Rozdział 15

1K 97 12
                                    

HARRY

W tej chwili czułem się dziwnie bezpieczny. W jego objęciach, byłem zupełnie spokojny i szczęśliwy. Nie wiem dlaczego, bo nigdy tego czegoś w sobie nie spotkałem, ale czułem się jakbym już nie mógł poczuć bólu czy smutku. W pełni oddając się tej emocji, ledwo zauważyłem jak ktoś otworzył dość duże, drewniane drzwi i wszedł do pokoju.

-Witam zakochanych.. -powiedział z pełnym obrzydzeniem profesor od eliksirów. Szybko się od siebie oderwaliśmy. -Mogę wiedzieć, dlaczego was nie było na wczorajszym szlabanie? -już chcieliśmy się z tego tłumaczyć, lecz Snape nie dał nam dojść do słowa -Nieważne. I tak mnie to nie interesuje. Za to macie dodatkowy miesiąc, więc polecam wam przyjść. -dodał pogardliwie i wyszedł.

-Zboczeniec. -odparł Draco.

-Yy.. co? -zapytałem niezbyt inteligentnie. -Dlaczego zboczeniec? -poprawiłem się.

-Ten nasz tłustowłosy profesorek chciał ci podać amortencję. -powiedział, a ja o mało nie dostałem zawału.

-ŻE CO?

-To co słyszałeś. -oznajmił rozbawiony, lecz widać było w jego oczach złość.

-To dlaczego jeszcze mi tego nie dał? -spytałem zaciekawiony.

-Bo.. tak.. trochę.. ukradłem mu ostatnią fiolkę eliksiru i wziąłem cały zapas najważniejszego składnika do jej wyrobu, więc jakby jeszcze był taki chętny do dalszego wlania ci tego do soku, musiałby na to poczekać z rok. -odpowiedział pewnie.

-Mój Boże. Uratowałeś mnie od tego starego zgreda. Jak ja ci się odwdzięczę? -zapytałem niedowierzając.

-No.. Hmm.. Pomyślmy.. -przy jego zastanawianiu się do głowy wtargnęły mi nieładne myśli.. OH! JAKI JA NIEGRZECZNY! Malfoy widząc mój wyraz twarzy od razu zareagował.

-Potter, zgwałcenie mnie nie jest wyrazem wdzięczności.

-Nie prawda. Zrobiłbym to delikatniej niż zamierzałem. -spostrzegając jego minę, wybuchnąłem wielkim, niepochamowanym śmiechem. -Nie mów mi, że byś nie chiał, bo nie uwierzę. -powiedzialem powstrzymując się os kolejnego wybuchu, niekontrolowanej głupawki.

-Na Salzara! POTTER OGARNIJ SIĘ! Ja wiedziałem, że tyś jest dusza nieczysta, ale żeby po dniu kiedy dopiero co zauważyłem, że nie jesteś takim idiotom to ty znów zaczynasz być kretynem... -nawijał po kolei Ślizgon, lecz ja wpatrywałem się tylko w jego niebieskie oczy.

*** DRACO - kilka dni później

Umówiłem się z Gryfiakiem po lekcjach. Ustaliliśmy, że na razie nikomu nie będziemy się ujawniać, bo po co to komu? Lecz były tego też minusy. Nie mogliśmy dawać powodów do podejrzeń, więc siedzenie razem na zajęciach czy nawet przejście koło siebie do następnej sali nie wchodziło w grę. Niestety, Severus już wiedząc, że siebie nie nienawidzimy, nie dawał nas razem do pary. Mimo, że niekiedy Potter działał mi ostro na nerwy, nawet przez te kilka godzin brakowało mi jego ględzenia nieustannych głupot. Zmierzałem już do ustalonego miejsca, gdy nagle dostrzegłem znaną mi osobę. Ta osoba płakała.

Heyyouu ^^ Troszkę krótki rozdział, ale mam nadzieję, że się podoba :) Jak myślicie, kim jest ta osoba na korytarzu?
Kom + Gwiazdka = Motywejszon i wielki uśmiech na mojej twarzy :D
POZDROOO! :P


Draco Malfoy - Totalnie GłupieOù les histoires vivent. Découvrez maintenant