jestem ogólnie genialnym człowiekiem, bo dopiero odkryłam, że lot z Brisbane do Sydney trwa zaledwie dwie godziny, a nie 6, wiec aktualizacja:
przespali całą droge obydwoje- Chodźmy tutaj. - Luke skierował się ku jakiejś ławce lotniskowej.
- Mama będzie za 15 minut. - przysiadłam obok chłopaka. - Jakie plany na dzisiaj?
- Odstawimy walizki, posiedzimy trochę z rodzinami.
- I pójdziemy do Pitt St. - uśmiechnęłam się pod nosem, wyczytując myśli chłopaka.
- Cieszę się z tego wyjścia, byliśmy tam tylko raz. No i teraz ekipa się powiększy.
- Co masz na myśli? - skierowałam wzrok w stronę blondyna.
- Dojdzie kilka dziewczyn, starych znajomych i też trochę nowych. Im więcej, tym raźniej. - odwzajemnił poprzedni uśmiech.
Trochę się tego obawiam, ale lepiej poznać w końcu kogoś płci żeńskiej.
MOŻLIWE iż zrobię dziś w nocy mały maraton, bo wena bombarduje mi głowę i kocham pisać nocą
ale to chyba wiecie
YOU ARE READING
welcome back, @Luke5SOS ✉
Fanfictionkontynuacja powieści "hi, @Luke5SOS ✉" {za to też przepraszam} "Obiecałam sobie, że nie zwątpie. Bo wiecie, na przestrzeni roku może zmienić się dosłownie każdy szczegół. No i zmieniło się. Oczywiście, że zmieniło. Nawet bardzo dużo. Jeżeli chodz...