3. Wchodzę

14.4K 545 29
                                    

JONATHAN

Od dwóch tygodni nie śpię, ten czas to prawdziwy koszmar w moim życiu. Tego dnia, kiedy wydarzył się wypadek, siedziałem w pracy do późna. Pisałem do Natashy, ale nie odpisywała, to samo jej mama i siostra. Bardzo trudno było mi utrzymać nerwy na wodzy podczas ostatniego spotkania, jednak ciągle miałem tę nadzieję, że rozładowały im się telefony lub po prostu zbyt pochłonęły je przygotowania ślubne. Niestety, po przyjechaniu do domu jej nie było. Z duszą na ramieniu jechałem pod adres zamieszkania rodziny mojej narzeczonej. Przez całą drogę snułem czarne scenariusze, choć ciągle była nadzieja- ona umiera ostatnia. Wszystkie emocje opuściły moje ciało, gdy nikt mi nie otworzył, a drzwi nie miały zamiaru się otworzyć, mimo moich usilnych prób. Załamany siadłem na schodach przed domem i zalałem się łzami. Podobno faceci nie płaczą, ale w tamtej chwili miałem to daleko w poważaniu. Rozsądek wrócił, gdy wszystkie łzy wyleciały mi z oczu. Musiałem odnaleźć Natashę! Siadłem do samochodu i ruszyłem na policję, bo tylko to teraz przychodziło mi do głowy.

-Zaginęła moja narzeczona, jej mama i siostra. Miała wrócić 2 godziny temu- nie czekając na przedstawienie policjanta, mówię.

-Proszę się uspokoić, nie minęło 24 godziny, więc nie możemy nic zrobić- nie on sobie chyba jaja robi.

-Pan nie wie chyba kim ja jestem. Mogę załatwić cię w pięć minut- pomijając fakt, że groźby są karalne, właśnie to robię.

-Każdy tak mówi- odpowiada beznamiętnie i dalej przegląda jakieś papierki.

-Z szefem proszę.

-Za mną - już z mniej pewną siebie miną idzie w kierunku gabinetu.

-Pana pracownik nie chce mi pomóc- od razu po wejściu zaczynam.

-Stuard zostaw nas samych- mężczyzna wychodzi i zostajemy sami.- O co chodzi?

-Moja narzeczona i jej rodzina zaginęły dz...- chcę dokończyć, ale dzwoni mój telefon, z nadzieją, że to Natasha odbieram, nie pytając o pozwolenie.- Słucham, Natasha?

-Tu starszy posterunkowy Bood, pana narzeczona miała wypadek- nie to nie może być prawda!

-P..przepraszam ja mu..szę- jąkam się i w pośpiechu wybiegam z komisariatu, aby dotrzeć do szpitala. To co tam zobaczyłem, będę pamiętał do końca życia. Najbardziej wstrząsnął mną widok nieprzytomnej Natashy przez te dwa tygodnie moich wizyt u niej w szpitalu...

-Ej stary nie jedziesz dzisiaj do szpitala?- pyta się Matthew, który przez ten czas bardzo mi pomógł- to prawdziwy przyjaciel!

-Dzwoniła Adriana, że Natasha odzyskała przytomność- mówię z lekkim uśmiechem na twarzy.

-To wspaniała wiadomość, na twoim miejscu już dawno skakałbym z radości przy jej łóżku- komentuje mój uradowany towarzysz.- Nie cieszysz się?

-On mnie nie pamięta, rozumiesz?! Nic kompletnie, a co będzie jeśli nie będzie chciała mnie znać i już nigdy mi nie zaufa?!- tłumaczę załamany.

-Skoro się obudziła to teraz będzie tylko lepiej. Ta dziewczyna cię kocha, nawet jeśli tego nie pamięta, to nie będzie mogła bez ciebie żyć i pokocha cie na nowo.

-Może, ale ja się boję.

-Ty Jonathan się boisz? Nigdy tak nie było i teraz też tak nie będzie. Zbieraj dupę w troki i jedziemy- z wielką niepewnością zgadzam się na jego pomysł i po kilkunastu minutach jesteśmy na miejscy, gdzie spotykamy Anastazję- przyjaciółkę Natashy.

-Dopiero co się dowiedziałam, tak mi przykro Jonathan- dziewczyna przytula mnie, bo zapewne jak każdemu jest jej ciężko.- Rozmawiałam z nią, jest dobrze, ale teraz śpi.

-Spędzę tu noc, więc Matt zawieź Anastazję do domu i nie czekaj na mnie- mimo protestów ze strony mojego przyjaciela, że ostatnio w ogóle nie śpię, wchodzę do sali z numerem 173...



**************

Tak, bawię się w Polsat, ale trzeba Was potrzymać w niepewności, prawda? Jak myślicie, jaka będzie reakcja Natashy? I przepraszam, że tak przedłużam, ale uznałam, że powinniście poznać perspektywę Jonathana z racji, że przez 2 rozdziały w ogóle go nie było. Do następnego, czyli w tym tygodniu :*

-NiktSpecjalny

Milioner, a jednak nadal kocha!Where stories live. Discover now