7

1K 49 0
                                    

Amy Pov
- Ryan, dzisiaj ty gotujesz, zatem czeka nas wycieczka do sklepu. - oznajmiłam kiedy weszliśmy do domku.
- A no tak... - powiedział chłopak drapiąc się po karku.
- Od razu kupimy gaśnicę. - zaśmiał się Christian, a Justin zrobił to samo.
- Macie minute na przygotowanie się i idziemy. - rzuciłam, kierując się do łazienki.

Chwilę później byliśmy już w drodze do pobliskiego sklepu.
- A co jeśli zamkną nas w tym sklepie jakieś świry i przerobią Ryan'a na szynkę? - zapytał Justin, a Ryan wybuchnął śmiechem.
- Stary, zdecydowanie zbyt dużo horrorów oglądasz. - odezwał się Christian.
- Już prawie jesteśmy. - poinformowałam całą trójkę.
- A ja się tak zastanawiałem, dlaczego Kelly przydzieliła cię do samych chłopaków. - usłyszałam głos Justina.
- Bo jesteście idiotami i potrzebowaliście kogoś kto was ogarnie. - zaśmiałam się, a chłopcy odwzajemnili mój śmiech.
Chwilę później byliśmy już w sklepie. Justin wziął wózek na kółkach i oczywiście musiał się wygłupiać i zaczął skakać po nim jak dzika małpa w zoo, która nie dostała jedzenia.
Justin i Christian zaczęli pakować różne rzeczy, które napewno nam się nie przydadzą, a Ryan produkty z których miał dzisiaj gotować.
- Po co wam tyle piw i słodyczy? Sami tego napewno nie zjecie. - stwierdziłam, patrząc na wózek.
- Zrobimy sobie małą imprezkę. - zaśmiał się Justin.
- Wchodzę w to! - uśmiechnęłam się. - Justin? A powiedz mi jeszcze po ci gumki. - powiedziałam, patrząc na opakowanie prezerwatyw, które trzymał w ręce.
- No wiesz......skończyły im się balony, to musiałem znaleźć coś w zastępstwie.
- Idiota. - prychnęłam, trącając go bokiem.

Po około 20 minutach, byliśmy już w domku.

- Ryan, to co nam dzisiaj zrobisz? - zapytałam.
- Lazanię. - odpowiedział dumnie.
- O to ja chcę dwie porcje! - krzyknął Justin.
- Bieber, zgrubniesz i zniknie ci ten kaloryferek. - zaśmiałam się.
- Najpierw masa, później rzeźba. - powiedział, klepiąc się po brzuchu.
- Ty naprawdę jesteś idiotą. - parsknęłam.
- Też cię lubię. - pokazał mi swój biały uśmiech.

- Okej, gotowe. - oznajmił Ryan, wyjmując jedzenie z piekarnika.
Usiedliśmy wszyscy przy stole i zaczęliśmy jeść w spokoju.
Po obiedzie, podziękowaliśmy mu za jedzenie i skierowaliśmy się w swoje strony.
- Bieber! Gdzie z butami na to łóżko? - krzyknęłam.
- Oj weź, za jakieś pół godziny jest ta pieprzona zbiórka. Chcę odpocząć. - oznajmił.
- I musisz w butach, tak? - zapytałam zażenowana.
- Moje buty lubią moje stopy i nie zamierzam ich rozdzielać. - poruszał śmiesznie brwiami w moją stronę.
- Ty chory pojebie. - zaśmiałam się, idąc na kanapę.

Po 30 minutach byliśmy pod głównym drzewem.

- Mam dla was niespodziankę. Pobawicie się w chowanego. - poinformowała nasza wychowawczyni, a ja prychnęłam. Co my mamy 8 lat? - Możecie chować się tylko na terenie obozu. Szukać będzie David, bo tak padło w losowaniu. Weźcie ze sobą latarki które leżą koło drzewa. Macie 20 sekund na schowane się. START! - krzyknęła pani Kelly, a ja zaczęłam biec w stronę wielkiego kamienia.
Siedziałam za nim dość długą chwilę. Nagle poczułam, jak ktoś zatkał mi twarz dłońmi i zaciągnął w krzaki.
Zaczęłam się wyrywać, ale szło to na marne. Obcy chłopak zaczął całować moją szyję, a ja próbowałam krzyczeć. Po chwili uwolniłam swoją rękę i z całej siły uderzyłam łokciem w brzuch chłopaka.
- Amy! Już, przestań! To ja, Justin. - wydyszał chłopak.
- Czy ciebie już do reszty pojebało? - krzyknęłam.
- Wygrałem, skarbie. - uśmiechnął się w moją stronę.
Miałam ochotę go zabić.

Następny 😀😀😀

The Feeling Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz