1.2 Nowy wilkołak

3.7K 175 2
                                    

Minęło już parę dni, odkąd znaleźliśmy Lydię. Niestety moja siostra nie wiedziała, dlaczego uciekła ze szpitala, a tym bardziej nie miała pojęcia, dlaczego biegała nago po lesie. Co raz więcej niewiadomych pojawiało się w tej całej sprawie. Przez ten czas uważnie obserwowałam każdy ruch siostry. Nie jestem żadnym ekspertem w dziedzinie likantropii, dlatego też nie mam pojęcia, czego tak właściwie szukam. Jednak moim zdaniem dziewczyna nie wykazywała żadnych oznak przemiany w wilkołaka. To dziwne... znaczy, nie żebym się nie cieszyła z tego powodu, ale przecież Scott został też zaatakowany. W dodatku przez tę samą osobę i stał się wilkołakiem. Może Lydia jest odporna? To wszystko jest jeszcze dla mnie takie trudne do przyswojenia...
Podjechałyśmy z siostrą pod szkołę. Była z nami również Allison. Gdy ruszyłyśmy w stronę szkoły Allison rozpoczęła rozmowę.
- Naprawdę nic nie pamiętasz? - Zwróciła się do Lydii.
- Nazywają to jakąś fugą... - Zmarszczyłam czoło i szukałam w swojej głowie tego dziwnego słowa. Zaczynało się ono chyba na p....
-Dysocjacyjną to znaczy fuga dysocjacyjna. - Sprecyzowała siostra.
- No właśnie to miałam na myśli. - Zaczęłam się tłumaczyć.
- Akurat. - Zaśmiała się Lydia.
- Policja i lekarze stwierdzili, że to przez napad histerii.
Mimo wszystko Lydia przez ten cały czas zachowywała się tak, jakby to, co się wydarzyło, nie miało po prostu dla niej większego znaczenia. Nie wiem tylko, czy rzeczywiście tak jest, czy po prostu... udaje? Allison i ja stałyśmy z boku, kiedy Lydia z dumą weszła do szkoły. Gdy znalazła się na korytarzu momentalnie zastygła w bezruchu. Stanęłam obok siostry i zauważyłam, że wszyscy, którzy znajdowali się w tym samym miejscu dosłownie "gapili" się na Lydię. Kilka osób wydało z siebie stłumiony śmiech. Złapałam siostrę za rękę, by dodać jej otuchy.
- O co im chodzi? - Lydia była wyraźnie rozkojarzona.
- No wiesz, rzadko, kiedy zdarza się, że Lydia Martin, najpopularniejsza dziewczyna w szkole biega po lesie... nago - Wyszeptała Allison.
- Dobra koniec przedstawienia! - Krzyknęłam poirytowana.
Nie obyło się bez złośliwych komentarzy. Jednak po chwili całe zbiorowisko po prostu się rozeszło. Poczułam ulgę.
- Myślałam, że to ja jestem starszą siostrą. Nie potrzebuję twojej pomocy. - Lydia zmierzyła mnie wzrokiem i zarzucając włosy do tyłu, ruszyła w stronę szafek.
Spojrzałam na Allison. Dziewczyna złapała mnie pod ramię, a później zaproponowała, że odprowadzi mnie pod salę, w której miałam rozpocząć zajęcia.



Po dwóch następnych lekcjach udałam się na boisko lacrosse. Aktualnie miałam okienko, więc postanowiłam pooglądać jak trenują Scott i Stiles. Usiadłam na trybunach i szukałam wzrokiem przyjaciół. Ku mojemu niezadowoleniu od razu dostrzegłam Jacksona, który rozciągał się na boisku.
- Dupek - wyszeptałam sama do siebie.
Po tym, jak zerwał z Lydią miałam ochotę go zabić. Znaczy nie tak dosłownie... Ten idiota nawet nie przejął się jej zniknięciem... Przez jakiś czas przyglądałam się Jacksonowi. Rozmawiał z jakimś chłopakiem. Nagle obok mnie pojawił się Stiles i wyrwał mnie z zamyślenia.
- Jejku! Mógłbyś się tak nie zakradać?
- Przepraszam, ale to ważne. W szkole pojawił się nowy wilkołak.
- Co? Kim on jest?
- Jeszcze tego nie wiemy, ale Scott wyłapał jego zapach w szatni.
Dopiero teraz dołączył do nas McCall.
- Czyli jest nim ktoś z drużyny?
- Bingo! - wykrzyczał Stiles, a ja posłałam mu wymowne spojrzenie.
- Czyli lacrosse jest ulubionym sportem wilkołaków? - Zapytałam.
- Możliwe - Zaśmiał się Scott.
- Mam plan, dzięki któremu będziesz miał szansę go wywęszyć - Stiles spojrzał na przyjaciela.
- Jaki plan ? Zdecydowanie nie lubię twoich planów. - Scott zmierzył chłopaka wzrokiem.
Stiles nagle podniósł się z ławki i ruszył w stronę trenera.
Scott spojrzał na mnie zdezorientowany.
- Nie patrz tak na mnie. Nie wiem, co kryje się w jego główce.
Po chwili Stiles wrócił do nas i poklepał Scotta po ramieniu.
- Dziś zamieniasz się z Dannym i stoisz na bramce.
- Nie lubię stać na bramce. Boże... jak ja nie lubię twoich wspaniałych planów.
Scott bez pożegnania ruszył w stronę boiska, a Stiles puścił mi oczko.
- Moje plany są najlepsze!
Kiedy trener dał znać chłopakom, że mają ustawić się na boisku, uważnie przyglądałam się poszczególnym zawodnikom. Muszę przyznać, że każdy dobrze prezentował się w stroju sportowym... Nawet Stiles... Jednak nikt nie wydawał mi się podejrzany. Scott stał na bramce, a raczej bramka stała, a Scott bardzo agresywnie wbiegał w przeciwników. Pewnie na tym polegał cudowny plan Stilesa. Może w ten sposób uda im się rozpoznać nowego wilkołaka. To, co robił mój przyjaciel, było naprawdę komiczne. Gdy napastnicy znajdowali się na ziemi, ten najzwyczajniej w świecie ich obwąchiwał. Dupek Jackson zszedł z boiska, a ja odczułam wielkie zadowolenie. Gdy chłopak stojący przed Stilesem dostał piłkę, bardzo agresywnie ruszył w stronę Scotta. Wstałam z trybun, tak jakby miało to sprawić, że coś więcej zobaczę... Chłopcy bardzo boleśnie się zderzyli. Znaczy... tak przynajmniej mi się wydawało, chociaż w sumie jak jest się wilkołakiem to słowo "ból" podchodzi pod zupełnie inne kryteria...
Nagle na boisku pojawił się szeryf Stilinski. Chciał porozmawiać z chłopakiem, z którym jeszcze przed chwilą zmierzył się Scott. Trener ogłosił przerwę i wtedy ruszyłam w stronę przyjaciół. Scott ściągnął kask i spojrzał na mnie.
- To on.
Chłopak, który rozmawiał z policją, również ściągnął kask. Bacznie się mu przyjrzałam.
- Przystojny. - Ups... nie chciałam tego mówić na głos.
Scott i Stiles spiorunowali mnie wzrokiem.
- Podsłuchaj ich rozmowę! - zażądał Stiles.
Scott przez chwilę zamilkł, a my razem z nim.
- Jego ojciec nie żyje. Sądzą, że to morderstwo.
- Biedaczek. - Zrobiłam smutną minę.
- Biedaczek? Nie wierzę... Scott, czy on jest podejrzany?
- Nie wiem, a co?
- Mogą go zamknąć w celi na 24 godziny...
Jeszcze tego brakowało, przecież dziś jest pełnia... Spojrzałam na zegarek. Zaraz kończy się moje okienko. Pożegnałam się z chłopakami i ruszyłam w stronę klasy.



Na zajęciach nie mogłam się na niczym skupić. Ciągle odtwarzałam sytuację, w której ten chłopak rozmawiał z policją. Ciekawe czy zabił swojego ojca... może to nie on? Z zamyślenia wyrwał mnie nauczyciel. Spojrzałam w jego kierunku. Chyba zadał mi jakieś pytanie...
- Mógłby pan powtórzyć pytanie? - Zapytałam wstydliwie.
Kilka osób z klasy zaśmiało się pod nosem.
- Panno Martin, mogłabyś zainteresować się lekcją?
- Przepraszam.
Nauczyciel pokiwał głową i usiadł przy swoim biurku.
Gdy skończyłam lekcje, udałam się do swojej szafki. Zobaczyłam tam pana dupka Jacksona i... moją siostrę. Dlaczego ona w ogóle z nim rozmawia? Chciałam podsłuchać ich rozmowę, ale niestety Lydia odwróciła się w moją stronę i dała mi do zrozumienia, że mam po prostu spadać. Gdy znalazłam się przed szkołą, dostrzegłam policyjny samochód. Na tylnym siedzeniu siedział ten chłopak... dopiero teraz przypomniałam sobie jego imię.
- Isaac.
Powiedziałam sama do siebie, a chłopak momentalnie odwrócił się w moją stronę. Czy on mnie słyszał? Wpatrywaliśmy się w siebie przez jakąś chwilę, aż do momentu, kiedy ze szkoły wybiegł Scott.
- McCall co ty wyprawiasz?
- Muszę znaleźć Isaaca.
Scott spojrzał w stronę radiowozu, ale samochód właśnie ruszył. Isaac w dalszym ciągu wpatrywał się we mnie, aż w końcu przepadł za rogiem.
- Świetnie. - Scott wyraźnie spoważniał.
- Co się dzieje? - Zapytałam.
Stiles siedzi w kozie, a ja muszę coś zrobić, bo inaczej Isaac może kogoś skrzywdzić.
- Idę z tobą!
- Nie, nie idziesz.
Nagle pod szkołę podjechał bardzo przystojny mężczyzna. Od razu zwróciłam na niego uwagę. Był to Derek Hale. Ten opuścił szybę w samochodzie.
- Wsiadaj!
- Żartujesz? To twoja sprawka, ty mu to zrobiłeś. - Scott był naprawdę zły.
- Wiem, a teraz wsiadaj i mi pomóż.
Nie zastanawiając się długo, również wsiadłam do auta. Gdy znalazłam się już w środku, poczułam ostrą woń męskich perfum. Derek odwrócił się w moją stronę.
- Wiesz, zazwyczaj nie mam nic przeciwko, kiedy ładne dziewczyny wskakują mi do auta, ale tym razem muszę cię przepr... - Nie dałam mu dokończyć.
- Wiem o wszystkim, a teraz przymknij się i jedź.
Derek spojrzał zdezorientowany na Scotta. Ten jedynie uniósł ręce w geście bezradności.
- Nie przegadasz jej.
- Mam nadzieję, że nie będzie sprawiać problemów.
Derek ruszył z piskiem opon. Scott opowiedział mu o wszystkim, co wydarzyło się dzisiaj w szkole.
- Gdzie tak w ogóle jedziemy? - Postanowiłam w końcu zwrócić na siebie uwagę.
- Do domu Isaaca. Cokolwiek powiedział policji Jackson... - znowu przerwałam Derekowi.
- Dupek Jackson rozmawiał z policją...?
- Mogłabyś mi nie przerywać?
- Przepraszam.
- Kontynuując. Policja pewnie będzie chciała przeszukać dom chłopaka, a wiem, że z nim jest jeszcze gorzej.
Postanowiłam już przez resztę drogi się nie odzywać. Nie wiem czemu, ale chciałam bardzo pomóc Isaacowi. Miałam takie dziwne przeczucie... sądzę, że chłopak jest niewinny. Oparłam głowę o szybę. Na dworze zrobiło się już ciemno. Nie wiem dlaczego, ale czułam ogromną ekscytację. Co jakiś czas przyłapywałam Dereka, jak ten obserwuje mnie w lusterku. Jest on dla mnie totalną zagadką. Wiem tylko tyle, że kiedyś był podejrzany o zabicie swojej siostry. Scott czasami wspominał o mężczyźnie w swoich opowieściach, ale zazwyczaj nie chciał bardziej rozwijać tematu. Najwyraźniej za nim nie przepadał. Zapewne miał ku temu powody...

The Wolves (Teen Wolf)Where stories live. Discover now