Rozdział 1

62 6 2
                                    

Tego dnia wróciłam ze szkoły z dość dobrym humorem, bo przez dziesięć sekund widziałam chłopaka, który mi się podoba, nie dostałam żadnej jedynki, a za oknem świeciło słońce.
- Jestem! – krzyknęłam, rzucając plecak w przedpokoju i ściągając moje ulubione, czarne vansy.
Moja mama wyszła z kuchni i stojąc w progu, zaczęła wymachiwać mi jakąś kartką przed nosem.
Szkoda, że mój ojciec miał te zmiany, z których wracał dopiero późno w nocy i nie było go większość dnia – przynajmniej on potrafił utrzymywać moją mamę przy zdrowych zmysłach.
- Co na obiad? – zapytałam beztroskim tonem, ściągając bluzę.
Uniosła brew i wyprostowała kartkę tuż przed moją twarzą.
- Co to? – spojrzałam na nią w końcu poważnie, głęboko wzdychając w duchu.
- Kartka z twoimi proponowanymi ocenami na koniec roku, koleżanko.
Zajrzałam jej przez ramię, próbując dojrzeć z jakich garnków paruje, przez co mogłam zgadywać, co dziś na obiad.
- No i?
- No i? Same tróje!
Spojrzałam na moją mamę, a potem na kartkę.
- Ale z tego co widzę... - przejechałam palcem przez całą listę. – Żadnego zagrożenia! – uśmiechnęłam się szeroko, moja mama jednak postanowiła zmierzyć mnie dość chłodnym spojrzeniem.
- Wiesz, że twoja siostra ma same piątki i płacze, kiedy dostaje czwórę, a ty cieszysz się z trój?!
Przewróciłam oczami.
- Mamo, ona jest w czwartej klasie. – powiedziałam, akcentując ostatnie słowa i patrząc na nią spod byka. – To co na ten obiad?
Ręce jej opadły, kiedy wyminęłam ją i weszłam do kuchni, podchodząc do kuchenki.
- Nie możesz być raz dobrym przykładem dla swojej siostry? – zapytała, odwracając się do mnie.
Podeszła do kuchenki i pacnęła mnie w dłoń, kiedy próbowałam włożyć palec do sosu.
- Gorące.
- Daj spokój mamo. Przecież nie ćpam, nie chodzę ubrana jak ladacznica, a na imprezy chodzę tylko jeśli naprawdę muszę. Zawsze wracam do domu o umówionej porze i jeszcze nigdy nic nie ukradłam. Więc nie narzekaj – spojrzałam na nią, unosząc wskazujący palec do góry.
Złapała go w swoją dłoń i zmrużyła oczy.
- Ale to nie znaczy, że musisz być poniżej przeciętnej. I znowu zawalasz matmę!
Zmarszczyłam czoło i zrobiłam załamaną minę.
- No wiem, ale te dwie jedynki są poprawione, ona po prostu nie sprawdziła jeszcze tych sprawdzianów.
Uniosła brew, patrząc na mnie z niedowierzaniem.
- No przysięgam. – mruknęłam zrezygnowana.
Pokręciła głową i klepnęła mnie w ramię.
- Nałożyć ci obiadu? – zapytała, a ja w duchu podskoczyłam z radości.

Usłyszałam dzwonek i natychmiast podniosłam się z krzesła. Nie słuchałam, co ciekawego mamy zadane na następną lekcję, po prostu musiałam wyjść. Przed klasą jak zwykle siedziała moja skromna grupka przyjaciół, która głośno się z czegoś śmiała. Podeszłam do nich z markotną miną, co od razu przykuło uwagę jednego z nich.
- Co, znowu ci nie poszło? – zapytał Dylan.
Przewróciłam oczami i usiadłam obok niego.
- Uwzięła się, jędza jedna. – mruknęłam pod nosem i schyliłam się, żeby zawiązać sznurówkę.
Kiedy kłótnia z nienawidzoną nauczycielką dalej świdrowała na wylot mój mózg, oparłam się ramionami o kolana i złapałam za głowę.
- Oh, nienawidzę pani Willis!
Rozmowy moich przyjaciół ucichły, a ja czując na sobie ich niezręczny wzrok, uniosłam głowę.
Dylan napompował policzki i wybuchł swoim charakterystycznym, zachrypniętym śmiechem, a Tayler zaczął klaskać w ręce. On zawsze miał swego rodzaju hiperwentylację, której nie mógł opanować, więc jego śmianie się ograniczało się właśnie do klaskania, a nie wydawania dźwięków.
Spojrzałam jednak przed siebie, bo czułam, że ktoś nade mną stoi.
Szare dresy, delikatnie opinające umięśnione łydki, biała koszulka z krótkim rękawkiem i luźno zawieszony plecak na ramieniu.
Przełknęłam ślinę, kiedy zobaczyłam, jak sam Alex Willis mruży na mnie swoje oczy. Potem jednak dołączył do moich przyjaciół, którzy wycierali łzy.
Dylan poklepał mnie po plecach.
- Wiesz, gdybyście w końcu się ogarnęli i zostałabyś dziewczyną Alexa, nie miałabyś takich problemów jak zagrożenie z matmy.
Wiedziałam, że robił to specjalnie, by mnie przed nim ośmieszyć. Dlatego gdy tylko poczułam ciepło na policzkach, walnęłam go w ramię i wstałam, by z resztą godności odejść na resztę lekcji.
- No Olivia, daj spokój!
Nie miałam humoru na ich droczenie się. Nie dzisiaj. A tym bardziej nie przy Alexie Willisie.
Sytuacja była na tyle skomplikowana, że potrafiłam być najgłośniejszą dziewczyną na korytarzu szkolnym, śmiejącą się ze wszystkiego, żartującą, żywą duszą towarzystwa, dopóki w pobliżu nie znalazł się Alex Willis – mój obiekt westchnień od kilku miesięcy. Może to dziwne, ale zauważyłam go dopiero, gdy mama kupiła mi okulary. Zawsze razem z przyjaciółmi siadaliśmy w ostatnim rzędzie na trybunach, więc jedyne co widziałam, to zamazane, biegające za piłką kropki. Aż pewnego słonecznego dnia zauważyłam również jego – najszybszego, najwyższego i najlepiej zbudowanego kapitana w historii tego klubu.
Cholera, miał w sobie to coś. A najlepsze było to, że nie był tylko pustą masą mięśniową, a dość godziwie obdarzonym intelektem chłopakiem z ambicjami.
No ale miał jedną wadę – jego mamą była nauczycielka matematyki, która mnie nienawidziła.
Nie no, żartuję, to akurat nie wada.
Trzymał się w towarzystwie moich przyjaciół od pewnego czasu i zdawało się, że kiedy tylko pojawiałam się na horyzoncie, milkł i zaszywał się w swojej pięknej aurze.
Cóż, ze mną działo się to samo.
Czy próbowałam zagadać? Oczywiście, że tak, po kilku dniach nawet prawie dochodziło do pocałunku, po czym budziłam się spocona w łóżku z mocno bijącym sercem.
Oh życie, dlaczego to musi być takie trudne?
I cały czas zadawałam sobie pytanie : czy to możliwe pokochać kogoś, kogo się nie zna na wylot, ale nie można oderwać wzroku od jego oczu, od koloru jego duszy? Czy to pożądanie, potrzeba bliskości, ciekawość drugim człowiekiem, obawa przed samotnością, czy to naprawdę miłość? Skąd ludzie to wiedzą?
Potrafiłam nie spać pół nocy, leżąc z słuchawkami w uszach, gapiąc się w sufit, słuchając chwytliwych piosenek Taylor Swift i wyobrażać sobie różne scenariusze z Alexem Willisem w roli głównej.
Zasypiałam w końcu, z uśmiechem na ustach, lub mokrą poduszką od łez i budziłam się nad ranem z mocno podkrążonymi oczami, przeklinając siebie za głupotę, a Alexa za perfekcyjność.
Oh, słodki świecie, losie, który za obiekt żartów wybrałeś sobie mnie – czy to kiedyś miało się skończyć?
Zdawało mi się, że odpowiedź na to pytanie znajdę szybciej, niż myślałam.

Kiedy wróciłam do domu i ogarnęłam te wszystkie rzeczy, które zwykle ogarnia się po powrocie do domu, usiadłam przed komputerem i włączyłam ulubioną playlistę, składającą się głównie z utworów fortepianowych. Otworzyłam książkę do historii i głośno westchnęłam. Nie zdążyłam przeczytać pierwszego akapitu, kiedy usłyszałam ten krótki, irytujący dźwięk czatu.
Dylan : Zła jesteś?
Przewróciłam oczami i zamknęłam książkę, kładąc ją na bok. To oficjalnie oznaczało, że starczy nauki na dziś.
Ja : Niby o co?
Dylan : Za to dokuczanie, twoje odejście było dziś dość teatralne xd
Parsknęłam śmiechem.
Ja : Jakbym nigdy wcześniej tego nie robiła.
Dylan : No w sumie to był pierwszy raz xd
Ja : Podobało ci się? xd
Dylan : To był najlepszy pierwszy raz w moim całym nędznym życiu.
Pokręciłam głową, śmiejąc się.
Dylan był człowiekiem, z którym znałam się od zawsze. Mieliśmy identycznie czarny humor, a sarkazm był naszym drugim imieniem. Zawsze wiedział, co chcę powiedzieć, kiedy mówię połowicznie. Zawsze wiedział, które towarzystwo mi nie pasuje i dlaczego. Byłam raczej wybrednym typem osoby. On był bardziej tolerancyjny.
Jakoś nigdy nie mogłam znaleźć sobie koleżanek na stałe. Dlatego trzymałam się w węższym lub szerszym gronie chłopaków. Nie ważne kiedy i gdzie – zawsze był tam Dylan.
No i zawsze mogłam na niego liczyć.
Dylan : Pożyczysz mi na jutro podręcznik z historii?
A on oczywiście mógł zawsze liczyć na mnie.

Cześć, witam, robię to co zawsze wychodzi mi najlepiej czyli publikuję mega spontan w dzień moich urodzin (to prezent ode mnie)
A moja prośba jest taka żeby powiedzieć mi z głębi szczerego serca która okładka jest lepsza? (Serio zależy mi na waszej opinii) :D
Pozdrawiam i liczę na komentarze albo chociaż gwiazdki, z góry dziękuję !

Cześć, witam, robię to co zawsze wychodzi mi najlepiej czyli publikuję mega spontan w dzień moich urodzin (to prezent ode mnie)A moja prośba jest taka żeby powiedzieć mi z głębi szczerego serca która okładka jest lepsza? (Serio zależy mi na waszej...

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
Do końca świata - Dylan O'Brien FanficWhere stories live. Discover now