25

17.8K 1.1K 126
                                    

Dopiero co przekroczyłam próg szkoły, ale już wiedziałam, że ten dzień nie będzie dobry.

Ostatnio żaden nie był.

Chociaż ta rozmowa z Dylanem wynagrodziła mi na prawdę wiele. Wiele, ale nie wszystko.

- Tak strasznie się martwiłam. Wróciłam potem do szpitala, ale ciebie już nie było! Zapytałam się lekarek o to, czy cię widziały, a większość nawet nie wiedziała o kogo chodzi!- poczułam jakże znajome perfumy i już wiedziałam, że za mną stoi moja przyjaciółka. Jednak wracając do tego, co powiedziała. Jak to możliwe, że większość osób nie wiedziała o kogo chodzi? Chyba powinny znać swoich pacjentów. Przynajmniej kojarzyć. Wiem, że pewnie było ich tam mnóstwo i nie mogę mieć zbyt wiele wymagań, ale bez przesady.

- Jest okej- przytuliłam się do dziewczyny.

- Gdzie teraz mieszkasz?- nie chciałam odpowiadać na to pytanie. Jednak okłamywanie najlepszej przyjaciółki naprawdę nie jest dobre. Każdy chyba wie, że kłamstwo nigdy nie prowadzi do niczego dobrego.

- U chłopaków- powiedziałam przez zaciśnięte zęby.

- Czekaj, co?- popatrzyła na mnie niezrozumiałym wzrokiem- Chyba nie mówisz poważnie.

- Przecież musiałam u kogoś się zatrzymać. Nie mogę spać na ulicy!- ostatnie zdanie powiedziałam podniesionym tonem. Nie chciałam. Na prawdę. Czy to dziwne, że wolałam spać w normalnym łóżku?

- Jeśli masz pretensje do mnie o to, że moja mama się nie zgodziła...- otworzyłam usta, żeby jej przerwać, ale w ostateczności nie ja to zrobiłam. Analizując jej kolejne wypowiedzi zdawałam sobie sprawę z tego, że ostatnio kłóciłyśmy się coraz częściej. Co mimo wszystko chyba nie było trudno zauważyć, nawet będąc zwykłym obserwatorem.

- Musimy pogadać- teraz Albert będzie już wszędzie za mną chodził? Jednak wszystko, żeby w tej chwili móc uwolnić się od przyjaciółki. Cholera, jak to dziwnie brzmi.

- Przejdźmy na bok- wyszeptałam. Blondynka posłała mi mordercze spojrzenie, mówiące ''jeszcze z tobą nie skończyłam'' albo ''jak możesz mieć przede mną jakiekolwiek tajemnice'' Nie ona miała najgorzej.

Chłopak podszedł pod salę z matematyki. Była ona na drugim końcu korytarza, więc tam na pewno Miley nie mogła nas usłyszeć.

- Jeśli chodzi o twoją przyjaciółkę...

- Nie chcę teraz o niej rozmawiać- powiedziałam stanowczo.

- Ona i tak bardzo dużo wie. Do teraz więcej od ciebie- skrzyżowałam ręce na piersiach. Czyli jest bardziej poinformowana ode mnie? Super- Nie było okazji, żeby ci wszystko opowiedzieć.

- No jasne, tylko kilka lat w tej samej szkole- prychnęłam.

- Pozwolisz mi się wytłumaczyć?- Albert był nie do pokonania.

- Zawsze- mimo tego, że na moją twarz wpłynął sztuczny uśmiech, to byłam na prawdę bardzo ciekawa. Co takiego może mi powiedzieć chłopak?

- Zacznę od początku, ale mi nie przerywaj- popatrzył na mnie, a ja w ramach potwierdzenia pokiwałam głową- Okej.

- Tak?

- Wszystko zaczęło się, gdy miałem 15 lat. Moi rodzice byli zawsze bardzo biedni, a co za tym szło? Ja później także byłem. Wszyscy mówią, że pieniądze szczęścia nie dają. Tylko, że to jest nieprawda. Ludzie to wiedzą i sami się okłamują, co jest wręcz śmieszne.

- Albert, przecież- chciałam zaprzeczyć, ale czy on przypadkiem nie mówi prawdy?

- Miałaś mi nie przerywać- pokręcił głową i wrócił do kontynuowania- W szkole niektórzy zaczęli się śmiać, to już przecież 10 klasa.

No tak. Był taki moment, że chłopak wycofał się z życia szkolnego. Całkowicie. To było do zauważenia nawet jeśli się z nim nie przyjaźniło. Chyba przegapiłam moment, w którym inni się z niego śmiali.

- Pewnego razu, gdy wychodziłem ze szkoły wpadłem na jakiegoś faceta. Był może w wieku mojego taty, trochę młodszy. Sam nie wiem jak to się stało, ale zaczęliśmy normalnie rozmawiać. Było przyjemnie, więc umówiliśmy się na kolejne spotkanie. Clary wiem, że teraz masz skojarzenia, ale nie o to chodzi!- musiałam się zaśmiać. To na prawdę dziwnie brzmiało i nic na to nie poradzę.

- Mów dalej.

- Kiedyś zapytałem go o pracę. Tylko się rozejrzał wokół czy nikt nie podsłuchuje i powiedział mi.

- Był dealerem- powiedziałam pod nosem.

- Tak. Na początku byłem zaskoczony. Tak po prostu mi o tym powiedział jakby to nie było nic złego. Dodał, że zarabia całkiem niezłe pieniądze- wtedy podjąłem decyzję. Chciałem być taki jak on. Trwało to jakiś czas. Dzięki temu mogłem poznać na prawdę znanych i szanowanych ludzi. Oczywiście tych od czarnego rynku. Potem zaprzestałem dealerki i stałem się szpiegiem. Właściwie dla każdego. Wiem, że gdybym podpadł to byłoby nieciekawie, ale to były jeszcze większe pieniądze. Byłam zawsze dobrze poinformowany i to sprawiało, że miałem nad większością przewagę. Ach pominąłem jeden dosyć ważny szczegół- chłopak podrapał się po głowie- Była jedna osoba, która mnie przejrzała. Dylan. Do teraz jakoś za mną nie przepada.

- Jego też szpiegowałeś?- przecież gdyby O'Brien zorientował się, że ktoś zrobił mu coś takiego to przeciwnik od razu skończyłby w trumnie. Wiedziałam to. 

- Nie. To byłoby najgorsze co mógłbym zrobić. Nie byłem aż taki głupi- oparł się o ścianę- Jednak wystarczy, że się zorientował. Miał mnie w garści. Mogłem stracić wszystko. Od tamtego moje życie jest ciągle w jego dłoni- zaśmiał się ponuro.

- No dobrze, ale czy jest coś dalej?

- Właśnie tak poznałem Kate i to ona cię porwała. Przeze mnie- westchnął, a ja wstrzymałam oddech.

- Nie, to przez...

- Możesz tak myśleć, ale to moja wina. Wiem o esemesach. Jak już mówiłem, wiem o wszystkim. Kate zabiła tego faceta, który postanowił się trochę pobawić. On chciał cię tylko nastraszyć. Był zbyt wielkim tchórzem, żeby wyjść ze swojego ukrycia. Ten esemes w klasie, chyba pamiętasz.

- To była twoja robota?

- Właśnie. Nie chciałem tego, ale...

- Nie mów już nic. To było- z trudem kontynuowałam. Jak on mógł mi to zrobić?- Co z panią Donovan?

- Kate jest ponad. No i jest ciocią Dylana.

Ktoś się tego spodziewał?

Polecacie książkę fangirl?

snap; kristyphore

Dreams faded || Dylan O'BrienWhere stories live. Discover now