rozdział 3.

288 42 23
                                    

Czwartek. Najlepszy dzień tygodnia. Nie to, że Harry lubił czwartki, były po prostu najmniej okropne ze wszystkich. Kończył o dwunastej lekcje i podczas, gdy wszyscy jego koledzy szli na trening, mógł bez przeszkód, w ciszy wrócić sam do domu. Nie lubił wracać z kimś, chyba że była to jego siostra, bo wtedy miał zagwarantowany spokój, zero konfrontacji.

Ten czwartek nie był jednak aż taki świetny. Harry był właśnie w drodze do sklepu. Bał się tam zjawić. Bał się spojrzeć na Louis'a. Wczorajszy dzień nie opuszczał jego myśli, ani na sekundę. Sytuacja z zaplecza zmieniała się z tym, co podsłuchał. Harry czuł się z tym jak w za małych majtkach. Wszędzie go uwierało. Jednak co mógłby zrobić? Mógłby porozmawiać o tym ze starszym, ale to nie wchodziło w grę, zostałby wyśmiany.

-Wszystko okej, Harry? - spytała Maddy, gdy chłopak wszedł do sklepu bez przywitania się. Zerknął tylko na nią i pomachał, by się odczepiła.

- Heya, dzieciaku. - przywitał się Zayn, gdy ten wszedł do pokoju dla pracowników.

- Cześć. - odpowiedział pod nosem.

Zayn zmarszczył brwi na zachowanie młodszego. Harry zawsze był dość rozmowny. Wstydliwy, ale rozmowny.

- Ej, młody, wszystko okej? - złapał Harry'ego za ramię i obrócił tak, by na niego spojrzał. Nastolatek odepchnął wszystkie myśli na bok i skupił się na pracy.

Zayn powiedział mu, jakie zadania ma dziś do zrobienia i zostawił go samego w pokoju. Harry miał do zaczęcia zmiany jeszcze około dwudziestu minut, więc na spokojnie przebrał się w swój uniform, po czym po prostu rozsiadł się na parapecie z jedną słuchawką w uchu. Harry'emu wiele razy obiło się o uszy jaka to muzyka może być odprężająca, że może być ucieczką od wszystkiego, ale nigdy nie brał tego na poważnie. Teraz już wiedział, jaki był głupi. Gdyby nie jego telefon i para słuchawek, czuł by się w swojej głowie jak w więzieniu. Siedział tak i siedział, dopóki ktoś nie wszedł do pokoju, głośno rozmawiając. Harry spojrzał tylko i od razu tego pożałował. Do pomieszczenia weszli Louis i ta dziewczyna, co wczoraj. Rozmawiali ze sobą, śmiali się, chyba nawet nie zauważyli nastolatka, dopóki Louis nie podszedł do okna. Nastolatek, jak zwykle, nie wiedział kompletnie, jak się zachować. Powiedzieć 'hej', podać rękę a może po prostu się uśmiechnąć? Zanim jednak był w stanie zrobić którąś z tych czynności, Louis obczaił go i odwrócił się z powrotem do dziewczyny. Złapał ją w talii i przyciągnął do pocałunku. Nie wiedząc, czemu, Harry poczuł ukłucie zazdrości. Nie było to tak, że chciał być na jej miejscu, ale nie chciał, by ona była na swoim miejscu. Jeśli to w ogóle ma jakiś sens.

- El, już lepiej idź, żeby szef nie darł mordy, że tu jesteś. Do zobaczenia. - Harry nie patrzył, co starszy chłopak zrobił, wiedział na pewno, że pocałunku nie było. Sekundy potem dziewczyna wyszła.

Zostali w ten sposób sami w pokoju. Harry nadal miał włożoną tylko jedną słuchawkę, więc Louis wiedział, że jakby co, ten go usłyszy. Jednak żadne z nich się nie odzywało. Harry udawał, że robi coś na telefonie, a Louis grzebał w swoim plecaku. Nastolatek nie mógł się powstrzymać przed patrzeniem na starszego, aż

- O mój Boże - Harry otworzył szeroko oczy, po czym spuścił wzrok. Louis stał przed nim bez koszulki, śmiejąc się z młodszego.

- Hej, co do kurwy, Harry? - sposób, w jaki wypowiedział jego imię był taki łagodny, a zarazem mocny. Wyraźny akcent, wysoki głos, ale ta podniecająca chrypka. UGH.

Louis podszedł bliżej chłopaka, zszokowany jego reakcją. Harry nie mógł się powstrzymać. Bez namysłu przykleił swoje spojrzenie do klatki piersiowej Louis'a. Była taka idealna. Trochę pod obojczykami miał wytatuowany jakiś napis. Nie miał widocznych mięśni, ale ta linia po środku brzucha nadawała mu więcej uroku, niż mieli modele jebanego Calvina Kleina. Do tego dochodziły jeszcze idealnie wyrzeźbione ramiona. Nie za dużo, nie za mało. Tak idealny. Harry już powoli wyciągał dłoń, by go dotknąć, lecz z hipnozy wyrwał go głos Louis'a.

you got a pretty kind of dirty face // larry stylinsonWhere stories live. Discover now