No cześć!
Mam wrażenie, że nie za dobrze mi wyszedł ten rozdział, ale końcówka jest zacna, więc życzę miłego czytania.
Komentujcie, gwiazdkujcie pyr, pyr, pyr (tak właśnie odlatuje mój zdrowy rozsądek)...
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tom
Zastanawiało mnie to co powiedział Dracon. Może rzeczywiście powinienem powiedzieć Harry'emu prawdę? Należała mu się po tych wszystkich kłamstwach, którymi był karmiony przez Zakon Feniksa, Dumbledore i swoich "przyjaciół".
On mnie nienawidzi. Co mu niby powiem? "Hej Harry jestem Voldemort i uczę cię eliksirów, a co u ciebie, a i przy okazji jestem w tobie kurwa zakochany. No to część miłego dnia!" To najgłupsza rzecz jaką w życiu słyszałem. Prychnąłem na swoją głupotę i wszedłem do klasy pełnej uczniów z 7 roku. Byli to Gryffoni i Ślizgoni, którzy rzucali sobie wrogie spojrzenia. Wzrokiem szukałem Harry'ego, siedział na przedzie klasy z Draco, który spoglądał na niego zmartwiony.
Gryffoni patrzyli na Harry'ego ze złością w oczach, Weasley siedział wyprostowany na swoim miejscu, a duma biła od niego niczym od pawia z rozłożonym ogonem. Cieszył się tym, że doprowadził Chłopca, Który Przeżył do załamania.
- Czym się pan tak puszy, panie Weasley? - zapytałem stojąc tyłem do klasy i zapisując na tablicy nazwę eliksiru, który mieli sporządzić po tym jak go omówię.
- Zwycięstwem, profesorze. - mruknął pod nosem.
- Doprowadzenie kolegi do załamania nerwowego wcale nie jest powodem do dumy. - warknąłem do niego.
Zobaczyłem jak zbladł i skupił się na wpatrywaniu się w swoje dłonie. Ślizgoni uśmiechnęli się zwycięsko, a ja kontynuowałem tłumaczenie na czym polega Veritaserum.
Po skończonym wykładzie kazałem im iść po kociołki i składniki potrzebne do sporządzenia serum prawdy.
Chodziłem po klasie zaglądając do kociołków. Kiedy usłyszałem czyjeś syknięcie odwróciłem się w tamtą stronę. Zobaczyłem jak Weasley łapie się za rękę i zaczyna piszczeć z bólu.
- Co się stało? - zapytałem szybko do niego podchodząc.
- Ten pieprzony Potter coś mi zrobił. - warknął rzucając wrogie spojrzenie Harry'emu.
- Nie mam czasu na bawienie się z debilami. - mruknął na tyle głośno by większość klasy mogła usłyszeć, Ślizgoni zachichotali, a Gryffoni prychnęli oburzeni. - W dodatku po co miałbym ci coś robić?
- Bo nazwałem cię dziwką, którą jesteś. - warknął Ronald.
Kiedy Harry usłyszał obelgę zesztywniał, ale nie podniósł głowy znad kociołka z eliksirem. Nic więcej nie powiedział, ignorował całe otoczenie skupiając się na warzeniu Veritaserum. Wyglądał jak zahipnotyzowany. Spojrzałem na Rona z obrzydzeniem.
- Zabieram Gryffindorowi 20 punktów za obrażanie innych uczniów. - warknąłem. - Weasley wypad do pani Pomfrey.
Spuścił głowę i szybko wyszedł z klasy cicho przeklinając pod nosem. Zignorowałem epitety skierowane w moją stronę i dalej chodziłem po klasie sprawdzając zawartości kociołków, a w razie czego pomagając by nie wybuchły.
Męczarnie moje i uczniów przerwał głośny dzwonek oznajmujący koniec lekcji. Westchnąłem z ulgą i usiadłem za biurkiem czekając, aż przyjdą kolejni uczniowie.
![](https://img.wattpad.com/cover/69311991-288-k528236.jpg)
YOU ARE READING
True Love [zawieszone]
FanfictionHarry dowiaduje się, że jego przyjaciele są fałszywi, a każde słowo jakie powiedziane mu było przez Dumbledore jest kłamstwem. Ukrywa to poprzez kłamstwa i udawanie jakby nic się nie stało. Poznaje on mężczyznę, nazywa się on Nicolas de Chamfort, kt...