Rozdział VII: Złe i Dobre Wieści

92 7 3
                                    

-Dobrze się czujesz? - usłyszałam to pytanie po raz kolejny.
- I tak i nie. - odpowiedziałam opierając się o drzwi toalety.
- Katniss... Co Ci jest? - zapytała Hermiona, z troską na twarzy.
- Nie... nie ważne. - odpowiedziałam cała się trzęsąc.
- Katniss... sam na sam z Peetą... och, przyznaj się... - powiedziała Hermiona swoim normalnym głosem.
- Dobra... przyznaję się... przespałam się wczoraj z Peetą, ale co to ma do rzeczy?
- Jeszcze się tego nie domyślasz? - przechyliła głowę na bok i spojrzała na mnie.
- Nie, to znaczy tak, ale... To nie możliwe, ... To nie może być prawda... Ja nie mogę być w ciąży. Nie w tej chwili.... Nie w czasie wojny... Nieee! - Niemalże krzyknęłam. W tej samej chwili się rozpłakałam. Hermiona siadła obok mnie, położyła moją głowę na swoim ramieniu i przytuliła mnie. Gdy się wypłakałam Hermiona powiedziała:
- Chodź powiedzieć o tym Peecie, na pewno się ucieszy.
Po tych słowach pomogła mi wstać. Ja otarłam łzy. Wyszłyśmy z toalety i poszłyśmy na korytarz. Rozglądałam się za Peetą, ale go nie było. Zapytałam się Hermiony która godzina a ona odpowiedziała, że jest 9:00.
- Hermiona, jak myślisz, gdzie może być Peeta? - zapytałam.
- Nie wiem. Może w Wielkiej Sali? Jest teraz jeszcze pora śniadania, więc może jeszcze czeka tam na Ciebie? - powiedziała Hermiona.
Po jakiś 5 minutach byliśmy w Wielkiej Sali. Było dokładnie tak, jak Hermiona sądziła. Peeta razem z Harrym i Ronem siedzieli na końcu jednego z czterech stołów. Podeszłyśmy do nich. Siadłam naprzeciwko Peety, a Hermiona obok mnie. Ja, zrezygnowałam z jedzenia. Po jakiś pięciu minutach Peeta zapytał się czemu nic nie jem. Odpowiedziałam, że źle się czuję.
- Peeta, pójdę do nas na góre, muszę odpocząć i poukładać sobie wszystko w głowie no to do zobaczenia. - Powiedziałam.
Kiedy doszłam do schodów, usłyszałam głos wołający, żebym zaczekała. Zatrzymałam się. To była Hermiona.
- Katniss, czekaj, co ty chcesz zrobić?!
- Chodź na góre tam pogadamy.
Po pięciu minutach byłyśmy u mnie. Siadłam na brzegu łóżka.
- Hermiona, wracam do siebie. Wracam do 12 dystryktu. Muszę zakończyć wojnę, muszę zabić Snowa. Inaczej nikt nie będzie bezpieczny! - krzyknęłam.
- Katniss... A co będzie z Peetą?- zapytała się Hermiona.
- Nie wiem. - odpowiedziałam ze smutkiem. - Nie dam rady z nim przelecieć do dwunastki... nie wiem jak mi się udało z nim przylecieć tutaj...
Hermiona podeszła do okna. W tym samym momencie drzwi pokoju się otworzyły. Do pokoju wszedł Peeta. Wstałam z łóżka podbiegłam do Peety i przytuliłam się do niego. Kiedy go puściłam powiedziałam:
- Peeta lepiej usiądź,... mam Ci coś ważnego do powiedzenia... - Peeta usiadł tam gdzie ja wcześniej siedziałam. - No więc... mam dla Ciebie... em... dobre i złe wieści... Em... którą chcesz usłyszeć najpierw? - Zapytałam się Peety.
- Em... Może najpierw tą złą... - Powiedział ze strachem w oczach.
- Więc... Jetem... Jestem w ciąży.
- Co... ty... to... To wspaniale! - krzyknął. Podbiegł do mnie, przytulił mnie i pocałował. - Dobra... A jakie są te dobre?
- Dobre są takie, że wracamy do 12 dystryktu. Ale nie wiem jak ty się tam dostaniesz. - powiedziałam ze smutkiem w głosie.
- Em... Katniss, Peeta... Znacie tych ludzi? - Zapytała się nas wskazując przez okno. Oboje, w tym samym odpowiedzieliśmy:
- Nie.
Ja dodałam:
- Chodźmy ich powitać tylko, poczekajcie chwilę, wezmę tylko łuk i strzały. - poszłam do łazienki, szybko się ubrałam w kostium Kosogłosa, wzięłam łuk oraz kołczan ze strzałami i wyszłam z łazienki. - Dobra możemy iść. - Powiedziałam z uśmiechem na twarzy. Szczerze powiedziawszy to mi tego trochę brakowało, tego zapach broni i polowań.
Po jakiś 3 minutach byliśmy na dziedzińcu. Dzieliło nas jakieś 5 metrów od nieznajomych osób. Wyjęłam strzałę i po cichu naciągnęłam ją na łuk. Podeszłam trochę bliżej, wycelowałam w chłopaka i krzyknęłam:
- Kim wy jesteście?!
Podeszłam jeszcze bliżej, ( Peeta i Hermiona zrobili to samo )tak, że byłam zaledwie dwa metry od nich. Przyjrzałam się im dokładnie. Oboje byli bardzo bladzi, mieli sine cienie pod oczami i oboje byli nieziemsko piękni. W tym samym czasie usłyszałam jak on mówi
- Jestem Edward, a to Bella. A wy? Kim jesteście?
Tym razem odezwał się Peeta:
- Jestem Peeta, to Katniss - wskazał na mnie - a to Hermiona - tym razem wskazał na nią.

Perspektywa Peety
- Ałaaaa
Usłyszałem krzyk Katniss. Leżała na ziemi zwijając się z bólu. Podbiegłem do niej. Kucnołem przy niej i zacząłem mówić:
- Katniss! Katniss! Co Ci jest!?
Ale ona tylko rzucała się po ziemi zwijając się z bólu. W końcu nie wytrzymałem i krzyknąłem:
- Błagam! Pomóżcie jej!
- Peeta... Dobrze mówię? - w potwierdzeniu kiwnąłem głową - Więc Peeta odsuń się ja jej pomogę. - Więc się odsunąłem.
- Bella, chodź tu i ją przytrzymaj. - Dziewczyna podeszła i przytrzymała Katniss za ramiona, żeby leżała prosto, a chłopak przysiadł jej delikatnie na udach przyłożył swoje ucho do brzucha Katniss i przysłuchiwał się w skupieni przez jakichś czas. Potem podniusł się i powiedział:
- O cholera! Bella zabieramy ją do Carlisleya.
- Chwila. Co się dzieje?!
- Edward a co z chłopakiem - Zapytała Bella.
- Do jasnej cholery niech ktoś mi wytłumaczy co się dzieje! - Nie wytrzymałem. Chodzi tu o Katniss a ja nie wiem co się dzieje. Jasne! Nie mówcie o niczym Peecie. Peeta się sam wszystkiego domyśli.
Edward w tej samej chwili przerwał moje rozmyślenia i powiedział:
- Twoja dziewczyna...
- Narzeczona... - Przerwałem mu.
- Więc twoja narzeczona ma, przynajmniej tak mi się wydaje a wszystko na to wskazuje, ma wewnętrzny wylew krwi, nie wiem skąd on się wziął, ale Carlisle jej pomorze, więc zaufaj mi i się nie sprzeczaj, okey?
- Okey. - Odpowiedziałem.
- Bella dasz radę pobiegnąć z Peetą, tak jak ja z tobą za pierwszym razem? - Edward zapytał się Belli, ona kiwnęła głową.- Dobra więc wszystko ustalone. A jeszcze, Peeta weźmiesz jej broń?
- Tak. - Podeszłem do Katniss. Zdjąłem jej cudem kołczan ze strzałami i założyłem do na plecy. Podniosłem z ziemi łuk i zrobiłem z nim to samo.
- Dobra jesteśmy gotowi. - Powiedział Edward, biorąc Katniss na ręce.
- Peeta ty chodź do mnie na barana. - Powiedziała Bella.
- A dasz rade mnie udźwignąć? - Powiedziałem z niedowierzeniem.
- Tak. Wskakuj mi na barana. A i jeszcze jedno lepiej zamknij oczy i ich nie otwieraj dopóki Ci nie pozwole. - Jak mi kazała tak zrobiłem. - Więc ruszamy.
- Bella i to możliwie jak najszybciej, ona mi już zemdlała.
- No to jazda - Oznajmiła Bella i zaczęliśmy biec, tylko tyle, że 3 razy szybciej.

-----------------------------------------
Hej! Proszę wybaczcie mi, że nie było tak długo rodziału, po prostu nie miałam weny i tyle.
Zachęcam was do głosowania i komętowania.
Jak myślicie co się stanie z Katniss? Piszcie w komętarzach swoje propozycje, ja z chęcią je poczytam.
Do zobaczenia w następnym rozdziale 😘!

Igrzyska Śmierci: Kosogłos - Moje zakończenie  ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz