prolog.

785 61 26
                                    

- Harry, czy możesz w końcu ruszyć swoje szanowne dupsko na dół? Za 15 minut jadę, z tobą czy bez ciebie. - Blondynka ze wściekłością zerwała z nastolatka ciepłą kołdrę i rzuciła ją na ziemię, po czym wyszła z pokoju, trzaskając drzwiami.

Harry był już przyzwyczajony do wybuchów siostry. Codziennie wszystko działo się tak samo, zaczynając od szykowania się w trybie ekstremalnie szybkim, poprzez 8 zmarnowanych godzin w szkole, kończąc na siedzeniu do drugiej w nocy przy grach komputerowych. Nastolatkowi to jednak nie przeszkadzało. Podobało mu się, że jego rodzice nie czepiają się o oceny, czy sposób spędzania wolnego czasu. Mama od czasu do czasu martwiła się, czy jej syn nie pogorszy sobie wzroku, chciała by znalazł sobie znajomych, na co Harry odpowiadał jej zawsze tym samym; "mamo, przestań, mam znajomych, ale to nie znaczy, że chcę spędzać z nimi czas". To wystarczyło, by dawała sobie spokój. Co prawda, nie kłamał. Miał znajomych, jednak uważał ich za zbyt głupich do zawierania bliższych relacji. Wszyscy z jego szkoły chodzili na imprezy co trzy dni, na przerwach wymykali się za szkołę, by zapalić, a Harry? Harry chodził z nimi, by nie musieć kryć ich przed nauczycielami, czy chować się w łazience. Na imprezę ostatni raz poszedł pół roku temu, z okazji końca pierwszego semestru, ale skończyło się to przyjazdem policji. Harry był zbyt zlany by wrócić do domu o własnych siłach, przez co był zmuszony dzwonić po siostrę. Kolejny powód by nienawidzić młodszego brata bez ambicji.

Wstał z łóżka i omijając leżącą na ziemi kołdrę, poszedł do łazienki. Umył zęby, przeczesał niesforne loki na bok czoła, skorzystał z toalety i do bycia gotowym zostało tylko wybranie ubrania. Skończył z szarym tshirtem, czarnymi jeansami i snapbackiem założonym daszkiem do tyłu. Spryskał jeszcze pachy antyperspirantem, chwycił plecak i zbiegł na dół po schodach. Rozejrzał się po mieszkaniu, ale nikogo już w nim nie było, rodzice w pracy, a siostra w samochodzie. Zamknął drzwi na klucz, upewnił się, że nikt się nie włamie i siedemnaście minut potem siedział już pod klasą.

- Sieema. - przywitał się Chase, siadając obok Harry'ego.

Chase'a lubił najbardziej ze wszystkich znajomych. Często podwoził go do domu po szkole, czy dawał odpisać pracę domową (którą wcześniej oczywiście spisał od swojej dziewczyny - Megan). Raz nawet wziął na siebie winę, gdy telefon Harry'ego zadzwonił podczas sprawdzianu. Kosztowało go to zakaz wychodzenia przez tydzień i siedzenie w pierwszej ławce naprzeciwko nauczyciela na każdej lekcji geografii do przerwy świątecznej.

Dzwonek zadzwonił parę sekund potem, uwalniając nastolatka od niezręcznej wymiany zdań o tym, co oboje robili wczoraj po szkole. Harry nie miał ochoty słuchać o kolejnym 'nie z tego świata' stosunku Chase'a. Nie był zazdrosny, bał się tylko odrobinę, że wyjdzie na ciape bez doświadczenia. Mamy XXI wiek, wszyscy jego rówieśnicy mają w głowach tylko seks, imprezy i płeć przeciwną. Bycie prawiczkiem w wieku 17 lat? Niestety. Jedyne doświadczenia seksualne jakich Harry dokonał, to tygodniowe spotkanie z ręką pod kołdrą, gdy wszyscy w domu już śpią. To też nie było tak, że nie był on podrywany, wręcz przeciwnie, lecz nie znalazł jeszcze dziewczyny, która przypadłaby mu do gustu; za duży biust, za dużo szminki, zbyt nachalna, niewystarczająco miła itp itd, zawsze znajdywał jakieś wady.

Po szkole mama Harry'ego wystraszyła chłopaka słowami 'poważna rozmowa'.

- O co chodzi? - spytał znudzonym tonem. Chciał pokazać jak bardzo nie ma ochoty na żadne rozmowy z rodzicielką. Jedyne o czym teraz myślał to by zrobić zadane lekcje i zagrać partyjkę (lub parę) w Battlefield.

- Chciałam ci tylko powiedzieć, że od poniedziałku zaczynasz pracę w sklepie wujka Thomasa. - odpowiedziała.

Harry'emu opadła szczęka. Nie miał w ogóle zamiaru pracować, tym bardziej w jakimś sklepie budowlanym wujka, którego nawet nie lubi.

- Po szkole od 16:00 do 21:00 i w soboty 10:00 do 22:00, niedziele wolne. - Harry nie wiedział kompletnie co odpowiedzieć. Siedział tak tylko uchylonymi ustami. - Możesz już iść do lekcji.

- Ale.. - Harry już miał się kłócić o to, że nie znajdzie w ten sposób czasu na naukę, uczenie się, bla bla bla.

- Nie ma żadnego ale, synu. Koniec rozmowy. Znasz dojazd tam, więc Gemma ani ja, czy tata, nie będziemy ci potrzebni.

Harry bez słowa ruszył do pokoju, lecz zamiast usiąść do lekcji, czy nawet do gry, po prostu położył się na łóżku i zaczął wyobrażać sobie pracę. Co będzie musiał tam robić? Czy będą tam inni? Będzie dostawał pieniądze? Spojrzał na telefon. 15:28, Czwartek. Do pierwszej zmiany zostało jeszcze około 96 godzin 32 minut. Może jeszcze uda mu się jakoś to odkręcić..

-
Wow! Mamy prolog! może to takie sranie w banie, ale jesli ci się spodobało, to prooooszę, zostaw po sobie jakiś ślad, żebym wiedziała, czy opłaca się pisać dalej. Chce żeby to ff było czymś więcej niż tylko obowiązkiem.
Rozdziały oczywiście będą dłuższe niż ten prolog.
Zwiastun pojawi się na dniach!
💓

you got a pretty kind of dirty face // larry stylinsonWhere stories live. Discover now