5. Odkrycie mamy

8 2 2
                                    

Gdy się obudziłam zobaczyłam, że jest już 5:05. Postanowiłam wracać już do domu. Jednak tuż przed drzwiami zatrzymał mnie Arek. 

- Gdzie idziesz? - zapytał

- Do domu. Nara! - odpowiedziałam

Przetrzymał mnie jeszcze chwilkę aby dać mi kolejną dawkę narkotyków. Tym razem była to amfa. Oczywiście bez zastosowania je wzięłam. Potem już mnie puścił do domu i mogłam odejść. Gdy wreszcie byłam przed drzwiami do swojego domu, okazało się, że mama zamknęła drzwi. Przestraszyłam się, bo nie miałyśmy innego wejścia do domu. No, że chyba moje okno, ale jest za wysoko. Nagle przypomniałam sobie o drzwiach awaryjnych. Są one bardzo stare, dlatego są również skrzypiące. Niestety musiałam zaryzykować i wejść przez nie. Wchodząc nie usłyszałam mojej mamy, czyli się nie obudziła. Bardzo się ucieszyłam! Następnie zdjęłam buty i poszłam do swojego pokoju. Na zegarku była dopiero szósta. Z tego względu, że dla mnie to jest jeszcze wcześnie położyłam się spać. Nie pospałam sobie zbyt długo, bo mnie mama obudziła. Powiedziała abym się ubierała. Jednak ja jak to ja zapomniałam się wczoraj przebrać i byłam w ubraniach wczorajszych. Póki mama była w moim pokoju nie wychodziłam z łóżka udając, że mi się nie chce. W sumie to nie musiałam udawać, bo tak naprawdę chciałam sobie jeszcze pospać. Gdy moja mama w końcu wyszła wreszcie wstałam. Przebrałam się w czarną sukienkę do kolan i założyłam trampki. Włosy rozczesałam i zrobiłam sobie koka. Zmyłam również makijaż, o którym sobie przypomniałam patrząc w lustro. Nagle moja mama krzyknęła, abym zeszła na śniadanie. Musiałam iść. Podziękowała mi za to, że wczoraj ją przykryłam i mówiła mi o tym, że w nocy zamknęła drzwi, ponieważ w okolicy ostatnio kręcą się jakieś złodziejaszki. Ucieszyło mnie to, że wreszcie normalnie ze mną rozmawia. Zrobiło mi się przykro za to co mówiłam wcześniej o ojcu i za moje wybryki, więc przeprosiłam za to moją mamę. 

- Wybaczam ci, ale jeśli obiecasz, że więcej to się nie powtórzy. - odrzekła szczęśliwa

- Dobrze, obiecuję. Mamo, gdzie jest Zuza? - zapytałam

Przez chwilę była grobowa cisza. Mama nic mi nie odpowiadała. Gdy minęły chyba dwie minuty wreszcie się odezwała.

- Pokłóciłyśmy się o Mikołaja.

Mikołaj to mój ojciec. Czasem mama nazywa go swoim Misiem. Nawet jeśli na to nie zasługuje.

- Czemu o niego? - pytałam dalej zdziwiona

- Bo ona wygaduje te same bzdury co ty o nim. - mówiła z płaczem

- Ale mi wybaczyłaś, więc może i ona zasługuje na przebaczenie. - tłumaczyłam

Ona otarła łzy i zgodziła się ze mną. Tylko oczywiście po pracy się pogodzi, bo teraz nie ma czasu. Zjadłam do końca jajecznicę i poszłam na przystanek. Moja mama nawet chciała mnie odprowadzić, ale nie chciałam. W sumie to nie zamierzałam iść do szkoły, ale musiałam. W sumie to długo na autobus nie musiałam czekać. Można powiedzieć nawet, że bym się spóźniła. Jak byłam już w szkole moja wychowawczyni na wstępie się mnie zapytała o moją nieobecność wczoraj. Wytłumaczyłam jej, ale mi nie chciała wierzyć. Chciała aż dzwonić do mojej mamy, ale z trudem ją powstrzymałam mówiąc, że mama się źle czuje. Potem poszłam pod salę od geografii. I wtedy podszedł do mnie Maciek. 

- Wioletto chciałem ci podziękować i przeprosić za moją dziewczynę. - powiedział

- Nie ma sprawy, ale przeprosin nie mogę przyjąć od ciebie, bo to ona powinna mnie przepraszać. - odpowiedziałam

On po moich ostatnich słowach odszedł. W szkole byłam do drugiej. Nuda, nuda i jeszcze raz nuda. Po lekcjach poszłam do domu. Tam na mnie czekała moja wściekła mama. Na początku byłam zdezorientowana, ale gdy zobaczyłam amfę w rękach mojej mamy wszystko zrozumiałam. Obok niej stała Zuzka. Przynajmniej się pogodziły dzięki mnie. Następnie mama zadawała mi tysiące pytań, na które nie nadążałam odpowiadać. Przerobiło to się na ogromną awanturę. Na szczęście moja ciocia zdołała ją uspokoić. 

- Dziecko drogie co to ma znaczyć? - zapytała zaniepokojona Zuza

- Nie jestem dzieckiem, a te narkotyki nie są moje. Kolega mnie poprosił żebym mu przetrzymała to tak zrobiłam. I tyle. - próbowałam się wymigać kłamstwami 

- WIOLETTO WILCZEK POWIEDZ MI PRAWDĘ, BO WYJDĘ Z SIEBIE!! - wrzasnęła mama

Po tym wrzaskunie umiałam dalej kłamać, dlatego wszystko im wytłumaczyłam. Obie rozkazały mi iść natychmiast do pokoju. Byłam zła na cały świat, a szczególnie na siebie. Jak mogłam zapomnieć ich schować w jakieś miejsce, gdzie mama by ich nie zauważyła. Ze złości położyłam się spać.


You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jan 31, 2017 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

PrzepaśćWhere stories live. Discover now