Marinette
Byłam zajęta nauką na kartkówkę z chemii, gdy z dołu dobiegł do mnie rozzłoszczony głos taty. Był on zazwyczaj niezwykle opanowaną osobą, więc jego zły ton był dla mnie niemałym zaskoczeniem. Podniosłam nieco klapę w podłodze, by móc lepiej słyszeć, co się dzieje.
- Mówię ci, Sabine, jeszcze jedna taka sytuacja, a ten chłopak nigdy więcej nie postawi nogi w naszej cukierni.
Nastała chwila ciszy, jednak tata szybko ją przerwał.
- Co z tego, że to klient? Wypluł ciastka na podłogę na moich oczach! Bezczelny dzieciak! Dzisiejsza młodzież nie ma za grosz wstydu! – Wypuścił głośno powietrze z płuc, słuchając, co ma mu do powiedzenia mama przez telefon. – Dobrze, czekam na ciebie, Sabine. Wracaj szybko z zakupów.
Tata westchnął raz jeszcze.
Przez szparę zobaczyłam, że siada na kanapie w salonie. Jego szerokie ramiona unosiły się co kilka sekund w górę w rytm ciężkiego oddechu.
Miałam zamiar zejść do niego i go pocieszyć, lecz wtedy podleciał do niego ciemny motyl i zlał się z jego telefonem w jedno. Tata wyprostował się gwałtownie, a przed jego twarzą pojawił się promień światła w kształcie motyla. Mężczyzna po minucie ciszy skinął głową i wstał.
- Nie – wykrztusiłam.
Ciało ojca pokryła czarna ni to mgła ni to smoła, a moment później nie widziałam już mężczyzny, który mnie wychował, a kolejną ofiarę Władcy Ciem.
*** *** ***
Nie wiedziałam, jak nazywać swojego ojca. Zwłaszcza, że teraz biegłam za nim w postaci Biedronki. Nie mogłam krzyknąć do niego „tato"; jedyna możliwość to zawołanie go po imieniu.
- Panie Tomie!
- Nie jestem Tom, od teraz nazywam się Piekarz! A ty mi zawadzasz! – ryknął mężczyzna, a potem popatrzył się na mnie pogardliwie.
Ku mojemu zdziwieniu z nikąd w jego ręce pojawił się skórzany bicz, którym zamachnął się na mnie. Skórzany pas już miał owinąć się wokół mnie, ale coś pchnęło mnie na bok. Coś dużego. I czarnego. Poturlałam się z postacią kilka metrów dalej. Skupiłam swój wzrok na twarzy mojego wybawcy, i kto nim był?
- Witam ponownie, Kropeczko. – Czarny Kot wyszczerzył do mnie zęby w uśmiechu.
- Witam, Kiciusiu – odwzajemniłam gest.
- Skąd znasz imię tego gościa? – zdziwił się blondyn.
- Ja... Eee... - zaczęłam. – Czy mógłbyś ze mnie zejść? – spytałam z niekrytą irytacją, zarazem zmieniając temat.
Czarny Kot zachichotał nerwowo i podniósł się prędko, a potem pomógł mi wstać.
Rozejrzałam się dookoła, ale Piekarza już nigdzie nie było. Nie wiedziałam, co chce on zrobić, ale nie miałam wątpliwości, że nie będzie to nic dobrego.
- Skąd znasz imię tego gościa? – ponowił pytanie Kot.
Dlaczego on nigdy nie wiedział, kiedy siedzieć cicho?
- Tak jakoś...
- Czyżbyś znała go w normalnym życiu? – Spojrzał na mnie wymownie.
- Kocie, błagam. Kto nie słyszał o Tomie Dupain, najlepszym piekarzu i cukierniku w mieście? – próbowałam jakoś wybrnąć.
- Tu masz rację.
YOU ARE READING
MIRACULOUS Pewnego dnia
FanfictionPewnego dnia. Właśnie wtedy. Wydarzenia obiorą własny bieg, a ich spojrzenia zetkną się na samym tego początku. Wznieci się burza. "Pragnęliśmy rozmawiać z Przeznaczeniem, które nie znało żadnej Litości". Oparte na pierwszym sezonie serialu ''Miracu...