22.

10.2K 492 76
                                    

- Kochanie wstań - szeptał Josh wprost do mojego ucha.

- Jeszcze pięć minut - powiedziałam sennie.

- Skarbie, mówisz tak od godziny. - usłyszałam jego cichy śmiech, mogłabym przysiąc, że kręci głową z rozbawienia.

- Nie prawda - protestowałam

- A właśnie, że prawda - pocałował mnie w nos.

- Josh, przecież jeszcze jest noc. - Powiedziałam otwierając oczy. - Czemu nie śpisz?

- Bo jutro już stąd wyjeżdżamy, a ja chcę Ci coś jeszcze pokazać. - Musnął delikatnie moje usta.

Szliśmy ulicami miasta, które było zachwycające. Cały ten kraj, ludzie i ich zwyczaje, to wszystko było niesamowite. Cieszyłam się, że jednak tu przyjechaliśmy i na prawdę szkoda mi będzie opuścić to miejsce. Doszliśmy do wielkiego dębu w parku centralnym, gdzie na najwyższej gałęzi znajdował się domek.

- Domek na drzewie? Kochanie skąd wiedziałeś, że tu jest? - zapytałam podekscytowana.

- Zauważyłem go wczoraj, podczas zwiedzania - powiedział ukazując rząd białych zębów. - Idziemy?

- Jesteś pewny, że to bezpieczne?-zapytałam niepewnie.

- Spokojnie Skarbie, w razie czego Cię złapię - zabawnie poruszył brwiami, łapiąc mnie za tyłek.

Wspieliśmy się na sam szczyt, po szczeblach przybitych do drzewa. Weszliśmy do środka domku i usiedliśmy po turecku. Nie było tu tak mało miejsca, jak wydawać się mogło na pierwszy rzut oka. Mogliby się tu zmieścić spokojnie cztery osoby. W rogach drewnianego pomieszczenia stały lampiony, które Josh zapalił, stwarzając tym samym romantyczny klimat. Z plecaka wyjął czerwone wino, dwa kieliszki i opakowanie truskawek. Musiał iść do pobliskiego supermarketu gdy zasnęłam. Cholera, mogłabym przysiąc, że każda kobieta chciałaby być teraz na moim miejscu. Josh był wspaniałym chłopakiem, traktował mnie jak księżniczkę, bez przerwy okazywał mi czułość, troszczył się o mnie i rozśmieszał gdy miałam gorszy humor, do tego był cholernie przystojny. Oczywiście, miał też swoje wady, ale nie oszukujmy się, kto ich nie ma. Dla mnie był idealny, w każdym calu. Spojrzałam jak rozlewa wino do kieliszków i zrozumiałam, że kocham go całym sercem. Nie wiem, kiedy się to stało, kiedy się w nim zakochałam, ale czułam na sto procent, że to właśnie miłość. Podał mi lampkę wina, po czym upiłam mały łyczek i posłałam mu promienny uśmiech, który od razu odwzajemnił. Splótł nasze dłonie razem.

- Sara...

- Josh... - powiedzieliśmy w tym samym czasie.

- Okey Ty pierwsza - ucałował wierzch mojej dłoni.

- Nie Ty pierwszy - stresowałam się przed wyznaniem mu miłości,  jednocześnie chciałam to zrobić jak najszybciej.

- Okey Słonko moje. Na trzy. - Powiedział po czym zaczął odliczać - Raz.... Dwa... Trzy...

- Kocham Cię Sara

- Kocham Cię Josh

Na naszych buziach pojawiły się szerokie uśmiechy, Josh wciągnął mnie sobie na kolana tak, że siedziałam na nim okrakiem. Patrzyliśmy sobie w oczy. Jego oczy świeciły jak gwiazdy, świeciły tak za każdym razem gdy był szczęśliwy. Ja też byłam szczęśliwa, chłopak, którego kocham odwzajemnia moje uczucia. Coś niesamowitego. Delikatnie musnęłam jego wargi.

- Kocham Cię - szepnął nie przerywając kontaktu wzrokowego.

- Kocham Cię - wtuliłam się w niego

Konwersacja Z NieznajomymOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz