Rozdział 2 - Szkła

12 1 0
                                    

Otworzyłam oczy.

Wszystko mnie bolało. Nie miałam siły ruszyć żadną częścią ciała. Leżałam na łóżku. Nic nie pamiętałam. Tylko strach i ciemną postać. Utkwiłam wzrok w suficie. Był oliwkowy i lekko niewyraźny. Zamknęłam oczy. To niczego nie zmieniło, wciąż było mi słabo. Jednak musiałam się ruszyć, prawda? Najchętniej pozostałabym tu i zapadła w sen, ale nie mogłam. Zmusiłam się do podniesienia z łóżka do pozycji siedzącej. Czułam dreszcze na plecach i miałam wrażenie, że zaraz zwymiotuję. Powoli oddychałam. Gardło mnie kłuło i chyba miałam chrypę. Przymknęłam oczy. Spróbowałam podnieść się z łóżka. Wstałam po czym otworzyłam oczy. Wszystko się ruszało: szafka, dywan, ściana, dosłownie wszystko! Widziałam niewyraźnie. Zamknęłam oczy i opadłam na łóżko. Położyłam się z nadzieją, że zaraz poczuję się lepiej. Moja głowa! Pulsowała i kłuła. Co się wtedy stało? Podniosłam dłonie i przykryłam nimi twarz. Gdzie ja w ogóle jestem? Oderwałam ręce od głowy. Zmroziło mnie. Ciekawe jak wyglądała moja twarz. Wyraz niedowierzania, strachu i niepokoju mieszały się niczym farby. To nie były moje ręce. Te dłonie... większe, z dłuższymi palcami, ciemniejszą skórą, krótkimi paznokciami, nie posiadały wystających kostek przy nadgarstkach, a żyły mocniej się odznaczały. To nie mogła być prawda. Miałam nadzieję, ze to tylko iluzja, fatamorgana, przewidzenie, cokolwiek byle nie rzeczywistość. To nie były moje ręce, a ręce mężczyzny. Położyłam je na łóżku. Nieobecnym wzrokiem patrzyłam na sufit. Było jedno wyjaśnienie. Te ręce, niewyraźny wzrok, ból w ciele i wrażenie, że urosłam. To Aliogenus.

- Wstałaś? – usłyszałam niewinne pytanie.

Spojrzałam w kierunku z którego doszedł głos. Stała tam. Persona. Miała inną postać, ale tą kojarzyłam. Kobieta. Drobna, płaska, ale z niezłym tyłkiem. Brązowe, krótkie włosy, orzechowe oczy, zadarty nos, cienie pod oczami... cała ona. Dlaczego ,,cała ona''? W takiej postaci najdłużej przebywała przy mnie. Przynajmniej podobnej. Teraz miała okrąglejsze barki, mocniej wystający podbródek oraz mniejsze uszy. Persona...

- Co się... - powiedziałam i zamilkłam.

Mój głos. Był taki inny. Nie lubiłam swojego poprzedniego. Wysoki, trochę skrzekliwy, a czasem zbyt słodki. Na pewno charakterystyczny. Jednak teraz mi go brakowało. Brzmiałam zupełnie inaczej. Nowy głos był niski i ciepły, a ponad to miałam chrypę. To mnie bolało. Czułam, że po policzkach spływały mi łzy.

- Czemu? – spytałam. Nie byłam w stanie powiedzieć nic więcej. Gardło mnie piekło.

- Krótko mówiąc - uratowałam Ci życie.

- Nie pieprz. Mów – nie panowałam nad moim głosem, który się załamał. Od łez miałam już mokre policzki.

- To prawda. Aliogenus tworzy nowe tkanki i usuwa stare, dlatego można przybrać nową postać. Byłaś ranna, umierająca, więc Ci go podałam. Substancja stworzyła nowe płuco, część serca i żołądka, a zmianę płci potraktuj jako efekt uboczny.

- Wolałabym umrzeć – wyszeptałam. Miałam wrażenie, że to ktoś inny wypowiedział te słowa. Dlaczego?

- Nie rzucaj słów na wiatr. Przyzwyczaisz się. Chcesz lustro?

W milczeniu podniosłam się do pozycji siedzącej i postawiłam nogi na podłodze. Wszystko mnie bolało, głowa pulsowała, gardło piekło, a moje dłonie nienaturalnie się pociły.

- Wypij – Persona podała mi małą szklankę z bezbarwną cieczą.

,,Do dna'' pomyślałam, bo nie chciałam nic mówić. Wypiłam wszystko
na raz. Nagle ból ustąpił i całkowicie zniknęło uczucie, że zwymiotuję. Jednak obraz, który widziałam nadal był niewyraźny. Persona podała mi okulary oraz średniej wielkości lustro. Założyłam szkła i przejrzałam się. Widziałam zupełnie obcą twarz. Zmieniły się moje długie włosy. Były prawie czarne, w miarę krótkie z podniesioną grzywką. Nieodgadniony kolor oczu ustąpił jasnoniebieskim, wodnistym tęczówkom. Zniknęły piegi, a cienie pod oczami pogłębiły się. Skóra ściemniała, usta stały się węższe, nos się zwiększył i wydłużył, był całkowicie prosty. Miałam delikatne bokobrody jednak nie posiadałam brody, ani wąsów. Policzki były mokre
i jakby szczuplejsze. Miałam dość tego widoku. Oddałam Personie lustro.

- Gdzie jesteśmy? – spytałam.

- W jednej z głównych siedzib LOMS'u.

- LOMS'u? – wzdrygnęłam się. Mój głos doprowadzał mnie do szału. O Persono, ty cholero bez serca, czemu stworzyłaś tę substancję? Mój głos.. Gdzie on się podział? Chciałam go z powrotem.

- LOMS to skrót od Ligi Ochrony Mrocznych Sukinsynów – powiedziała z uśmiechem. Gdybym nie była mężczyzną, to zapewne zaczęłabym się śmiać. – Jeśli ktoś jest prawdziwym sukinsynem, to zmienia nazwę na Liga Ochrony Mrocznych Skurwysynów, ale to inna sprawa. Więc... LOMS zajmuje się osobami, które bardziej lub mniej świadomie włączyły się w podziemie psychemii. Zapewnia jakiekolwiek bezpieczeństwo oraz środki do życia geniuszom mojego pokroju – przerwała, gdy ujrzała moją twarz.

Ciekawe jak prezentowała się na niej mina pt. ,,Co ty pierdolisz?''. Zachęciłam ją ruchem ręki do kontynuowania swojego monologu.

- Taaak... LOMS próbuje uchronić ludzi, którzy wkopali się w podziemie, bo przyrządzili działające psychemikalia. Tworzymy swego rodzaju rodzinę, tyle że seks ze znajomym z grupy nie uznawany jest za kazirodztwo – spojrzała na mnie i sugestywnie poruszyła brwiami.

Parsknęłam śmiechem. Brzmiało to absurdalnie.

- Powiedzmy, że żartowałam z tym ostatnim, albo i nie – kontynuowała. – Jesteśmy w trzeciej siedzibie. Jest ich cztery : D1, D2, M3 i S4, nadążasz?

Pokiwałam głową. Z tego wynikało, że utknęłam w wariatkowie o nazwie M3, pełnym idiotów bawiących się życiem oraz osób niewyżytych seksualnie. Brzmiało jak sielanka.

- Okazało się, że Aliogenus został dość poszukiwaną substancją, więc będziemy musiały się ukrywać, rozwiązywać zagadki oraz różne problemy, by przetrwać i inne takie gówna – mówiła spokojnie.

- Dlaczego ,,musiMY''? – zapytałam z lekką irytacją.

- Siedzisz w tym odkąd pierwszy raz do mnie przyszłaś. Nie mówiłam Ci?

- Nie?!

- No to mówię teraz. Masz świadomość, że jesteś naga?

Dopiero po jej słowach zwróciłam uwagę na fakt, że było mi zimno. Nawet nie chciałam patrzeć na to ciało.

- Podaj mi koc – wymruczałam zasłaniając oczy.

Persona, z wyjątkowo rzadko spotykanym u niej posłuszeństwem, wstała
i wręczyła mi średniej wielkości nakrycie. Szybko zabrałam od niej tkaninę po czym szczelnie się nią okryłam.

- Co za chore gówno – wyszeptałam.

- Masz jeszcze trochę czasu na odpoczynek. Niedługo wrócę – powiedziała Persona i skierowała się do drzwi, jednak coś ją zatrzymało.

Popatrzyła na swoją rękę. Mocno zaciskałam dłoń na jej nadgarstku. Spojrzała na mnie pytającym wzrokiem. Te brązowe oczy równie dobrze mogły przyglądać się mojej duszy, a nie ciału.

- Moje... Moje ciało... Ja... - nie mogłam się wysłowić. – Odzyskam je? – spytałam z nadzieją.

- Śpij – wyszeptała Persona i jednym pociągnięciem wyrwała swoją rękę z mojego uścisku, po czym opuściła pokój i zamknęła drzwi.

Skuliłam się. To wszystko wydawało się koszmarem. LOMS, Persona w nowej postaci, Aliogenus i... moje własne ciało. Spojrzałam na sufit. ,,Chcę się obudzić''- to życzenie, które złożyłam do tego Najwyższego. Zamknęłam oczy. Śniła mi się czerń i zielonkawa poświata Aliogenusa.

AliogenusWhere stories live. Discover now