Nothing To Lose

895 41 2
                                    


Nie można było ukryć faktu, że FC Barcelona była jednym z najlepszych klubów piłkarskich na świecie, ale kto spodziewałby się, że młody Neymar grając w pierwszym składzie osiągnie tak wiele. Jego akcje były już powiane na całym świecie, wszystkie bramki i asysty. Dopiero co trafił do klubu, a tu już finał Ligii Mistrzów miał odbyć się dokładnie za trzy dni. Nie czuł już stresu jak w pierwszych meczach, był pełen odwagi i wigoru, bo wreszcie poczuł, że robi to co kocha, mimo, że często faulowany był przez większych od siebie zawodników, Messi i reszta drużyny broniła go zawzięcie. W pewnych momentach czuł strach, ale to wcale nie sprawiało, że chciał zrezygnować z grania. Czuł się o wiele pewniej, bo skoro był zastraszany, to oznaczało, że był w pewnym stopniu zagrożeniem dla przeciwników, był dobry, nie dało się tego ukryć. I w końcu dotarli. Autokar przejechał, tuż obok stadionu MetLife, Neymarowi aż zaparło dech w piersiach spoglądając na niego. Zawsze chciał zagrać mecz na tym stadionie, a już za trzy dni, jego marzenie się ziści. Autokar podjechał pod hotel, a cała drużyna wysiadła z niego kierując się do swoich hotelowych pokoi, oczywiście najpierw meldując się w recepcji i jak to zawsze bywało... Neymar miał pokój z Messim, co nie było niczym dziwnym, bo przecież się przyjaźnili. Jedno pięto w tym ogromnym hotelu zajmowali gracze Barcelony, a niższy segment należał do graczy Realu Madryt.

-Jestem taki podekscytowany! -Krzyknął wręcz rzucając się na łóżko, zaraz jednak podniósł głowę słysząc głos Messiego i zmierzył go wzrokiem. -Widziałeś ten stadion? Jest ogromny, już się nie mogę doczekać finału. -Jęknął podnosząc się do siadu, by złapać za swoją torbę, którą uprzednio tutaj rzucił. Powoli zaczął się rozpakowywać co jakiś czas spoglądając na Messiego.

-Co tak na mnie patrzysz? -Spytał brunet kątem oka widząc, że Brazylijczyk łupie na niego swoimi oczami. Neymar pełen entuzjazmu odrzucił swoją torbę podnownie na łóżko i się podniósł z szerokim uśmiechem podchodząc do Lionela.

-Bo się cieszę, cholernie się cieszę, że tutaj jesteśmy. -Mruknął i wpadł starszemu piłkarzowi w objęcia przymykając oczy. Czuł jego zapach, który tak uwielbiał, a mimo wszystko nadal bał się zrobić jakikolwiek krok dalej wykraczający poza ich przyjacielskie relacje. -Dziękuję. -Dodał jeszcze i odsunął się, a Messi uśmiechnął się pod nosem i rozczochrał jego ciemne włosy widząc ogrom radości w oczach Latynosa. Uwielbiał go i z każdym dniem byli coraz bliżej siebie. Neymar wrocił jednak do swojej torby i dokończył rozpakowywanie jej, ale do ich pokoju bez pukania wtargnął Suarez rozglądając się.

-Lecimy wieczorem do klubu, by się rozerwać. Więc... Ktoś coś? -Zapytal, ale Argentyńczyk od razu pokręcił głową. Neymar natomiast nie miał nic przeciwko, miał w sobie mnóstwo energii i nie widział, żadnych przeciwwskazań, by jej nie spożytkować w jakimś imprezowym celu.

[...]

Siedział w łazience chyba godzinę. Wziął prysznic, wyperfumował się, ogolił i mógł sam przed sobą przyznać, że wygląda perfektyjnie, a jeszcze lepiej pachnie. Przejrzał się w lustrze z lekkim uśmiechem i wyszedł z łazienki spoglądając na Messiego, który zmierzył go ochoczym wzrokiem, a kiedy Neymar nie widział przygryzł swoją wargę. Brazylijczyk ubrał się w białą dość luźną koszulkę, a do tego założył czarne spodnie, proste, nie lubił rurek, bo jak twierdził miał zbyt krzywe nogi do nich. Na głowę zarzucił czarnego fullcapa i stanął przodem do Argentyńczyka uśmiechając się.

-Co myślisz? -Spytał, a Lionel jedynie ochoczo kiwnął głową odprowadzając go wzrokiem do drzwi. -Nie czekaj na mnie, wrócę późno. -Powiedział dość żartobliwie i jeszcze w drzwiach wysłał mu przyjacielskiego buziaka, by zaraz opuścić pokój.

Większość drużyny Barcelony udała się do tutejszego klubu o nazwie "Malibu", bawili się świetnie, przez pół nocy, zaczęli jednak po woli znikać, a Neymar mógł już odczuć skutki alkoholu, siedział z głową na blacie barowym, a jego ręce zwisały bezwiednie dyndając. Nagle poczuł czyjąś dłoń na swoim ramieniu. Chciał podnieść głowę i sprawdzić kto to, ale był tak koszmarnie wstawiony, że nie miał na nic siły.

-Chodź... Zabiorę Cię stąd. -Powiedział nieznajomy, a Neymar po prostu się uśmiechnął i zaufał obcemu, alkohol zrobił z niego totalnie posłuszną szmatę, więc już chwilę później siedział w taksówce z jakimś o kilka lat starszym od siebie gościem. Wydawało mu się, że go zna, ale nie widział zbyt wyraźnie. Taksówka zatrzymała się pod hotelem, a oni z niej wysiedli. Ciemnowłosy Walijczyk podtrzymywał Latynosa prowadząc go do środka.

-Nie chcę spać. -Wybełkotał po portugalsku, czego jego towarzysz nie był w stanie zrozumieć. Zaprowadził go więc do pokoju, który znajdował się o segment niżej, od tego, który dzielił z Messim. Nie zwrócił na to nawet uwagi, ani też na to, że zupełnie go nie zna. W końcu drzwi za nimi się zamknęły...

Say SomethingWhere stories live. Discover now