2. Gra

3.1K 151 6
                                    

  Myślę, że wpakowałam się w kłopoty
Więc wypełnię wannę bąbelkami
A potem schowam wszystkie ręczniki
Nigdy nie powinnam mówić słowa "kocham"  

Nie dowierzałem w to co mówili Parkerowie,póki jej nie zobaczyłem.Mieli rację,kompletnie się zmieniła.Moja Vanessa była uśmiechnięta i piękna,natomiast dziewczyna która teraz stała przed mną miała zapadnięte policzki,prze ćpane oczy,niechlujnie uczesane włosy i usta wykrzywione w ironicznym uśmiechu.W niczym nie przypomniała tej dziewczyny,w której się zakochałem.

-Damon-moje imię padło z jej ust,a ja poczułem jak boleśnie ścisnął się mój żołądek.Postanowiłem jednak zachować maskę twardziela.Wiedziałam w jak beznadziejnym była stanie i musiałem zrobić wszystko aby jej pomóc,nawet jeśli miałaby mnie za to znienawidzić jeszcze bardziej.

-Ja wiem co możesz myśleć,ale to naprawdę dla Twojego dobra-rzuciła Jess w stronę brunetki,na co ta prychnęła.Mogłem się tego spodziewać.Podeszła lekko chwiejnym krokiem do barku,a następnie wyciągnęła z niego burbon i przechyliła,krzywiąc się na zapewne gorzki smak alkoholu.Nie mogłem patrzeć jak się niszczy,tym bardziej że wciąż mi na niej zależało,chociaż przez ten rok nie chciałem tego przyznać.Miałem mętlik w głowie i chciałem przez to wszystko  rozkurwić.Uhy nienawidziłem takiego stanu rzeczy.

-Jeśli myślicie,że macie nade mną jaką kolwiek kontrolę to chyba was popierdoliło-syknęła teraz już brunetka.Nawet nie spostrzegłem,że zmieniła swoje kruczoczarne włosy na kasztanowe.

-Możecie zostawić nas samych?-poprosiłem,na co oboje skinęli głową i opuścili salon.

Wziąłem głęboki oddech,a następnie spojrzałem na brunetkę.Leżała z nogami rozwalonymi na kanapie.Miała ironiczny uśmieszek przyklejony do swojej twarzy i na wpół-pijane oczy.Chichotała pod nosem,niczym mała dziewczynka.

-Vanesso-westchnąłem cicho,siadając na skórzanym fotelu,obok niej.Wiedzialem,ze to nie bedzie latwa rozmowa.

Vanessa P.O.V

-Jeśli przyszedłeś tu prawić mi kazania,to możesz wyjść-ostrzegłam.Naprawdę nie miałam ochoty słuchać idealnej gadki o byciu porządnym  człowiekiem.Dla mnie ten czas już minął,teraz chciałam wykorzystać to co mi pozostało.

-Zachowujesz się jak dziecko-skwitował,podnosząc się gwałtownie z miejsca.Był zdenerwowany,ponieważ jego włosy były podburzone co świadczyło o tym że,zbyt często je przeczesywał.Prychnęłam,sięgając po butelkę stojącą na stoliku.Przechyliłam ją,za co otrzymałam karcące spojrzenie od chłopaka,który jak mi się wydaje usilnie starał się nie stracić panowania nad sobą.Widziałam,ze doprowadzam go na skraj wytrzymałości nerwowej i nie zamierzałam przestać.W końcu odwrócił się w moją stronę.Jego szczęka była napięta,a oczy błyszczały czystą czernią.Nigdy nie widziałam go w takim stanie.

-Masz 10 minut,na spakowanie swoich rzeczy-zaakcentował każde słowo bardzo wyraźnie,tak że przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz zimna.

-Kpisz?-postanowiłam zagrać z nim w tę jego grę,choć wiedziałam że dalsze przeginanie nie doprowadzi mnie do niczego dobrego.

-Sama tego chciałaś-syknął,po czym ruszył w stronę schodów.Ledwo zdążyłam go dogonić,gdyż nie ukrywajmy wypiłam sporo.Przytrzymując się drewnianej balustrady,dotarłam do mojego obecnego pokoju,w którym szalało ,,tornado''a mianowicie Damon ciskający wszystkie moje rzeczy do walizki leżącej na środku łóżka.Wow w życiu nie widziałam u niego takiej wściekłości.Po cichu wycofałam się z pokoju,a następnie skierowałam do łazienki,gdzie w flakonie ze sztucznymi kwiatami,miałam schowaną kokainę.Zgarnęłam cały towar,chowając go za miseczkę stanika,po czym jak gdyby nigdy nic opuściłam pomieszczenie.Jakimś cudem udało mi się dotrzeć na dół.Rozejrzałam się dookoła i ruszyłam ku wyjściu.Przyspieszyłam gdy usłyszałam głos,a potem krzyk Damona.Biegłam ile sił w nogach,ale wcześniej wypity alkohol sprawił,że byłam zbyt wolna.Poczułam silny uścisk w biodrach i przyspieszony oddech na szyjii.

-Chyba zapomniałaś,że ze mną nie warto zaczynać kochanie-mruknął mi do ucha,po czym przerzucił mnie sobie przez ramię.Całą drogę do samochodu,kopałam go i biłam po plecach ale nie dawało to rezultatu.Chyba tylko idealną pożywkę dla dziennikarzy,którzy nam towarzyszyli.Wiedziałam,że po tym co zobaczyli i sfotografowali będę zniszczona ja jak i rodzina królewska,ale miałam to gdzieś.Chciałam tylko,żeby ten dupek mnie puścił i zniknął raz na zawsze.

Chłopak siłą wpakował mnie na tylne siedzenie samochodu,a sam usadowił się obok dając kierowcy znak,że może jechać.Byłam wściekła i co chwila posyłałam mu mordercze spojrzenia,na co on reagował cichym śmiechem.Po furiacie,z przed kilku minut nie było ani śladu.Zaskakujące jak bardzo ten facet był biopolarny.

Odetchnęłam z ulgą,gdy samochód w końcu się zatrzymał.Chciałam wysiąść,ale oczywiście moje drzwi były zablokowane.Damon posłał mi drwiący uśmieszek,po czym opuścił pojazd,by chwilę później dać mi upragnioną wolność.Niestety tak mi się tylko zdawało,ponieważ gdy tylko otworzył drzwi,rzuciłam się do ucieczki.Skubaniec miał jednak refleks ponieważ złapał mnie w porę i oczywiście w towarzystwie krzyków i wyzwisk oraz bicia z mojej strony,wniósł mnie do mieszkania,w którym kiedyś spędziliśmy naszą pierwszą upojną noc.Zostałam rzucona na kanapę jak worek ziemniaków,a następnie zmierzona ostrym spojrzeniem jakieś nieznanego mi mężczyzny,ubranego w czarny garnitur.Nie powiem,że wyglądał przyjaźnie bo nie wyglądał.Miał bliznę na twarzy,przecinającą policzek,zimne zielone oczy,krótko przystrzyżone czarne włosy oraz z dwa metry wzrostu.Odsunęłam się na sam koniec kanapy,wręcz czując  jak strach usuwa ze mnie procenty.

-Vanesso poznaj to jest Carol.Będzie Twoim nowym ochroniarzem.Dzień i Noc,będzie pilnował abyś nie opuściła tego domu,póki nie zmądrzejesz.A więc kotku czuj się jak u siebie -powiedział złośliwie,a następnie posłał mi całusa w locie i zniknął w korytarzu.A,żebyś wiedział że będę-pomyślałam,spoglądając na portrety jego przodków wiszących w salonie.


KOTKI MAMY KOLEJNY.BARDZO WAS PRZEPRASZAM,ŻE TAK DŁUGO ALE NIE MOGŁAM SIĘ ZEBRAĆ DO NAPISANIA TEGO.JAKOŚ CIĘŻKO MI BYŁO.TAK WIĘC DZIĘKUJE ZA WSZYSTKO CO ROBICIE.GWIAZDKI,KOMENTARZE TO WIELE DLA MNIE ZNACZY. A GDYBY KTOS MIAŁ JAKIEŚ PYTANIA DO MNIE CZY DO BOHATERÓW,ŚMIAŁO PYTAJCIE.POSTARAM SIĘ ODPOWIEDZIEĆ NA WSZYSTKO.

KOCHAM WAS.

M.


PS.PRZEPRASZAM ZA BŁĘDY

Crown||(book two)👑Where stories live. Discover now