Teraźniejszość

1.4K 51 1
                                    

Wrócili do domu co wcale nie oznaczało, że byli bezpieczni. Zwłaszcza, że nie znali prawdy.

Peter Pan w ciele Henry'ego siedział przy stole i wpatrywał się w ścianę. Rozmyślał nad sprawami, które mu jeszcze pozostały, by zdobyć Storybrooke. Pragnął tego z całego serca, a przewaga, którą teraz zdobył dawała mu wiele możliwości.

Zaraz obok, w kuchni, niczego nieświadoma Elle przygotowywała obiad. Peter Pan spoglądał na nią co jakiś czas. Odkąd ujrzał ją u boku Hook'a na statku Jolly Roger'a, był w niej zakochany, jeżeli w ogóle rozumiał znaczenie tego słowa. Elle jednak nie odwzajemniała jego uczuć. Darzyła go nienawiścią, ale mniejszą niż inni, prawdopodobnie dlatego, że dla niej był łaskawszy pod wieloma względami i kiedyś był bliski zaskarbienia sobie jej przyjaźni.

— Chodź jeść Henry! — zawołała Elle, a Peter Pan wstał i podszedł do wyspy, przy której stała jego ukochana. — Mam nadzieję, że będzie ci smakować. Nie jestem najlepszą kucharką.

Uśmiechnęła się słodko, a Peter Pan odwzajemnił ten gest. Podobało mu się to uczucie, które rozpływało się po jego ciele. Żałował tylko, że Elle była taka miła, bo myślała, że to Henry. Gdyby wiedziała kim naprawdę jest... nie byłoby tak kolorowo.

— Jak ci się nocowało u Reginy? — spytała.

— Dobrze — odpowiedział i nabił kawałek naleśnika na widelec. — Dzisiaj też tam wrócę. Z nią i z jej magią jestem bezpieczniejszy.

Na twarzy Elle pojawiło się zatroskanie. Między jej brwiami Peter Pan zauważył małą zmarszczkę, którą od zawsze uważał za słodką.

— Wiem, że boisz się Peter Pana, ale uwierz, Emma zrobi wszystko, żeby cię bronić.

— Nie umie jeszcze dobrze panować nad swoją magią. Z Reginą będę bezpieczniejszy.

— Więc skoro nie wierzysz w Emmę, uwierz we mnie. Nie pozwolę, żeby Peter Pan zrobił ci krzywdę. Prędzej odetnę mu ręce.

Uśmiechnęła się pokrzepiająco, a chłopiec z Nibylandii, chociaż nie chciał, odwzajemnił go.

— Jedz póki gorące — zakomenderowała Elle i odwróciła się do piecyka. Peter Pan szybko wyciągnął małą buteleczkę z kieszeni i wlał jej zawartość do picia Elle. Kiedy ta wróciła na swoje miejsce, uniósł swój kubek.

— Może wzniesiemy toast, jak kiedyś rycerze? — zaproponował.

Elle, która uwielbiała Henry'ego, jakby był jej własnym bratem, nie miała zamiaru go smucić, zwłaszcza w takiej chwili, kiedy o mało nie umarł. Uniosła swój kubek.

— Za moje bezpieczeństwo! — zawołał.

Oboje unieśli kubki do ust i zaczęli pić, do dna. Peter Pan patrzył na Elle, nieświadomą tego co naprawdę pije.

— To jak? Zjadłeś? — spytała odstawiając kubek na blat. Peter Pan z satysfakcją zauważył, że został opróżniony do ostatniej kropli. — Mam cię odprowadzić do Reginy. Chodź.

Peter Pan szybko zjadł resztki swoich naleśników, po czym włożył talerz do zlewu. Chwycił swój plecak i podążył za Elle do drzwi. Uśmiechała się do niego promiennie i szczerze, a on poczuł zazdrość o Henry'ego. Jego ukochana nie cieszyła się na jego widok, a na tego bachora! Ale to wszystko za niedługo miało się skończyć. Peter Pan już za krótki czas miał stać się dla niej najważniejszą osobą w życiu.

Elle otworzyła drzwi i ujrzała przed sobą zdyszanego Flynn'a. Jej oczy rozbłysły na jego widok, a twarz lekko zbladła. Dziewczyna podeszła do niego i chwyciła go za ramiona.

Zachowaj w pamięci [Once Upon a Time]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz