadał. Wygnani nie dają nic do jedzenia swoim więźniom. Dziwne, że on w ogóle żyje.
   - Jeśli te łańcuchy nie blokują moich mocy, to za chwilę dam ci trochę wody - stwierdziłam po namyśle. Jason był zszokowany. W końcu nie każdy jest potomkiem Mistrzów Żywiołów.
   - Jesteś ninja? - spytał. Skinęłam głową.
   - Wysuniesz ręce? Mój łańcuch jest za krótki. Nie mogę podejść bliżej - poprosiłam. On wyciągnął swoje ramiona przed siebie, a ręce ułożył w coś na kształt miseczki.
   Położyłam moją dłoń nad jego i skoncentrowałam się na tworzeniu wody. Udało się.
Jason łapczywie rzucił się na przejrzystą ciecz.

~Oczami Kaia~
*By Gwiazdeczka & Czesieł*

   Zasnąłem bardzo szybko, ale obudził mnie hałas. Po bazie najpierw krzątali się Jay i Cole, a później odlecieli wgłąb Ninjago na smokach. Postanowiłem od razu spytać Senseia Wu, o co chodzi.
   - Mistrzu, dokąd oni polecieli? - spytałem przekraczając próg pokoju wujka Lloyda.
   - Szukają twojej siostry - odparł bezuczuciowo, wciąż patrząc w książkę o leczniczych herbatkach.
   - Sami? O tej porze? - denerwowałem się. Nikt mi nie powiedział! Przecież jesteśmy przyjaciółmi...
   - Spokojnie, Kai. Oni wiedzą, co robią - Misako spojrzała na mnie łagodnie.
   - Przecież Jay jest ranny! A jeśli coś im się stanie? - wykłócałem się. Zachowanie Wu i Misako było conajmniej dziwne... Ten spokój, jak gdyby nigdy nic... A przecież posłali Cole'a i Jaya w paszczę lwa! Nie wiadomo, co czai się w mrokach nocy.
   - Uspokój się, Kai - matka Lloyda wstała od biurka i zmierzała w moim kierunku.  Posłałem jej zirytowane spojrzenie i wyszedłem z pokoju z zaciśniętymi pięściami.
   Starałem się nie denerwować. Po prostu martwiłem się o przyjaciół.
   Oparłem się o ścianę na korytarzu i zmrużyłem oczy w zamyśleniu.
   ,,Nya, gdzie jesteś?" - myślałem. Spod moich powiek mimowolnie pociekły łzy.
   ,,Poza nią nie mam już nikogo..." - smuciłem się. Szybko otarłem moją mokrą twarz rękawem.
   Zamyślenie przerwały głośne krzyki z pokoju Cole'a.
   - Lily... - szepnąłem i ruszyłem, ile sił w nogach, do miejsca, gdzie przebywała dziewczyna.
   Już od progu widziałem, jak wygina się na rozścielonym łóżku, jakby z przeszywającego bólu. Jej włosy były potargane, a ubrania pogniecione i wilgotne od potu, niby ze strachu i ucieczki przed cierpieniem.
   Stanąłem nad płaczącą dziewczyną Cole'a. Spała. Wyglądało na to, jakby miała naprawdę koszmarny sen. Nie potrafiłem jej pomóc ani obudzić.
   - Cole, weź stąd Nyę! Jay, nie! - wykrzykiwała.
   ,,No jasne! To wizje!" - zorientowałem się.
   - Sensei! - zawołałem mojego Mistrza. Może on jej pomoże...
Staruszek wbiegł zdziwiony do pokoju. Pewnie już przed chwilą słyszał wrzaski Lilianne.
   - Cole, weź stąd Nyę! Jay, nie! - krzyki zaczęły się powtarzać.
   - Ukazuje się drugi raz ta sama wizja. Trzeba obudzić Lily - powiedział Sensei Wu.
   - Już próbowałem - przyznałem.
   - Najwyraźniej nie robiłeś tego, jak należy - mówił zagadkami.
   Zdenerwowany obróciłem się tyłem do niego i Lily. Krzyki dziewczyny nagle ucichły. Z ciekawości zerknąłem drugi raz w tamtą stronę.
   Lilianne się obudziła. Wciąż leżała niespokojnie. Syn Pierwszego Mistrza Spinjitzu przekonany, że wypełnił swoje zadanie, wyszedł z pokoju.  Szepnął tylko coś, że chłopaki najwyraźniej wrócą dopiero pojutrze.
   - Cole... Jay... Nya... Widziałam. Wygnani... - przerywała na głębokie wdechy i głośne przełykanie śliny.
   - Bardzo źle? - spytałem z niepokojem.
   - Za bardzo. Muszę natychmiast skontaktować się z Cole'em i Jayem - odpowiedziała i przygryzła swoją dolną wargę.

   Hej, hej, hejo! Znowu polsatujemy XD Pozderka dla wszystkich czytających!
Dziękujemy za tyle oczek, gwiazdek i komentarzy! Ciepło robi się na serduszku, gdy dostajemy takie cudowne powiadomienia :) Jesteście wspaniali :*

PS Wybaczcie, że rozdział taki krótki. To wina nauczycieli. >.<

Zakazana Miłość 2 (Ninjago)Onde histórias criam vida. Descubra agora