Dzień 4

19 1 3
                                    

Odkurzyłam dzisiaj swoje czarne suknie z kufra. Dopadło mnie to poczucie utraty kogoś, którego nie czułam od bardzo dawna. Dotarła do mnie obecność pewnej osoby, nie jestem pewna jakiej, która została wyparta z moich wspomnień. Nie pamiętam dlaczego. Wiem jedynie, że ciemny jedwab zadziałał kojąco na moje już i tak rozstrojone nerwy. 

Niki jest no... dość dobrym współlokatorem. Oprócz tego że muszę po niej od czasu do czasu sprzątać, a do tego dbać o jej dietę (bo robienie kanapek to czysta przyjemność >,<), to mieszka mi się z nią niesamowicie lekko. Szczególnie, jak wczorajszej nocy wtuliłam jej się do hamaku, gdy nie mogłam spać.

W ogóle co się działo wczoraj! Pełna mobilizacja! Okazało się, że na Fregacie jest tyle do zrobienia, że od rana nie mieliśmy chwili wytchnienia. Cpt. Marts rozdzieliła każdemu robotę i w ten oto sposób Cesarz szorował srebrne sztućce, Monię wysłano na bocianie gniazdo, a ja z Niki cerowałyśmy żagle... na samym maszcie. Jakkolwiek zabawnie to brzmi. Tomcio nie pozwolił ich zdjąć, więc musiałyśmy się podwiesić pod maszt. Statek co chwilę chichotał, bo żeśmy go łaskotały. Aż Martha musiała zainterweniować, bo Fregi zaczął się na falach tak kołysać, że trudno było go utrzymać.

Tak więc wieczorem, po pracy, padłam z wyczerpania. A potem nie mogłam zasnąć. Nic nie pomagało - ani kojący szum morza, ani słodki dźwięk pozytywki, nawet wertowanie raz po raz mojego złotego dziennika zdało się na nic. A gdy w końcu zasnęłam, śniły mi się przeszłe historie, których tak bardzo chciałabym nie pamiętać. Zamknięte drzwi. 

 Martha postanowiła pełnić dziś dyżur w kuchni, gdyż - jak sama stwierdziła - lepiej wcześnie mieć go z głowy. Gdy podała nam wyglądające dość apetycznie potrawy, komuś przyszedł do głowy genialny pomysł poczęstować nimi kota. Kot po chwili zrzygał się w rogu i jakoś tak wszyscy zaczęliśmy mieć opory co do Martusiowej gastronomii.   

Dzisiaj z kolei przychodziły do mnie listy. Nie tylko do mnie zresztą - Bartholomeusz otrzymał długą litanię od Księżniczki Ali, dlaczego zostawia Dwór bez opieki i że cesarskie flamingi nieźle się rozpanoszyły po ogrodach. Do tego załączyła wyliczankę najbliższych egzekucji, które niestety Cesarz przegapi - ot tak, żeby się z nim podroczyć. 

Namiestniczka także otrzymała wiadomość, przyleciały kruki ze spisem wszystkich wydatków Dworu podczas naszej nieobecności. Biedna, spędziła większą część wolnego czasu na porządkowaniu ich. Między słowami zawieruszyła się malutka karteczka z wiadomością o chorobie jej Nauczyciela i Mentora D. Trudno było przekonać ją, że nie możemy na gwałturety się wracać, żeby ona mogła go odwiedzić. Zostaje nam liczyć, że wszystko będzie w porządku, tym bardziej że to taki wspaniały gość. 

A listy moje... cóż, był list od Księżniczki Katii, która wreszcie otrzymała dyspensę na wyjście z wieży i może znowu do mnie pisać. Opieczętowany pachnącym różami lakiem i różową wstążeczką. Było info z Khaz Simland od Mathewa, jak ostatnio po kopalniach zaczęły się panoszyć Ghule i nie do końca wiadomo skąd się biorą. Była w końcu wiadomość od Lady Kingi z elfickich landów, która nie wspominała co prawda o niczym konkretnym, ale miło było od niej usłyszeć. 

A resztę dnia, której nie zajęło mi odpisywanie fioletowym atramentem na czerpanej papeterii, spędziłam z Niki. Opowiadała mi o swoich ostatnich nabytkach do Czerwonego Salonu Sław, szóstce egzotycznych braci Matsu, którzy robią furorę na pokazach bondage'owych. Nadal nie do końca rozumiem ich fenomen, ale pewnie coś w tym jest, skoro się tak nimi podnieca. 

Czeka mnie naprawdę długa noc. Długa i pewnie męcząca, zakropiona rumem i sprowadzaną z Herrenii Brandy. Zasiądę się gdzieś w mesie i będę sączyć trunek, wpatrując się w machoniowe ławki przede mną. Może ktoś mi potowarzyszy...

Czy mówiłam, jak wygodnie mi w czarnej sukni?

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Aug 09, 2016 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Na pokładzie Saint Frégate &quot;The Britisz Queen&quot;Where stories live. Discover now