15

765 34 7
                                    

*TYDZIEŃ PÓŹNIEJ*
Spakowałam swoje rzeczy i siedziałam na łóżku, przeszywając wzrokiem cały mój pokój. Ja naprawdę się stąd wyprowadzam. Jeszcze niedawno miałam tą iskierkę nadziei, że jednak będę mogła zostać z Mattem. Głupia byłam myśląc, że rodzice pojadą sami, a ja będę mogła prowadzić swoje życie tutaj, w Kalifornii.
- Amy! Jedziemy. - usłyszałam głos mojej mamy.
Otarłam samotną łzę, spływającą po moim policzku i wstałam. Zawołałam Matta, żeby pomógł mi znieść moje walizki.
- Nie martw się kochana, jeszcze tutaj wrócisz. - Matt przytulił mnie do siebie, a ja wybuchłam płaczem.
- Wątpię w to. - wyjąkałam i ruszyłam za moim bratem, który niósł walizki.
Spakowaliśmy wszystko do bagażnika i zajęliśmy swoje miejsca w samochodzie Matta.
Rodzice rozmawiali o czymś z moim bratem, a ja przez całą drogę patrzyłam w szybę samochodu.
Naprawdę nie wierzyłam w to, że zostawiam tutaj wszystkich. Nawet nie pożegnałam się z Justinem, ale wątpię, że chciał mnie widzieć po tym, co ostatnio ode mnie usłyszał.
Z Sophie, Davidem i Natanem przepłakaliśmy całą wczorajszą noc. Wspominałam wszystkie chwile spędzone razem z nimi i nim się zorientowałam, a po moich policzkach zaczęły płynąć strumienie łez. Prawie codziennie się widywaliśmy, a teraz? Będziemy mogli spotykać się dwa razy do roku.
- Amy, dojechaliśmy. - poinformował mnie mój tata i wszyscy wysiedliśmy z samochodu.
Moi rodzice pożegnali się z Mattem i usiedli na krzesełkach, ponieważ mieliśmy 40 minut do odprawy.
- Chodź tutaj. - mój brat przysunął mnie do siebie i zamknął szczelnie w swoich ramionach.
- Kocham cię najmocniej. - wyjąkałam cicho.
- Też cię kocham siostro.
Odsunęłam się od niego, a on posłał mi ostatni uśmiech i skierował się do wyjścia. Usiadłam obok rodziców i nie odzywałam się do nich ani słowem.

Justin's Pov

Nie rozmawiałem z Amy od ponad tygodnia. Chciałem się z nią spotkać i wszystko wyjaśnić, żeby było między nami tak, jak wcześniej.
Postanowiłem pojechać do jej domu. Po prostu chciałem ją zobaczyć i dowiedzieć się, czy między nami jest wszystko okej.
Wsiadłem do mojego samochodu i wyjechałem na drogę. Dom Amy nie był jakoś bardzo daleko od mojego, więc dojechałem tam w jakieś pięć minut.
Wysiadłem z auta i skierowałem się w stronę drzwi.
Chwilę wahałem się, chcąc zadzwonić dzwonkiem, ale w końcu to zrobiłem.
W drzwiach zobaczyłem jej brata.
- Umm....hej, jest może Amy? - zapytałem.
- Ty chyba o niczym nie wiesz. Amy właśnie jest na lotnisku, razem z rodzicami przeprowadza się do Kanady. - kiedy usłyszałem jego słowa, moje serce na chwilę się zatrzymało.
Ona tak po prostu chciała mnie zostawić?
- O której ma lot?
- Planowo o 16, radziłbym ci się pośpieszyć jeśli chcesz ją jeszcze zobaczyć. - odpowiedział, a ja rzuciłem szybkie "dzięki" i pobiegłem w stronę samochodu.
Spojrzałem na złoty zegarek na mojej lewej ręce, który wskazywał 15:40.
- Kurwa. - syknąłem pod nosem i wyjeżdżając z podjazdu, skierowałem się w stronę lotniska.

Amy Pov

Zostało 15 minut do odprawy. Już nawet nie chciałam błagać o nic moich rodziców. Zabrali mi wszystko i miałam ich dość na pewnie okres czasu.
- Amy! - usłyszałam zapłakany głos Sophie.
Obruciłam się i zobaczyłam moją przyjaciółkę razem z Davidem i Natanem. Zaczęłam biec w ich stronę, rzucając się im w ramiona. Razem z Sophie zaczęłyśmy płakać jeszcze bardziej.
- Chłopaki, czy wy płaczecie? - spojrzałam na nich, widząc łzy spływające po ich policzkach.
- Nie, to tylko oczy nam się pocą. - zażartował Natan, lekko się uśmiechając.
- Amy pamiętaj, że jesteś naszą najlepszą przyjaciółką i nigdy, przenigdy o tobie nie zapomnimy. Jeśli dobrze pójdzie, to przyjedziemy do ciebie w październiku. Dzwoń codziennie. - powiedział David, uśmiechając się w moją stronę, a ja znowu wybuchłam niekontrolowanym płaczem, przytulając go.
- Kochamy cię mocno. - odezwała się Sophie.
- Też was bardzo kocham.

- Pasażerowie lotu do Kanady, za 5 minut będą proszeni o przejście na odprawę. - kiedy usłyszałam te słowa, serce zaczęło bić mi coraz szybciej.
Przytulilam moich przyjaciół ostatni raz.
- Amy! - usłyszałam głos, którego tak bardzo teraz potrzebowałam.
- Justin? - obruciłam się i zobaczyłam chłopaka, który biegł w moją stronę.
- Nie pożegnałaś się. - powiedział cicho, kiedy był obok mnie.
- Justin, ja tak bardzo cię przepraszam za to, co powiedziałam. Nie chciałam się urazić.
- Nic się nie stało. Czy ty naprawdę musisz lecieć? - zapytał drżącym głosem.
- Nie mam innego wyjścia. - rozplakałam się i zatopiłam twarz w jego szyi.
Justin przyciągnął mnie do siebie i objął w talii.
- Justin?
- Hmm?
- Lubię cię. - powiedziałam lekko się uśmiechając, chłopak też się uśmiechnął, czułam to.
- Też cię lubię Amy.

- Pasażerowie lotu do Kanady proszeni są na odprawę.

Odsunęłam się od chłopaka i spojrzałam lekko w jego oczy, uśmiechając się.
Powoli odeszłam, a Justin trzymał mnie za rękę nie pozwalając mi iść.
- Będę tęsknił. - uśmiechnął się, puszczając mnie.
Odwzajemniłam jego uśmiech i razem z rodzicami przeszliśmy przez bramki. Teraz już nie ma odwrotu. Pomyślałam.
Odwróciłam się w stronę Sophie i chłopaków, posyłając im ostatni uśmiech. Widziałam ból w ich oczach, a najbardziej w oczach Justina. Pomachałam im i straciłam ich z pola mojego widzenia.
Zostawiłam ich tam. Zostawiłam osoby, które potrzebowałam mieć blisko.

The Feeling Donde viven las historias. Descúbrelo ahora