Rozdział 21 || Pewnego dnia będziesz to krzyczeć

2.9K 234 100
                                    

-Pandora-

Bycie siostrą Luke'a Hemmingsa - nawet całkiem interesującą - miało swoje wady.

Takie jak ciągłe telefony, o Bóg wie której godzinie, by zabrać upitego idiotę, który nie wie gdzie się znajduję przez połowę swojego życia.

– Powtórz? – zmarszczyłam brwi, cały czas mrugając powiekami, desperacko próbując rozgonić mgłę przed oczami.

– Podjedź po mnie – znowu powiedział, nawet nie próbując ukryć swojej niecierpliwości.

Wywróciłam oczami, po czym usiadłam i rozciągnęłam obolałe plecy, ziewając. Słyszałam dziesiątki głosów w tle rozmowy, przez co zgadywałam, że wciąż jest na tej przeklętej imprezie.

Była trzecia nad ranem, jakie priorytety mieli ci chłopcy?

– Luke, jest zbyt późno – westchnęłam, oburzona patrząc na zegarek. – Nie możesz poprosić Ashtona?

– Nie mogę go znaleźć! – jęknął zestresowany. – Plus pewnie jest pijany.

– A mama?

– Nie bądź głupia.

Westchnęłam głośno, po czym zsunęłam nogi z łóżka, lekko dygocąc, gdy moje stopy zetknęły się z zimnymi panelami podłogowymi. Luke czekał niecierpliwie na linii, kiedy ja wkładałam moje stare, poniszczone vansy i szarą bluzę z kapturem - która pewnie była Luke'a - by wyjść z pokoju.

– Masz u mnie spory dług – syknęłam, schodząc na palcach ze schodów w stronę frontowych drzwi.

W odpowiedzi Luke wymamrotał ciche tak, kiedy ja zabierałam kluczyki z szafki na buty, wpatrując się nerwowo w zamek.

Czemu, do diabła, ja to robiłam?

 – Tak w ogóle to gdzie ty jesteś? – spytałam, ściszając głos do wymuszonego szeptu.

Kilka sekund zajęło mu udzielenie odpowiedzi, a jego głos łamał się niepewnie.

  – Myślę, że to dom Jenny?

Zatrzymałam dłoń kilka cali od klamki.

– Czyli nie wiesz nawet gdzie jesteś?

– Przysięgam, że to dom Jenny – wymamrotał, w tle było słychać histeryczny śmiech, który nagle ucichł, zostawiając nas w kompletnej ciszy.

– Możesz kogoś spytać?

– Po co?

– Ponieważ, – westchnęłam, w nerwach pociągając za końcówki moich blond włosów – nie chcę jechać do Jenny, żeby dowiedzieć się, że jesteś u Jemmy.

– Kim jest Jemma? – zmarszczył brwi, głos miał przepełnionym zmieszaniem.

– Nie ważne.

– Nie miałaś na myśli Emmy?

– Luke.

– Myślę, że miałaś na myśli Em...

– To nie jest ważne! – przerwałam mu, pośpiesznie włożyłam klucze do zamka i przekręciłam je, a kiedy usłyszałam kliknięcie, westchnęłam. – Możesz po prostu kogoś zapytać?

Luke trochę narzekał, po czym w końcu zdecydował się zapytać, zmieniając głos z 'ew, pieprz się' na 'jestem grzeczny' w zaledwie sekundę.

To było naprawdę zabawne.

– Najwyraźniej to nie jest dom Jenny – w końcu odpowiedział rozczarowany, głosem – tylko Dany.

– Mówiłam ci! – krzyknęłam, ignorując zirytowany jęk Luke'a. – Gdzie ona, do diabła, mieszka?

Project Daddy || a.i [Tłumaczenie]Where stories live. Discover now