20.Tajemniczy grób

8.5K 489 8
                                    

Zabrałam wszystkie rzeczy z szatni, wyszłam ze szkoły i ruszyłam w stronę domu z ponurymi myślami.

Myślałam o Alexie i jego dziwnym zachowaniu.
Zraniły mnie jego słowa, ponieważ wyszło na to że jestem jakąś alkoholiczką i kłamczuchą. Wiem że trochę wypiłam, ale mam mocną głowę i nawet w stanie upojenia alkoholowego nie mogłabym wymyślić takich rzeczy. Oczywistością było dla mnie że chłopak kłamał. Widziałam na jego twarzy ulgę, kiedy "przyznałam" mu rację. Usilnie starał się wmówić mi ze nie byłby w stanie powiedzieć takich rzeczy.

Jakby trudno mu było przyznać do jakichkolwiek uczuć-pomyślałam usilnie się nad tym zastanawiając.

Tak, jego zachowanie było zdecydowanie dziwne, niewytłumaczalne i prawdopodobnie powinnam z nim zerwać kontakt, ale problem w tym że nie mogłam...

Chociaż nie wiem dlaczego.

Coś mnie przyciągało do tego chłopaka, nie potrafiłam sobie wytłumaczyć co.

Może to wynika z czystej ciekawości poznania powodów jego zachowania.

Albo z czegoś zupełnie innego.-podpowiada mi złośliwy głosik w głowie, którego szczerze nienawidziłam.

Wkurzona kopnęłam leżący kamień, ale zrobiłam to za mocno przez co z moich ust wyleciał stos przekleństw.

-Młode damy nie powinny tak się wyrażać.- usłyszałam kobiecy głos za plecami, dlatego szybko się odwróciłam, aby ujrzeć rozmówcę.

Była to niska staruszka o ciepłym uśmiechu i pięknych niebieskich oczach. Odwzajemniłam jej uśmiech i powiedziałam:

-Cóż, zdarzają się dni w których nawet zwykły, biedny kamyczek potrafi zdenerwować.- powiedziałam na co staruszka uśmiechnęła się jeszcze szerzej ukazując przy tym dołeczki.

-Też idziesz na cmentarz, dziecko?-spytała, a ja zaskoczona zaczęłam rozglądać się po okolicy.

Cholera, przez ten natłok myśli nawet nie patrzyłam na drogę. Faktycznie było widać zarys cmentarza, który był oddalony o jakieś 50 metrów. Pewnie chciałam odwiedzić grób taty. Bardzo go kochałam i ciężko przeżyłam jego śmierć jako 5-cioletnia dziewczynka, a do tej pory starałam się go odwiedzać jak najczęściej i lubiłam przyjeżdżać tu kiedy coś mnie nękało.

-Tak, przyszłam odwiedzić ojca.- odpowiedziałam na pytanie kobiety.

-Och jak dobrze się składa pójdziemy razem, poznasz moją rodzinę.-powiedziała uśmiechnięta.

-Rodzinę?-spytałam już lekko zmieszana.

-Oj tak tak, to poczciwi ludzie, bardzo ci się spodobają.-stwierdziła zachwycona klaszcząc energicznie w dłonie.

Uniosłam brwi, ale tego nie skomentowałam.

Szliśmy jeszcze kilka minut, rozmawiając o pogodzie, dopóki staruszka nie zatrzymała się nagle.

- Są tutaj.-powiedziała uśmiechnięta, a ja zaczęłam się rozglądać, poszukując jej członków rodziny.

-Gdzie?-spytałam ciągle się rozglądając.

Kobieta już kompletnie mnie zignorowała i zaczęła przechodzić od grobu do grobu od czasu do czasu krzycząc:

-Hej Billy świetnie wyglądasz, Emily jak miło cię widzieć, Katie jak się czujesz? Stephen...

Stałam tam osłupiała, darząc staruszkę współczującym wzrokiem. Widocznie kobieta nie umiała sobie poradzić ze stratą bliskich, co było dla mnie bardzo smutne i przygnębiające. Trudno mi było na to patrzeć.

-Proszę pani...- zaczęłam, ale staruszka nie zwracała na mnie najmniejszej uwagi dalej rozmawiając ze sobą.-Proszę Pani tu nikogo nie ma.

Starsza kobieta spojrzała na mnie zszokowana.

-Jak to? O czym ty mówisz, dziecko?

- Przykro mi proszę Pani, ale pani rodzina... odeszła...

-Nie prawda- oznajmiła stanowczym tonem.-Stephen powiedział że zaraz wróci z dziećmi... To niemożliwe, po prostu się spóźniają... On zawsze to robił... Przeżywałam go od spóźnialskich.-mówiła z uśmiechem, lecz nagle on zniknął a twarz staruszki pobladła.- Ale... Nie... On nie mógł....

-Przykro mi-powiedziałam już z łzami.

-Jak to się mogło stać? Jak mogłam zapomnieć?- spytała sama siebie zdezorientowana.-To niemożliwe żeby mnie zostawił...

-To wbrew jego woli.

-To niemożliwe.-powiedziała zszokowana.-Jjak mogłam zapomnieć?

-Musi pani iść do domu. Spokojnie, odprowadzę panią.-zapewniłam szybko.

Kobieta kiwnęła powoli głową, po czym zaczęła się kierować w stronę wyjścia.

-Poczeka pani na mnie chwilkę? Muszę iść po torebkę, zaraz wrócę.-powiedziałam, a kobieta kiwnela na znak zgody.

Szybko pobiegłam do ławki gdzie zostawiłam torebkę.

Kiedy dotarłam na miejsce zabrałam zagubiony przedmiot i już miałam odejść, lecz moją uwagę zwrócił nagrobek leżący naprzeciw ławki.

Omal nie opuściłam torebki, kiedy przeczytałam napis umieszczony na grobie. A głosił on:

Paul Morgern
zmarły 01.01.2015r.
lat 15




------------------------------------------------

Wena wena, a raczej jej brak.... Czasu też brak....

Przepraszam za spóźnienie.

Miłego czytania.

NIGDY SIĘ NIE PODDAMحيث تعيش القصص. اكتشف الآن