Champter I

2.1K 96 12
                                    

Pewnego zimowego dnia, a dokładniej 26 lutego, w najzwyklejszym domu na łóżku wylegiwała się solenizantka. Była to Marinette przyjazna dziewczyna z sąsiedztwa, która była po uszy zakochana w Adrienie - bożyszczu nastolatek. Za każdym razem, gdy obok niego się znalazła od razu wpadała w panikę, oraz nie wiedziała jak powinna się zachować.
Leżąc tak na łóżku zastanawiała się nad decyzją, której jeszcze wczoraj była na 100% pewna, a mianowicie chciała w końcu wyznać swoje uczucia. Marinette jednak bała się odrzucenia i wyśmiania z jego strony, w końcu on przystojny, bogaty model który może mieć każdą. Wiedziała, że powinna już dawno temu się odkochać, jednak jakąś nieznana jej siła przyciągała ją do Adriena.
-Marinette nie powinnaś z rana zastanawiać się nad takimi rzeczami - skarciła samą siebie w myślach

Dziewczyna przekręciła się na drugi bok, po spojrzeniu na zegarek stwierdziła że powinna zacząć się szykować - w końcu tylko raz ma się 16 urodziny. Imprezę skrzętnie planowała od 3 miesięcy, chciała mieć wszystko pod kontrolą, ponieważ to miał być jej dzień.

Po wykonaniu porannej toalety i przejrzeniu się w lustrze, postanowiła zjeść śniadanie, jako że nie była specjalnie fit zjadła płatki z mlekiem.

Po posiłku udała się do swojego pokoju, od razu odsłaniając okna. Pokój od razu nabrał barw.
Marinette podeszła powoli do szafy zastanawiając się co na siebie ubrać.
-Może tą granatową do ziemi? Nie, może jednak zieloną przed kolano, ten kolor mi jednak nie pasuje - mówiła do siebie coraz częściej wzdychając - albo tą, którą dostałam w prezencie od rodziców?

A była to czerwona sukienka z czarną koronką, sięgająca długością do połowy uda.

Ta ostania opcja najbardziej jej przypadła do gustu, mimo że była delikatnie za krótka jak na jej standardy. Dopasowała do niej czarne buty na lekkiej kolumnie.

Następnie udała się w stronę toaletka stojącej niedaleko dość dużego okna z widokiem na miasto. Zrobiła delikatny makijaż i zakreciła loki na prostownicy. Sprawdziła godzinę, była już za dwadzieścia piętnasta, a zważając na to że była sobota to był wyczyn że dała radę się tak szybko wyszukiwać. Marinette była typem leniucha, potrafiła spać nawet do 16, budziła się tylko po jedzenie i do toalety za potrzebą.

Znowu zaczęła rozmyślać hak to będzie na przyjęciu, które miało się rozpocząć o 18 w miejscowej kręgielni. Miejsce to nie było w najgorszym stanie, ani też najlepszym, ale miało swój unikalny klimat. A ta dziewczyna doceniała wszystko w co ktoś włożył swoje serce.
Z delikatnym uśmiechem na ustach spojrzała na Tikki jej malutką przyjaciółkę, która jeszcze spała w najlepsze.
Myśli Marinette znowu zeszły na tor o nieosiągalnym dla niej chłopaku. Może jak Biedronka - swoje alter ego potrafiła by go w sobie rozkochać, ale nie potrafiła by żyć w kłamstwie.
Razem z nią współpracował inny bohater nazywany Czarnym Kotem przez swój kostium. Czasami zdawało się jej, że kogoś on przypomina. Pewne gesty, uśmiech a nawet sposób bycia, lecz nie potrafiła go z nikim połączyć. Choć miała pewne podejrzenia wolała się najpierw upewnić niż przyznać się, że czarny kot przypomina jest Adriena.
Pogrążyła się w dalszych myślach, nie wiedząc jak powinna spożytkować czas, który jej pozostał do imprezy.

****************************
Witam każdego, możecie zauważyć, że zajęłam sie poprawianiem tego tworu. Nie mogłam już patrzeć na tego raka więc ten tego. Wszystkie rozdziały powinnam poprawić do końca września. Jeśli widzicie jakieś błędy proszę napisać w komentarzu chętnie przyjmę pomoc jak i konstruktywną krytykę.
Jeśli chciały ktoś popisać zapraszam ja nie gryze 😁😁

Wyścig z czasem //Miraculum(w Trakcie Poprawek) Where stories live. Discover now