Rozdział XVI/ostatni

184 1 1
                                    

O dziewiątej rano siedząc przy śniadaniu z Ireną dużo rozmawiałyśmy.
- Myślisz, że Tomek stoczył się przez to, że go zostawiłam? - zapytałam szeptem biorąc kolejny kęs kanapki z łososiem.
- Możliwe, ale nie przejmuj się. To idiota, nie jest ciebie wart. Zapomnij o nim. - odpowiedziała mi Irena z uśmiechem i wzięła łyk kawy.
- Chciałabym w końcu znaleźć kogoś normalnego - odparłam - póki co przyciągam samych debili. - zaczęłam się śmiać.
- A Brian? - zapytała przyjaciółka, a ja spoważniałam.
- No tak, ale myślisz, że on naprawdę coś do mnie czuje? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie i odłożyłam na bok pusty talerzyk.
- Gdyby czegoś nie czuł to nie obroniłby cię przed Tomkiem, nie całowałby cię, nie chciałby się z tobą spotykać i... - wzięła oddech, a ja jej przerwałam.
- Dobrze, rozumiem, nie wymieniaj już. Naprawdę dużo zrobił, ale znamy się niedługo. - powiedziałam opierając głowę na prawej ręce.
- Ahh, jak nie dasz mu szansy, to nawet nie dowiesz się jak to jest być z kimś na poważnie. - powiedziała wstając od stołu. Ja wstałam i poszłam za nią do pokoju. W drodze rozmawiałyśmy o naszym wyjeździe. W końcu to już za dwa dni. Obiecałyśmy sobie jedno: sprawa o której porozmawiamy z chłopakami.
***
Było trzydzieści minut po trzynastej.
- Dobra, muszę iść do Briana. - powiedziałam i wyszłam. Irena kręciła włosy prostownicą, bo o czternastej umówiła się z Gracjanem.
***
Dotarłam do sklepu chłopaków. Ze środka wyszedł Brian, pocałował mnie w policzek i objął w talii.
- Co tam maluszku? - zapytał zamykając sklep. Pokierowaliśmy się w stronę plaży.
- Musimy porozmawiać. Za dwa dni wylatuję, więc jest możliwość, że więcej się nie zobaczymy - powiedziałam, a łzy ściskały mi gardło, głos mi się łamał - chciałabym, żebyś poleciał do Polski ze mną. Mam duży dom, auto, poradzimy sobie. Proszę, nie chcę jeszcze się z Tobą żegnać. - powiedziałam błagalnym głosem, a łza spłynęła mi po bladym policzku.
- A Gracjan? Mieszkam z nim tutaj, na Majorce, mam z nim sklep. Co z tym wszystkim? - zapytał stając na ciepłym jeszcze piasku.
- Sprzedajcie sklep, podzielcie się pieniędzmi, to samo zróbcie z mieszkaniem. Z Ireną chcemy was zabrać do Polski, bo oby dwie czujemy, że to Wy jesteście tymi jedynymi. - odpowiedziałam.
- Ehh, no dobrze, nie płacz już. Jutro wywieszę ogłoszenie, sklep wynajmiemy. - rzekł ocierając mi łzy z twarzy i całując w czoło. Ucieszyłam się i pocałowałam go w usta. Odprowadził mnie pod hotel, pożegnaliśmy się i poszłam do pokoju. Nie było nikogo przez co cholernie się bałam, bo Tomek miał pokój obok, a ja byłam sama. Irena została jeszcze z Gracjanem więc zadzwoniłam po Briana.
***
Była druga w nocy.
Ja i Brian spaliśmy razem, byłam w niego wtulona. Irena weszła do pokoju. Była pijana, więc zamykając drzwi obaliła się na lustro. Zrobiła przy tym dużo hałasu, szła wężykiem do łazienki aby się umyć.
- Brian, czekaj pomogę jej. Jeszcze się wypierdzieli i będzie fajnie. - powiedziałam i wstałam spod kołdry.
Otworzyłam drzwi do łazienki, a Irena stała już nago przy kabinie, gdy nagle w nią wpadła. Mało nie rozwaliła głowy.
- Irka, chodź pomogę ci. - zaproponowałam podnosząc przyjaciółkę.
- Ale, czy Ty myślisz, że ja nie dam sobie rady? - zapytała, język jej się plątał, nie miałam siły z nią rozmawiać więc tylko pokręciłam głową na "nie". Irka weszła i się umyła, a ja przyniosłam jej piżamę. Wytarła się ręcznikiem i chwiejnym krokiem doszła do łóżka. Jej długie, blond włosy opadły jej na twarz, poprawiła je drapiąc się w nos swoim długim paznokciem. Krew jej trochę leciała, ale nie chciało mi się już nic robić. To była kobieta, która gdy jest pod wpływem alkoholu nie nadaje się do niczego. Zgasiłam światło i pomaszerowałam do łóżka. Przytuliłam się do Briana i usnęłam.
***
O siódmej wstałam, a mój "chłopak" stwierdził, że już pójdzie.
- Zobaczymy się później? - zapytałam wieszając mu się na szyi.
- Pewnie tak. Teraz idę coś zjeść, pójdę zrobić zakupy i spróbuję wynająć sklep. Mówiłem ci już, że Gracjan wczoraj mi napisał, że zgadza się i też wróci z nami do Polski? - zapytał łapiąc mnie za pupę.
- Nie, ale to świetnie. Do zobaczenia. - odparłam z uśmiechem i zamknęłam za Brianem drzwi. Irena wstała, ubrałyśmy się i poszłyśmy na śniadanie. Dzisiaj była jajecznica w chlebie. Opowiedziałam jej o wczorajszym powrocie do domu.
- Boże, dobrze, że Gracjan mnie doprowadził do pokoju, bo chyba bym nie doszła. Nie to, że film mi się urwał czy coś, ale byłam pijana. A dziś kac morderca. - wzdychnęła Irena i wzięła kęs chleba.
- Oj bywa. Ważne, że się dobrze bawiłaś. Pamiętasz, że jutro wracamy z chłopakami? - zapytałam po chwili.
- Tak. Musimy się dzisiaj spakować, no i ostatni raz iść na plażę! - powiedziała z uśmiechem przyjaciółka. Niby jej twarz była zadowolona, ale chyba psychicznie było gorzej.
- Smutne, że to już koniec, prawda? - zapytałam znowu.
- Tak... Jestem ciekawa co z Tomkiem. - powiedziała Irena, a ja myślałam że mnie coś trafi.
- Miałyśmy o nim nie rozmawiać. Chcę zapomnieć o wszystkim co mnie z nim łączyło! - krzyknęłam lekko poddenerwowana.
- Wiem, przepraszam. - odparła.
Zjadłyśmy i poszłyśmy do pokoju przebrać się w bikini. Poszłyśmy na plażę.
Kąpałyśmy się i wygłupiałyśmy.
***
Dochodziła piętnasta. Zwinęłyśmy się do domu. Przebrałam się w biały top i krótkie, czarne spodenki. Założyłam na to czarne kimono. Do tego białe Vansy i lekki makijaż. Irka ubrała się tak samo. Przyszedł Brian i Gracjan z walizkami.
- Zabieramy się? - zapytał Gracjan.
- Wylot mamy o osiemnastej, na lotnisku musimy być dwie godziny wcześniej. Może się przejdziemy? - zaproponowała Irena, a wszyscy się zgodzili. Poszliśmy do kawiarni przy plaży aby wypić mrożoną kawę. Szłam z Brianem za rękę, a Irka i Gracjan szli wzajemnie objęci.
Gdy byliśmy już na miejscu usiedliśmy i zamówiliśmy napoje.
- Co ze sklepem i mieszkaniem? - zapytałam chłopaków.
- Sklep wynajął pewien młody koleś. W sumie nie wiem czy to nie ten cały Tomek, ale to nie ważne. Mieszkanie sprzedaliśmy babce z dzieciakiem. - odpowiedział Gracjan.
***
Wypiliśmy kawę, poszliśmy po walizki. Ja i Irena oddałyśmy klucz do recepcji i wszyscy udaliśmy się na lotnisko. Atmosfera była ponura, bo ja i Irka byłyśmy trochę smutne, że to koniec. Majorka to naprawdę piękne miejsce.
***
Przyleciał nasz samolot. Czas do domu. Wsiedliśmy. Usiadłam z Brianem, a obok Irka i Gracjan. Podróż trwała dwie godziny. Z lotniska odwiozłam przyjaciółkę i Gracjana do jej domu, a ja i Brian pojechaliśmy do mnie. Ta podróż była jedną z najlepszych w moim życiu.
- Wiesz... Kocham cię. - powiedziałam do Briana.
- Majorka to raj. Wiesz czemu? - zapytał.
- Nie?
- Bo poznałem tam kogoś tak wspaniałego jak Ty. - powiedział, a mi łza spłynęła po policzku.
***
Oto ostatni rozdział naszej opowieści. Był długi, prawie dwa razy taki jak standardowe, ale warto było ;) Jak Wam się czytało? Dajcie znać jak czujecie się z tym, że to już koniec. Mi jest z tym źle, ale wiadomo. Coś się kończy, coś zaczyna. Za wszystkie błędy gramatyczne i inne przepraszam. Mam nadzieję, że choć trochę Wam się spodobało. Buziak :*
Czekajcie na niespodziankę!

Flight to paradiseWhere stories live. Discover now