Rozdział 18

994 93 17
                                    

DRACO

Niedziela minęła szybko. Nie miałem nawet czasu by się spotkać z Harrym. Bezużyteczne zadania domowe.. Dziś poniedziałek. Ahh.. Jak ja kocham poniedziałki! Nowy tydzień i kolejne nowe sposoby nauczycieli na dręczenie uczniów. Błagam! Wyczujcie ten sarkazm.. Wziąłem bółkę ze swoim ulubionym dżemem i delektowałem się jej smakiem.

-Ymm.. Emm.. Draco? -przerwał niepewnie Blaise.

-Co?

-Bo ten.. no.. tak trochę.. Słyszałem rozmowę pierwszoroczniaków.. i tak trochę rozmawiali o tobie. -powiedział dziwnie się jąkając.

-O mnie.. czyli o czym? W jakim sensie? -dopytywałem.

-Rozmawiali o tobie i Potterze. -wymówił to na jednym wdechu.

-No i..? -zgrywałem obojętność, ale w środku, zniecierpliwiony czekałem na odpowiedź.

-No i tak trochę mówili, że was widzieli i wyglądało tak jakbyście byli parą. -powiedział i zmrużył oczy, tak jakby oczekiwał na jakiś cios. Powoli otworzył jedno oko, czując, że nic się nie dzieje. Otworzył drugie i spojrzał na mnie zdziwiony. -Smoku.. Czy ty coś przede mną ukrywasz?

-Nie, z kąd taki pomysł? -zapytałem niewinnie.

-Z nikąd... Tylko wiesz twoja reakcja..

-Jaka reakcja? Jak niby miałbym zareagować na gadanie bachorów? -stawałem się coraz bardziej spięty, lecz utrzymywałem nieprawdziwą wersję. -Na przyszłość, nie podsłuchuj pierwszoklasistów. -powiedziałem i odszedłem od stołu Ślizgonów.

*******

-Nawet nie wiesz jak mnie wnerwia ten Blaise.. -powiedziałem do Harry'ego.

-Martwi się i tyle.

-Wpycha nos w nie swoje sprawy..

-To twój przyajciel, Draco. -oznajmił i objął mnie ramieniem po czym szybko cmoknął mnie w policzek.

-Daj spokój.. Zaraz ktoś to zobaczy..

-Przecież powiedziałeś, że jesteś gotów to ujawnić. -powiedział i skrzyżował ręce na piersi.

-No tak Harry, ale..

-No co ale?

-To za wcześnie.. Ja.. Ja nie wiem..

-Nie jesteś pewny, czy mnie kochasz. Prawda?

-Harry ja..

-Dobrze, rozumiem.

-Ale to nie jest takie proste! Ty nie rozumiesz jaka będzie reakcja ludzi.. moich.. rodziców.. -Do Gryfona jalby coś doszło.

-A twoi rodzice to..

-To są śmierciożercy, tak.

-Draco.. Ja.. Ja przepr..

-Nie przepraszaj. -przerwał mu szybko Ślizgon. -To ja powinienem cię przeprosić, że nie powiedziałem ci tego wcześniej.

-No dobrze, poczekam na to aż będziesz stu procetnowo pewny, że chcesz nas ujawnić. Mogę cię chociaż przytulić? -spytał. Rozejrzałem się po korytarzu i widząć, że nikt nie idzie, przytaknąłem głową. Gryfon objął mnie i przyciągnął do siebie, a ja połżyłem głowę na jego ramieniu. Staliśmy tam z jakieś dobre pięć minut, gdy nie usłyszeliśmy tupotu stóp uczniów.

-Draco, idziesz? -zapytał w końcu Harry.

-Tak. Mamy teraz razem historię magii? -dopytałem.

-Niestety. Będzie kolejny, nudny wywód..

-A wiesz.. Mam taki mały pomysł.. W tamtej sali jest mało ławek.. co nie?

-No tak, ale co masz na myśli.

-Mam na myśli to, że jest miejsc tyle, ile uczniów, więc jakbyśmy poszli tam ostatni, to została by tylko jedna ławka, a my, "biedni" nie mielibyśmy wyboru i musielibyśmy usiąść razem. -powiedziałem.

-Nie no.. Czasami ten ślizgoński spryt się przydaje. -oznajmił sarkastycznie, lecz wiedziałem, że tym pomysłem poprawiłem mu humor.

-Zatem, chodźmy. -powiedziałem z łobuzerskim uśmieszkiem.

Narracja trzecio-osobowa

Żeby nie wzbudzać podejrzeń, Draco, wbiegł już spóźniony do sali przed Harrym. Jak podejrzewał została tylko jedna ławka. Uśmiechnął się tylko pod nosem, wymówił wszystkim znaną formułkę przepraszania za spóźnienie i zajął miejsce. Następny, jak można było się spodziewać, był Harry. On jednak spokojnie wszedł do sali i nic nie powiedział. Znieruchomiał i miał i miał dziwny wyraz twarzy. Draco nawet chciał do niego podejść i zapytać o jego stan zdrowia, ale zrozumiał, że Potter jest najlepszym aktorem eva. Wszystkie twarze zwrócone były ku Gryfonowi. W końcu, przerwał ciszę profesor.

-Chłopcze, proszę zająć miejsce. -oznajmił znudzonym tonem.

-Ja za nic nie usiądę z tą zapchloną fretką! -Draco wpatrywał się w te scenę z rozbawieniem.

-Usiądziesz, albo będziesz miał szlaban. -Harry smętnym krokiem, doczłapał do ławki. Usiadł i wyjął podręcznik razem z notatkami ze swojej torby. Ron na chwilę się do niego odwrócił i posłał współczującą minę, na co kruczowłosy odpowiedział niechętnym grymasem. Gdy już wszyscy uczniowie byli zajęci słuchaniem profesora lub spaniem, Draco i Harry mogli robić co chcieli, bo byli w ostatniej ławce.

-Ode mnie masz Oscara za te granie, Potter. -szepnął mu do ucha Ślizgon.

-No ja wiem.. W końcu to ja. -odpowiedział równie cicho. Wiedząc, że nikt tego nie zobaczy, splotli swoje palce.

********

HARRY

Lekcja jak zwykle była nudna. Draco już zmierzał do drzwi, gdy nagle usiłując zrobić to samo potknąłem się o moją torbę i upadłem, jak można się domyśleć, na blondwłosą piękność. I taka była sytuacja, że leżeliśmy na sobie w samym środku sali. Przez chwilę, osłupieni wpatrywaliśmy się sobie w oczy. Wspominałem już jakie ma cudne, błękitne tęczówki? Po dziesięciu długich sekundach, oderwaliśmy się od siebie.

-Uważaj jak łazisz, Potter. -powiedział i poprawiając ubranie, wyszedł z sali. Blaise przyglądał się całej sytuacji z zaciekawieniem.

Mam nadzieję, że rozdział się spodobał i długość jest okej. :)
Vote + Kom = Motywejszon ♡
Pozdro! :D

Draco Malfoy - Totalnie GłupieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz