2

33K 1.4K 272
                                    

Drugą rzeczą, której nienawidziłam, zaraz po australijskiej hierarchii społecznej, była hipokryzja. A wszystko wskazywało na to, że Cameron był hipokrytą. Kazał mi się nie spóźnić, tak też zrobiłam, czekałam grzecznie w umówionym miejscu o umówionej godzinie. A wyszło tak, że to on się spóźnia i to dobre dziesięć minut. Po tej mojej stójce w deszczu zobaczyłam jak że szkoły wychodzi Morgan zapinając swoją skórzaną kurtkę. Jego włosy były roztrzepane, ale nie tak jak zawsze. Widać, że właśnie zaliczył szybki numerek. Wspominałam, że był singlem od roku i nie mógł sobie nikogo znaleźć. Nie oznaczało to jednak, że nie uprawiał przelotnego seksu. O nim wiedziałam aż za dużo gdy siedział w moim salonie, z moim bratem i oboje wymieniali się doswiadczeniami. Kiedy mnie zobaczył z wielkim uśmiechem zaczął kierować się w moją stronę. I po co tak się szczerzy? Opcje były dwie. Albo wygrałam śmiesznie, bo przecież zmokłam jak kura, albo naprawdę dobrze się bawił. Obiema jego postawami gardziłam.

— Spóźniłeś się — oznajmiłam podchodząc do niego bliżej. On nadal się uśmiechał zwycięsko. Co chciał tym osiągnąć? Nie wiem, ale czułam, że ta pierwsza opcja jego uśmiechu jest najbardziej prawdopodobna — Następnym razem jeśli będziesz chciał się z kimś pieprzyć to mi powiedz, wezmę cholerny parasol — przestało być mi już do śmiechu.

— Lubię trójkąty, dam ci znać jeśli chcesz następnym razem — powiedział z tym swoim uśmiechem.

— Czyli jednak jesteś w gimnazjum?

— Czasem muszę być na twoim poziomie, Parker — puścił mi oczko jak gdyby nigdy nic. Był dzisiaj dla mnie dziwnie miły, choć może po prostu to nasz dłuższy kontakt od trzech miesięcy?

— Dużo ci brakuje żeby być w mojej lidze. Zresztą, jaki trójkąt? Ty wiesz ile ty musisz mieć chorób wenerycznych?

— Nie mam żadnej choroby wenerycznej. Profilaktyka moja droga — otworzył przede mną drzwi od swojego niebieskiego BMW. Choć nie lubiłam tej marki jego auto było czymś co i mnie się podobało. Nigdy nie jechałam w wygodniejszym samochodzie.

— Coś w tym jest — wsiadłam i poczekałam aż zamknie za mną drzwi i zajmie miejsce obok.

— Wiesz, nigdy ci tego nie mówiłem, ale w tych spodniach lepiej wyglądasz mokra.

— Co?!

— Nie o to mi chodziło — zaśmiał się tak głośno, że łzy poleciały mu po policzkach — Chodziło mi o to, że po deszczu zmieniły kolor na ciemniejszy i lepiej wyglądają.

— Wcale nie jesteś zabawny.

— To ty myślisz o jakiś dwuznacznych sytuacjach, dzieciaku — klepnął mnie w nogę, a ja podskoczyłam z wrażenia.

— Nie dotykaj mnie, bo cię ugryzę — nienawidziłam gdy ktoś dotykał mnie bez mojego wyraźnego pozwolenia. Mój ojciec w dzieciństwie bardzo skutecznie pokazał mi, że tego nie lubię. Nie raz od niego oberwałam i od kiedy się od niego uwolniliśmy nie pozwoliłam dotykać się nikomu bez mojej zgody.

— Przepraszam — zrobiło mu się głupio jakby usłyszała moje słowa. Znał Josha od dziecka, wiedział co działo się w naszym domu.

— A ty nie miałeś czegoś załatwić? - spytałam, przypominając sobie naszą rozmowę na lunchu. Chciałam jak najszybciej zmienić temat. Chłopak odpalił silnik i wyjechał na drogę.

-Tak, ale coś się tam nie zgadzało i jadę dopiero jutro. Ja im płace grube pieniądze, a oni nic nie potrafią załatwić - spojrzałam na niego niezrozumiałym wzrokiem a on od razu wiedział o co mi chodzi — Chciałbym ci to wytłumaczyć, ale jak mam być szczery to sam do końca się na tym nie znam.

— Ale coś tam wiesz skoro chcesz coś naprawić.

— Coś tam wiem, na pewno więcej niż Josh. Ja nie wiem kto dał mu prawo jazdy — to była prawda, Josh łamał tyle przepisów, że chyba sam nie wiedział ile.

— Lepiej jeździł na bmx'ie — przypomniałam sobie jak to było parę lat temu gdy każdą wolną chwilę spędzaliśmy na skateparku. Razem z moją ówczesną koleżanką, Molly, potrafiłyśmy spędzić tam calutki dzień. Każda chciała wtedy znaleźć swojego ukochanego, który potrafi robić triki.

— O wow, Lizy! Kiedy to było? Przecież od paru lat to już nie jest modne — Cameron dosyć mocno zwracał uwagę na to co jest modne. Nie mogłam go jednak za to jakoś bardzo winić, był ofiarą australijskiej hierarchii.

— Niby nie, ale ty nam to pokazałeś i to ty chciałeś nauczyć się trików by wyjechać na konkurs.

— Pamiętasz takie rzeczy? — spojrzał na mnie zdziwiony. Lekko się zarumieniłam. Rzeczywiście nie powinnam tego pamiętać.

— Mam pamięć jak słoń! Jestem też pamiętliwa jak one i pamiętam, że do tej pory nie pojechałeś na ten konkurs!

— Już nie mam po co, przecież nie muszę ci już imponować — zmarczyłam brwi na jego slowa.

— Już?

— No co by nie mówić, byłaś tam najładniejszą. Molly miała brzydkie okulary, Stacy aparat, a Eveline miała jakiegoś zeza — zaśmiałam się gdy tylko przypomniał mi zezowatą dziewczynę. Reszta naszej rozmowy przeleciała właśnie na nią.

*****
Kiedy staliśmy już pod moim domem, szybko zebrałam swoje rzeczy i rzucając "dziękuję, do zobaczenia" wyszłam z auta. Czekał na mnie pyszny obiad i kolejny odcinek "Dr.House". Mogłam oglądać ten serial po tysiąc razy a nigdy mi się nie znudził. Skierowałam się w stronę domu, szukają po drodze kluczy w plecaku.

-Chyba należy mi się buziak, nie uważasz? - pyta i pokazuję palcem wskazującym na swoje idealne wargi. Nie na tu czego kryć, Cam jest przystojny i to bardzo. Kochałam się przecież w nim. A ja mam dobry gust.

- Nie, nie sądzę - mówię poważnym głosem. On marszczy brwi chyba ze zdziwienia. No tak rzadko która mu odmawia.

- A chociaż głupie dziękuję usłyszę? - znowu mnie pyta lekko się przybliżając. Robię krok w tył aby zachować bezpieczną odległość między nami.

- No dziękuje Cameron! Ale następnym razem się nie spóźniaj! - otworzyłam drzwi swoim kluczem i weszłam do środka. Zdjęłam w przedpokoju swoje buty i odetchnęłam z ulgą. Nienawidziłam nosić butów, bo czułam jak strasznie cierpiały. Gdy chciałam zamknąć drzwi za sobą uniemożliwił mi to Morgan.

- Sorki Lizzy, ale Josh kazał mi z tobą zostać aż nie wróci - czuł się jak u siebie. Zdjął kurtkę, buty i położył klucze na komodzie.

- Ej no, nie mam już pięciu lat. Mogę zostać sama.

- Ja to wiem, ty to wiesz, ale nie wie tego Josh. Nie odmowie mu, bo to mój przyjaciel no i podobno macie dzisiaj na obiad lasagne - Morgan uwielbiał kuchnie naszej mamy, wiec nie omieszkał czegoś zjeść.

- Dobra Morgan, siadaj a ja ją odgrzeje.

On  1&2 ✓[Korekta, rozdziały ukażą się po poprawie]Waar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu