Wy

57 0 2
                                    

Z łóżka dosłownie wyrzucił mnie Loki, za mocno oparł ciało o dolną część łóżka i stanęło prawie pionowo.

- ło kolego! To Ty masz taki czadzior?

- Cześć Loki, miło Cię widzieć.

Poczułem piękny zapach.

- Mirage pozwoliła sobie zajrzeć do lodówki i właśnie robi śniadanie.

Wstałem, tak w samych krótkich spodenkach spałem. Zwykle przyzwyczajony do samotności albo obecności któregoś z rodzicieli nie miałem poczucia mniejszej części ubioru. Wszedłem tak do kuchni. Jak dziewczyna zmierzyła moją postać wzrokiem szybko wygoniła mnie do łazienki, żebym ogarnął swoją osobę.
Ciekawe jakby zareagowała jakbym nic na sobie nie miał.

- Celty telefon Ci dzwoni!

Wyszedłem teraz w dłuższych spodniach, bez koszulki do kuchni po urządzenie. Teraz się nie czepiała.

- Kątny przy telefonie, słucham.

To Li, kazała dać rozmowę na głośno mówiący.

- Moi drodzy waszą pierwszą misją jest odnaleźć Winną, wskazówki będą wyświetlane na waszych znamionach, oczywiście nie za często i niezbyt długo. - mówiła ze spokojem.

- A druga? - spytałem.

- dowiecie się jak wypełnicie pierwsze zadanie.- rozłączyła rozmowę.

- wredne babsko.- syknął chłopak.

Na naszych znamionach wyskoczyła mapka, każdy z nas ma swój numerek ja jestem K4, Loki to G1, Mirage S2 i Maki ma numer W3. To nasza nie obecna towarzyszka była dość spory kawałek od nas.

- Ciekawe czy wie o tym zadaniu.

- dobre pytanie, bo zołza jeszcze zacznie uciekać.

- ubieraj buty i biegniemy.- chwyciłem jeszcze bluzę na wszelki wypadek.

Na dworze co? Pada. Jeszcze szybko ubrałem tę bluzę na gołą klatę, bo przecież czasu nie było żeby ubrać coś porządnego. Gres prowadził, jest na prawdę mocno wysportowany. Dziewczyna po kilkunastu metrach zaczęła tracić siłę, bez namysłu wziąłem ją na barana, cały czas dotrzymywałem kroku sportowcowi.

- Dziwna ta kobieta nie?

- w sumie ma swoje zalety.- powiedziałem.

Spojrzał na mnie pytającym wzrokiem.

- no co? Kobieta o niezłych kształtach.- wytłumaczyłem.

- mnie ciekawi co ukrywa za tym, że kogoś zabiła.- szepnęła Mirage.

Poczuliśmy ból w okolicy biodra, mocny przeszywający. Gres prawie zaliczył przez to wejście w płot. Straus cicho pisnęła przy czym mocno wbiła paznokcie w mój bark. Gdybym nie miał pasażera to pewnie wpadłbym w słup od latarni.

- Co to było?!

- Maki oberwała! - pisnęła Straus.

- Cholera! Szybciej Loki!- warknąłem.

Jeszcze tylko jedna przecznica i będziemy mogli ją obronić. Wpadłem na betonowy deptak, oczywiście przyciąganie załatwiło mi zdarte kolano, nie zwracałem na to uwagi, biegłem ile sił.

- Kątny! Widzisz ją?!- krzyknął z górnej części deptaku.

- Nie! A Ty?!

Brzuch dostał ogromny cios, aż wybiłem się z rytmu a przyjaciółka prawie mi spadła. Gres tym razem wytrzymał.

BliznaWhere stories live. Discover now