Teraźniejszość

699 34 2
                                    

Elle szła z resztą środkiem ulicy, mijając dobrze im znane budynki Storybrooke. Każdy wyczuwał groźbę wiszącą w powietrzu. Atmosfera była ciężka. Elle otaczali najbliżsi. Co najmniej tyle szczęścia otrzymała. Z prawej miała Hook'a, z lewej Belle. Flynn szedł bardziej z tyłu, za Baelfire'em, ale jednak niedaleko ukochanej.

Regina, Emma i Henry prowadzili grupę. Chłopiec wrócił już do swojego ciała, a Regina podobno już wiedziała co robić, by klątwa Peter Pana nie doszła do skutku. Jednak jej oczy, kiedy mówiła im o swojej pewności co do ratunku, miały w sobie coś ze zgrozy, bólu i strachu. Elle, Emma, Hook, Flynn i Bae* wymienili zaniepokojone spojrzenia.

Regina w pośpiechu starała się wytłumaczyć reszcie co trzeba robić, gdy na ulicy przed nimi pojawił się Peter Pan. Teraz miał już swoje ciało, a jego uśmiech znowu był szyderczy, a nie przyjazny, jak to było w ciele Henry'ego.

I to co wydarzyło się potem, stało się za szybko, żeby to opisać...

Peter Pan wyciągnął rękę przed siebie. Regina poruszyła się gwałtownie. Hook wskazał na Peter Pana i krzyknął:

— On ma...!

Nie zdążył rzec już nic więcej. Nagle wszyscy znieruchomieli, zamilkli. Byli zdolni jedynie do poruszania gałkami ocznymi. Hook zdążył jeszcze zamknąć usta zanim stracił panowanie nad własnym ciałem.

— No i proszę. Jak pięknie! — krzyknął Peter Pan wymachując przed nimi karteczką z klątwą. — Myśleliście, że mnie pokonacie? Że Rumpelsztyk was uratuje? Albo Zła Królowa? No cóż... myliliście się.

Jad w jego glosie sprawiał, że każdy czuł strach i gniew. Frustracja z niemożności ruszania się potęgowała te negatywne uczucia.

— Teraz będziecie mi posłuszni! Zapomnicie kim jesteście, kogo kochacie, a kogo nienawidzicie. Będziecie pewni tylko tego, że jestem kimś ponad wami, kimś kogo macie słuchać.

Elle poczuła rosnącą gulę w gardle. Była odporna na tę jego klątwę. A przynajmniej tak uważał Rumpelsztyk. A jeżeli to rzeczywiście była prawda... to Elle była jedyną osoba, która miała zapamiętać tych, których kocha i tych, których nienawidzi. Może gdyby dała komuś talizman od Hook'a, który już wcześniej uchronił ją przed zapomnieniem... Czy to coś by zdziałało?

Peter Pan spojrzał na Elle i stojącą koło niej Belle. Poczuł rosnącą satysfakcję. Belle nie będzie pamiętać swojej siostry, nie będzie jej przed nim chronić. Ci przeklęci Hook, Flynn, Baelfire, Emma i Henry też już nie stanął mu na drodze. Teraz Elle będzie jego.

Dziewczyna zauważyła, że Peter Pan spogląda na nią, jak na wygrane trofeum. Poczuła, że traci grunt pod nogami. Zupełnie, jakby na giętkich nogach utrzymywał ją już tylko czar Peter Pana. Zerknęła w stronę Hooka, który raził ojca Rumpelsztyka** swoim groźnym spojrzeniem.

— Jedni z was zostaną. Drugich wyeliminuje już na początku — dodał Peter. Podszedł do Belle i wbił w nią srogie spojrzenie, równocześnie zerkając na innych bliskich Elle. — Wy na początek. — Spojrzał na Flynna. — Ty następny. — Skierował swój wzrok na Elle. — Teraz będziesz moja. Zachowasz wspomnienia i zakochasz się we mnie pomimo tych złych. Wygram podwójnie, bo zdobędę twoje serce w ten sposób. Manipulacja to nie byłoby to samo.

Elle zmrużyła oczy, na co jeszcze pozwalał jej czar Petera. Nie rozumiała po co jej to wszystko tłumaczył. Było to bezsensowne działanie. Peter Pan machnął rękę i Elle zorientowała się, że może poruszać ustami.

— Dlaczego myślisz, że mogłabym cię po tym wszystkim pokochać?! — krzyknęła, a on zaśmiał się cicho, prychając.

— Bo w głębi twojego serca tak jest. Tylko ty jeszcze o tym nie wiesz.

Peter Pan chwycił twarz Elle w swoje dłonie i nachylił się. Dziewczyna chciała uciekać, walczyć, zrobić cokolwiek, byle tylko oddalić się od tego potwora. Jednak nie ważne, jak mocno tego pragnęła – była bezsilna.

Peter Pan zaś gwałtownie naciskał na jej usta. Wręcz je miażdżył, chcąc, by oddały mu to, co on im dawał. Usta Elle jednak pozostawały, jakby wyciosane z kamienia. Jeżeli nie mogła uciec, to starała się zrobić chociaż to. Nie miała zamiaru poddać się silnym uczuciom Peter Pana.

W końcu nie wytrzymała... Ugryzła Peter Pana w dolną wargę. Poczuła metaliczny smak krwi na języku, którą szybko wypluła na buty swojego prześladowcy.

— Na razie tego nie chcesz. Ale później... później będziesz o to błagać — zagroził wycierając zakrwawioną wargę dłonią. W kącikach jego ust malował się szaleńczy, tryumfalny uśmiech. Machnął ręką i Elle znowu nie mogła nic powiedzieć. Peter odwrócił się i powoli oddalił. Elle wpatrywała się w jego wyprostowane plecy.

*Bae – skrót od imienia Baelfire

**ojca Rumeplsztyka – Peter Pan jest ojcem Rumplesztyka (jakby ktoś nie wiedział ;) )

**ojca Rumeplsztyka – Peter Pan jest ojcem Rumplesztyka (jakby ktoś nie wiedział ;) )

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Oto kolejny rozdział! :D

Powoli zbliżamy się do końca...

Zachowaj w pamięci [Once Upon a Time]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz